Komentarze: 0
Oj działo się dzisiaj... Już wiem co jest przyczyną moich problemów ze wstawaniem. Pogoda. Wcześniej nie chciałam tego do siebie dopuścić, a jednak... Budzik nastawiłam dziś na 6:30 co by (jak to zwykle ja) trochę rano powtórzyć. Zatarabanił, a ja go zaraz przestawiłam na pół godziny później. Na zajęcia się nie spóźniłam, nawet byłam za wcześnie. Kiedy doszłam do szkoły miałam jeszcze prawie godzinę czekania! A przecież wyszłam wcześniej bo myślałam, że będzie jak wczoraj. A tu wręcz odwrotnie. Tylko chlapa... Splash – jak mawia B. od konwersacji. Test poszedł nawet nieźle. Prawdę mówiąc myślałam, że będzie gorzej. Pani M. nie byłaby sobą gdyby nie zrobiła nam potem normalnych zajęć. Przedtem jednak zapowiedziała kolejny test za dwa tygodnie... Jakby wcześniej nie mogła zrobić kilku mniejszych, a nie teraz wszystko na raz. Dziś mówiliśmy o modzie i telewizji. Na początku zostaliśmy podzieleni na grupy i każda miała ubrać człowieka od stóp do głów. Jedna grupa dostała „w przydziale” letni strój dla kobiet, inna letni strój dla mężczyzn, następna zimowy strój dla kobiet, a moja otrzymała polecenie zaprojektowanie męskiego stroju zimowego. To zaprojektowaliśmy. Otóż w tym sezonie modny mężczyzna nosi kolorowe kalesony i takież skarpetki. Dżinsowe dzwony i do tego biała koszula („malarska”) najlepiej z podwiniętymi rękawami (kiedy mężczyzna ów zdejmie sweter) a na to wełniany sweter. Jako odzienie „wierzchnie” zaproponowaliśmy buty kowbojki (koniecznie skórzane) i długi płaszcz obszyty futerkiem z norek. Całości dopełniają wełniana, zielona czapka z dużym pomponem oraz zielone, wełniane rękawiczki i szalik... No, co??? Miało być śmiesznie to jest. Chyba... (???) Co się zaś tyczy tematu o telewizji. Znowu pracowaliśmy w grupach. Tym razem trzech i każda miała wymyślić nowy rodzaj reality show. Był pomysł „ „School reality show”, był też pomysł „Fat brother” (Chodzi o odchudzanie. Kto najwięcej schudnie). moja grupa znowu poszła we własnym kierunku i wymyśliła coś, co potem wygrało klasowe głosowanie na najlepszy pomysł. otóż wymyśliłyśmy, że nasz show będzie się rozgrywał w szpitalu psychiatrycznym. „Big Doctor”. Na dwa miesiące zamkniętych tam będzie (wraz z pacjentami) 10 osób. Będą musieli się zachowywać tak, aby lekarze nie zgadli, ze są podstawieni. W ciągu tygodnia widzowie głosowaliby na dwie osoby, które lekarz weźmie na badanie. Każda taka wytypowana osoba dostanie do rozwiązania jakieś testy. Którą rozpozna jako „nieprawdziwą” ta osoba odpada z dalszej gry. Oczywiście musiałyby być to osoby bardzo odporne psychicznie. Przed wejściem do szpitala przeszłyby odpowiednie „szkolenia” o chorobach, zachowaniu ludzi i tak dalej.
Oczywiście bardzo współczuję ludziom, którzy cierpią na jakieś choroby związane z psychiką i ich rodzinom. Dlatego jeśliby ktoś wpadł na podobny pomysł utworzenia takiego reality show głosowałabym na „nie”. Ale jeśli w grę wchodzi tylko zabawa myślę, że to nikomu nie wyrządza krzywdy. Pamiętam, że kiedyś (to było w I klasie liceum a więc jakieś 7 lat temu) czytałam książkę pt. „Cichy pokój”. Nie pamiętam autorki. Jedynie jej inicjały – o ile się nie mylę S.S. Cierpiała przez wiele lat na schizofrenię. I cały ten czas opisała w tej właśnie książce. Wywarła na mnie duże wrażenie mimo, że była pełna brutalnych (acz prawdziwych) opisów. Polecam. Wspaniała lektura. Przygnębiająca... (Ja np. po przeczytaniu zaczęłam u siebie szukać objawów schizofrenii. Ale ja mało odporna jestem na takie rzeczy więc może dlatego. Z drugiej strony to jest prawdziwe życie. Nie znasz dnia, ani godziny...) Naprawdę warto przeczytać. Niestety mimo szukania nie znalazłam jej w żadnej bibliotece ani księgarni. Zasmuciłam się jak przypomniałam sobie tą książkę. Zmagania i cierpienie tej biednej dziewczyny. Ona pokonała chorobę. Teraz jeździ po Stanach z wykładami na temat tej choroby...
Dobra koniec ze smutnymi tematami.
Byłam na zakupach. Kupiłam płaszcz. Pikowany. Długi. Czerwony. Z kapturem. Najważniejsze, że jest cieplutki. Za chwilę jak będę szła do pracy to on będzie miał swój debiut. Kiedy weszłam do domku z wielką torbą i zobaczył to Ł. od razu powiedział, że mam nowy nabytek przymierzyć. Przymierzyłam. A on pokiwał głową z aprobatą. Z Ł. to dziwna sytuacja jest. W gruncie rzeczy nie jest zły chłopak. Nawet sprzątać zaczął (ciekawe na jak długo... ), w zasadzie ciężko coś znaleźć przeciw niemu. Najbardziej wkurza mnie fakt, że jak chcę zrestartować mój komputerek to mam wątpliwości. Bo najczęściej jest tak, że zaraz po wciśnięciu przeze mnie guziczka „restart” słyszę pukanie do drzwi. Niech on wreszcie przełączy się jako jednostka centralna i będzie po kłopocie. Prawda, że to najlepsze rozwiązanie??? Już nawet rozmawialiśmy na ten temat, ale na tym się skończyło. Trudno... zaraz wychodzę do pracy. Dzisiaj tylko odprowadzam K. na angielski. W tym czasie skoczę do Galerii. A nóż widelec coś znajdę ciekawego. O! I do księgarni koniecznie. Po te anioły...
Może wieczorem jeszcze coś króciutko napiszę. Tymczasem trzymaj się ciepło.