Komentarze: 0
Dzień dobry Aniele!!! Czemu tak wcześnie przyszedłeś??? Nie, nie odchodź. Skoro przyszedłeś. Zastanawiam się tylko co tutaj robisz tak wcześnie. Przecież dopiero 6 rano. Zostań, napijemy się herbaty, a potem pójdziemy do B. Chłopaki już jadą. Odprowadziłam ich na dworzec. Pociąg mieli o 5. Ja o tej godzinie miałam akurat autobus do domu – nie poczekałam wobec tego aż wsiądą. Nie pomachałam im. Zresztą wszyscy byliśmy śnięci. Prawie nie spaliśmy. Ja – bo czekałam na nich, aż wrócą z koncertu; oni – bo z tegoż koncertu wrócili po 1 w nocy. Poza tym wiesz Eljot. Miałam też wczoraj rozmowę z Z. Oszczędzę Ci szczegółów. Jesteś przecież Aniołem, a Anioły wiedzą wszystko. Podczas tej rozmowy doszłam do wniosku, że moje życie jest zupełnie banalne. Ja jestem banalna... Mam nie gadać głupot??? Może to ze zmęczenia, w każdym razie dotarło do mnie jak mało przeżyłam. Jak mało wiem, jak mało umiem. Zrozumiałam, że nie mam żadnych wspomnień... Że to, co brałam za problemy najwyższej wagi to były tylko nic nie znaczące błahostki. No i poczułam się jak idiotka.... Nie powinnam tak się czuć??? Postawiłbyś się na moim miejscu, to byś inaczej mówił. Jakimś pocieszeniem jest to, że Z. czuje się choć w małym stopniu zaczarowany... Też się cieszysz? To fajnie. I tak sobie gawędziliśmy, to znaczy on głównie mówił, a ja tylko czasem wtrąciłam jakąś uwagę... I w momencie kiedy P. i W. wrócili z koncertu musieliśmy kończyć. Chłopcy przyszli i położyliśmy się może na godzinę. O 3 trzeba było wstać. O 4:10 mieliśmy autobus na dworzec. Wiesz, Eljot jak cudownie jest o tak wczesnej porze w mieście??? Światła latarni, śnieg pod nogami... Cisza i spokój. Tak bardzo chciałabym pójść kiedyś na taki nocny spacer. Zobaczyć miejsca, które mijam rano spowite w jakąś nieokreśloną, nieopisaną tajemnicę... Przykryte mgłą. Tak bardzo bym chciała... Poczuć jak świat wiruje... Eh! Za dużo gadam i to od samego rana. Lubisz mnie słuchać??? Miło mi, ale wiesz Aniele, ja też lubię słuchać. Tylko jakoś tak się dziwnie składa, że to ja mówię najwięcej.
Pojechali. Wróciłam do domu. Jakiś pusty mi się wydał. Przez te kilka dni czułam, że nie jestem sama, że jest przy mnie ktoś naprawdę bliski. I nagle znowu jestem sama. Nie ma co się rozczulać nad sobą. Trzeba w końcu dorosnąć. Za długo żyłam w zamknięciu, pod kloszem... Oj, Eljot – Aniele Mój. Czy przed Tobą nic się nie ukryje??? Czy nie można mieć żadnych tajemnic... Aha... Przed objęciem mnie opieką przestudiowałeś dokładnie mój życiorys??? I czego się dowiedziałeś? Może jest tam coś, czego ja nie wiem??? Twierdzisz, że sama się o ten „klosz” prosiłam? Być może. Najprawdopodobniej tak było. Nie chciałam wychodzić z domu, bo wtedy byłam pełna kompleksów. Nie podobałam się sobie. A skoro nie podobałam się sobie to jak mogłam podobać się innym. Dobrze, że te czasy już minęły i nie mam się teraz czym martwić... Zresztą moja mama też bez winy nie była. Wiem, pierwsze dziecko jest królikiem doświadczalnym. Rodzice się uczą na pierwszych dzieciach. Mój brat jest już zupełnie inny, na więcej rzeczy ma pozwolenie, na więcej rzeczy rodzice przymykają oczy. A ja miałam wrażenie, że siłą trzymają mnie w domu. Nawet teraz, chociaż niewiele mogą próbują mnie jakoś kontrolować. To znaczy mama, bo tata twierdzi, że świetnie sobie sama radzę. Wiem Eljot, wiem. Jestem ich dzieckiem i martwią się o mnie, ale bez przesady. Sam wiesz najlepiej, że po rozmowie telefonicznej z mamą mam czasem ochotę rzucać wszystkim co mam pod ręką, tupać i krzyczeć. Dobrze już nie będę tak mówić. Ale wkurza mnie to, że.... Okej, okej już nie będę. Chcesz jeszcze herbaty??? Ja to kawę raczej wypiję – zresztą myślę, że dzisiaj to będę „jechać” na samej kawie. Na pyszniutkim Jacobsie. Przecież tylko godzinę spałam. A jeszcze do B. muszę jechać. Zawiozę chłopakom grę to się zajmą, a ja odpocznę. Liczę na to. Bo zanosi się, że to będzie kilka bardzo długich godzin. Na razie jednak podelektujmy się zapachem kawy. Service Pack 4 niech się ściąga. Jeszcze trochę i będzie wszystko. Muzyka w Akaderze.... Cudowny poranek. Żebym tylko taka śpiąca nie była... Jakby co, to mnie budź. Pamiętaj, szarp, aż dotrze do mnie, gdzie jestem. Zobacz Eljot, jaki cudowny poranek. Wspaniała kawa, Akadera, nasza pierwsza, poranna pogawędka. A spójrz za okno. Zapowiada się ładny dzień. Śnieg leży, niebo staje się coraz bardziej niebieskie... „Dzisiaj będzie dobry dzień, dzisiaj będzie dobry dzień, wysuń nos spod kołdry, dzień dobry to ja – głos nadziei twej...”