Archiwum 23 kwietnia 2004


kwi 23 2004 Nie liczę godzin i lat...
Komentarze: 0
No nie jest to taka zupełna prawda Eljot. Bo owszem, lat to może nie liczę, ale godziny jak najbardziej. Szczególnie te, dzielące mnie od spotkania z S. „Szczęśliwego dnia” od rana zaczynam liczyć: „jeszcze cztery godziny”, „jeszcze trzy” i tak dalej. Na godzinę „przed” już ciężko mi się skupić na czymkolwiek. A potem już nic się nie liczy. W brzuchu czuję przyjemne łaskotanie, czas zaczyna płynąć gdzieś obok. Nie ma ludzi wokoło mnie, nic nie ma – tak, jak w tej piosence: „najmniejsze państwo świata”. No, może jeszcze za wcześnie na takie określenie, ale coś podobnego. Wiesz Aniele, o ile wczoraj wieczorem zaczął mnie łapać dół, o tyle teraz już jestem całkiem uśmiechnięta, widać zresztą, prawda??? No bo zaraz przyjdzie S. zjemy spaghetti, wypijemy wino, obejrzymy film. I będziemy rozmawiać. Rozmawiać i śmiać się. jeszcze tylko kilka minut i zadzwoni domofon....

Hm, dzisiaj już trzeba iść spać, ale jutro... Mmmmm, jutro będzie kolejny, kolejny dobry dzień. I wycieczka do ZOO... A potem spacer po Parku Szczytnickim. Ojej, już nie mogę się doczekać, wiesz??? A przecież S. wyszedł dopiero przed kilkoma minutami. A ja już tęsknię. Ale niestety... A jutro.. Jutro będzie dobry dzień Eljot. JUTRO BĘDZIE DOBRY DZIEŃ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

alexbluessy : :