Archiwum listopad 2006


lis 27 2006 Z pracy...
Komentarze: 1

.... W biurze jak zwykle ciepło, upalnie. Cyberstacja na dobry początek dnia i obowiązkowo malinowa herbata. Trzeba sprawdzić pocztę, czy wolontariusze nie mieli jakichś problemów, sprawdzić newslettery, odpowiednie informacje przesłać dalej. Aha, jeszcze muszę zadzwonić w dwa miejsca i potwierdzić spotkania. No i zrobić porządek w komputerze bo źle mi się pracuje.

A z pracy jestem bardzo zadowolona - mój pierwszy cały etat... Widok z okna też mam piekny - na park, blisko do domu i na uczelnię... Czego więcej chcieć. Tylko tez poniedziałek się jakoś tak dziwnie zaczął - mgliście, autobus nie przyjechał, a telefon jak zwykle milczy, tak od rana się rozdzwonił.

W sobotę byliśmy z Eśkiem i O. na Try a Different Angle w nowej knajpie. Wygraliśmy bilety przez Internet, na miejscu dostaliśmy smycze i jak kupiliśmy drinki to hostessy podarowały nam po pięćdziesiątce whisky. Bo cała impreza to chyba miała na celu promocję whisky właśnie. Fajnie było, tylko miejsce dość drogie, ale z klimatem. I potrzebne było nam takie wyjście. Wczoraj za to przespaliśmy prawie cały dzień, i to nie z powodu kaca, po prostu jakoś sennie nam było.

...a ja wciąż czekam, aż listonosze wrócą do pracy bo chciałabym dostać w końcu swój mikołajkowy prezent od Ukochanego. Impreza gwiazdkowa w jego firmie się zbliża, a moich bluzek nie widać. :( Poczta PL więcej na mnie nie zarobi, nie ma tak dobrze.

I boleję, bo pmoja praca licencjacka, i praca nad nią też, kuleją...

Buźka, miłego poniedziałku. :)

 

alexbluessy : :
lis 12 2006 Ciąg dalszy...
Komentarze: 1

... błogostranu chciałoby się powiedzieć. Bo jesteśmy sami - Współlokatorzy wyjechali na weekend, Brat pojechał na jakiś rajd z Politechniki, zostaliśmy my i dwa kociaki. Wypilismy dwie butelki wina, trochę odpłynęlismy. I rozculiłam się, kiedy komisarz Zawada oświadczał się Marcie... Zrzucam to na suzmiące wino... To było wczoraj.

A dziś, póki co Ukochany śpi, obok niego nasze Kociątko, ja nadrabiam uczelniano-lekturowe zaległości ("Psie serce" Bułhakowa przyprawia mnie o mdłości i mam ochotę rzucić tą książką o ścianę, a wraze bycia zpaytaną o nią na egzaminie powiedzieć, że niesttey nie przeczytałam, gdyż jets obrzydliwa i czytając miałam przed oczami mojego kotka i to, co bohaterowie tejże książki z nim robili. Fuj.) Później pewnie pojedziemy do rodziców Eśka na obiad i żeby mógł spełnić swój obywatelski obowiązek.

Telefon już mi przesłali, nawet nie musiałam płacić podatku "od wzbogacenia" czym się ucieszyłam. Teraz usiłuję sprzedzać swojego Samsunga, ale jakoś brakuje chętnych - może dlatego, że ma dużo, ale brakuje mu aparatu i dzwonków mp3...? W razie niepowodeznia na allegro, wystawię go do komisu czy cuś.

Do etapu substydiowanego sie dostałam, więc się trochę uspokoiłam. Zobaczymy jak to i co będzie dalej...

 

 

 

alexbluessy : :
lis 06 2006 Listopadowy błogostan.
Komentarze: 2

W zasadzie to mój błogi stan trwa już od jakiegoś czasu. Wprowadził się Esio, wieczory i poranki spędzamy więc razem. Wyprawiam go do pracy, potem sama szykuję się do wyjścia, on przyjeżdża po mnie na uczelnię - nie ukrywam, że czasem urywam się z jakiegoś wykłądu żebyśmy mogli zjeść razem kolację bo często bywa tak, że padamy ze zmęczenia. Kociątko z nami, choć ono akurat na zmęczenie narzekac raczej nie może.

Staż już skończylam, dokumenty niezbędne do przejścia na etap pracy substydiowanej też dostarczyłam gdzie trzeba, teraz czekam na decyzję. w piątek będę już wszytsko wiedziała. Dowiedziałam się też, że od maja mam etat w stowarzyszeniu. Cieszę się, bo strasznie mi się tutaj podoba. Robię fajne rzeczy, mam szanse na zdobycie olbrzymiego doświadczenia i to bardzo szerokiego w swoim zakresie. Na wyjazdy też mam szanse, choćby na taki jak do Turcji, w której mi się szalenie podobało. Swoim nastawieniem zachęciełam Eśka i nie wykluczone, że w wakacje pojedziemy własnie tam. Bo Sylwestra spędzimy raczej tradycyjnie - na nartach, gdzieś w górach. Nie wiemy jeszcze czy polskich czy czeskich, ale na pewno w cenie chcemy mieć bal. Taki z suknią i zmokingiem... ;o)

Nasz pokoik też robi się coraz bardziej przytulny. Wystarczy przestawić łóżko, coś dodać, coś zdjąć i już klimat inny. Najważniejsze, że wspólny. I deszcz za oknem niech sobie pada, neich będzie ciemno i zimno. Nam będzie ciepło, azrbuzowo (od zapachu świeczki) i miłośnie... Kurczę, mimo lekkiej zmiany w sposobie postrzegania świata i zachowania względem niego i pewnych spraw losowych ciągle się strasznie rozmarzam. A już mi się wydawało, że mocniej stąpam po ziemi... Ech...

Z przyziemnych spraw to w czwartek wygrałam superkomórkę w konkursie PLUSa, a w sobotę trafiłam trójkę w Dużym Lotku. Żemym tylko nie wpadła w szpony hazardu.... ;o) Mama namawia mnie żebym szła za ciosem i jeszcze zagrała w jakiejś loterii. Bo sms wysłany za 1,22 zł przyniósł mi Motorolę - co prawda muszę zapłacić 76 złotych podatku od nagród, ale co tam. Sprzedam swojego Samsunga. Wystawiłam na Allegro, może a nóż widelec ktoś się skusi. Stan idealny. W Dużym Lotku też miałam tylko jeden zakład na chybił trafił puścić, w ostaniej chwili zdecydowałam się na dwa i to własnie w tym drugim była szczęśliwa trójeczka... Ciekawe co jeszcze szykuje mi los...?

Buziaki.

 

 

 

alexbluessy : :