Komentarze: 1
.... W biurze jak zwykle ciepło, upalnie. Cyberstacja na dobry początek dnia i obowiązkowo malinowa herbata. Trzeba sprawdzić pocztę, czy wolontariusze nie mieli jakichś problemów, sprawdzić newslettery, odpowiednie informacje przesłać dalej. Aha, jeszcze muszę zadzwonić w dwa miejsca i potwierdzić spotkania. No i zrobić porządek w komputerze bo źle mi się pracuje.
A z pracy jestem bardzo zadowolona - mój pierwszy cały etat... Widok z okna też mam piekny - na park, blisko do domu i na uczelnię... Czego więcej chcieć. Tylko tez poniedziałek się jakoś tak dziwnie zaczął - mgliście, autobus nie przyjechał, a telefon jak zwykle milczy, tak od rana się rozdzwonił.
W sobotę byliśmy z Eśkiem i O. na Try a Different Angle w nowej knajpie. Wygraliśmy bilety przez Internet, na miejscu dostaliśmy smycze i jak kupiliśmy drinki to hostessy podarowały nam po pięćdziesiątce whisky. Bo cała impreza to chyba miała na celu promocję whisky właśnie. Fajnie było, tylko miejsce dość drogie, ale z klimatem. I potrzebne było nam takie wyjście. Wczoraj za to przespaliśmy prawie cały dzień, i to nie z powodu kaca, po prostu jakoś sennie nam było.
...a ja wciąż czekam, aż listonosze wrócą do pracy bo chciałabym dostać w końcu swój mikołajkowy prezent od Ukochanego. Impreza gwiazdkowa w jego firmie się zbliża, a moich bluzek nie widać. :( Poczta PL więcej na mnie nie zarobi, nie ma tak dobrze.
I boleję, bo pmoja praca licencjacka, i praca nad nią też, kuleją...
Buźka, miłego poniedziałku. :)