Komentarze: 1
... błogostranu chciałoby się powiedzieć. Bo jesteśmy sami - Współlokatorzy wyjechali na weekend, Brat pojechał na jakiś rajd z Politechniki, zostaliśmy my i dwa kociaki. Wypilismy dwie butelki wina, trochę odpłynęlismy. I rozculiłam się, kiedy komisarz Zawada oświadczał się Marcie... Zrzucam to na suzmiące wino... To było wczoraj.
A dziś, póki co Ukochany śpi, obok niego nasze Kociątko, ja nadrabiam uczelniano-lekturowe zaległości ("Psie serce" Bułhakowa przyprawia mnie o mdłości i mam ochotę rzucić tą książką o ścianę, a wraze bycia zpaytaną o nią na egzaminie powiedzieć, że niesttey nie przeczytałam, gdyż jets obrzydliwa i czytając miałam przed oczami mojego kotka i to, co bohaterowie tejże książki z nim robili. Fuj.) Później pewnie pojedziemy do rodziców Eśka na obiad i żeby mógł spełnić swój obywatelski obowiązek.
Telefon już mi przesłali, nawet nie musiałam płacić podatku "od wzbogacenia" czym się ucieszyłam. Teraz usiłuję sprzedzać swojego Samsunga, ale jakoś brakuje chętnych - może dlatego, że ma dużo, ale brakuje mu aparatu i dzwonków mp3...? W razie niepowodeznia na allegro, wystawię go do komisu czy cuś.
Do etapu substydiowanego sie dostałam, więc się trochę uspokoiłam. Zobaczymy jak to i co będzie dalej...