Komentarze: 0
Strasznie chce mi się spać Aniele. Niby nie poszłam spać późno i nawet się wyspałam. Budzik zadzwonił punktualnie o 7, poderwałam się wyrwana z dziwnych snów. Śniło mi się coś o pocałunkach (głodnemu chleb na myśli???) i coś o tym, że dopiero co kupiony dezodorant mi się skończył. A potem znowu przyszły te myśli, że S. i tak dalej. Że ja tego nie wytrzymam, że chciałabym żeby on był przy mnie cały czas. Hm, przecież ja wszędzie widzę jego uśmiechniętą twarz. A kiedy (tak, jak teraz) słyszę piosenkę Schllera „I feel you” to mam taką potworną ochotę się przytulić... I wiesz co Aniele??? wpadłam na pomysł, że będę udawać/wmawiać sobie, że S. wyjechał tylko na tydzień. Z każdym tygodniem bez niego będę to sobie powtarzać, że „za tydzień wróci”. Może tak będzie łatwiej, bo z każdym dniem moja tęsknota się pogłębia. Znowu czuję się mała i sama wśród tłumu. Hm, jednocześnie czuję jego obecność. Irracjonalnie ją czuję, czuję że on jest przy mnie. Nieważne, że teraz dzielą nas tysiące kilometrów, jest we mnie uczucie, że nie jestem sama. I chciałabym mu to wszystko powiedzieć, ale lepiej nie. I tak gryzę się z myślami czy nie przesadziłam z e-mailem, którego mu w niedzielę wysłałam. Ty sam wiesz najlepiej, że ja egzaltowana trochę jestem. Działam pod wpływem emocji, nie myślę przed działaniem czy zrobieniem czegoś. Mówię co mi leży na duszy, co czuję, jak się czuję. Często używam górnolotnych, może nawet śmiesznych, słów. I takiego „emocjonalnego” e-maila wysłałam w niedzielę do S. I stało się, za kilka dni on go przeczyta. A ja boję się, że napisałam o kilka zdań za dużo. O kilka zbyt mocnych zdań za dużo. To samo powiedziała Moja Kochana Ania z USA, że: „parę zdań za mocnych” tam napisałam. No i tego się obawiam. Może na wszelki wypadek już nie będę pisać nic ponad relację z tego, co u mnie się dzieje. O, jeszcze mam do Ciebie pytanie Eljot. Mam trochę wyrzutów sumienia, wiesz??? Nie rób takiej zdziwionej miny. Kiedy S. zadzwonił we wtorek miał taki smutny głos... A ja się śmiałam do słuchawki. No wiem, że cieszyłam się, że zadzwonił i w ogóle. A kiedy mu powiedziałam, że oglądam film to on westchnął i smutnym tonem powiedział: „ale bym się teraz do ciebie przytulił i razem z tobą ten film obejrzał”. Tak, głos miał zdecydowanie smutny i przygaszony... Hm, Londyn mnie prześladuje. Jest wszędzie, w gazetach, w radiowych wiadomościach, w Internecie. Czuję się „prześladowana” przez to miasto Eljot. Hm, widzę, że myślisz tak, jak E. Ona też mi wczoraj powiedziała, że to dlatego, że jestem wyczulona. A kiedy we wtorek powiedziałam o tym S. to on stwierdził: „i dobrze. Przynajmniej nie zapomnisz gdzie jestem”. Ja mu na to, że to do mnie nie dotarło tak do końca. – „Ale co? To, że wyjechałem?”. – „Nie, to, że wyjechałeś to już prawie dotarło. To, ze do Londynu pojechałeś nie dociera do mnie. To jakaś abstrakcja”. – „Dla mnie też...”
Kurcze, Eljot, ja wiem, że jestem monotematyczna, ale nie umiem znaleźć odpowiedzi na, wydawałoby się proste, pytanie: „co się ze mną dzieje???”. Tęsknię, Czekam, Boję się, a jednocześnie czuję, że będzie dobrze – siłę w sobie czuję. Wiem, że S. wyjechał, ale czuję jakby był blisko, czuję, że jest. Więc co się ze mną dzieje??? Jak odpowiesz postaram się skończyć temat, chociaż to raczej trudne będzie...
Całe szczęście, że nie muszę dziś całego dnia u B. siedzieć. Nie wytrzymałabym. Piję kawę za kawą, ale to nic nie daje. Pewnie niemały wpływ ma pogoda, która w środku maja przypomina wrześnio-październik. I kto mówi o globalnym ociepleniu, co??? Raczej trzeba by rozważyć możliwość zaistnienia epoki lodowcowej. Około 16 powinnam być już wolna. A. dziś nie przyjedzie więc po wyjściu od B. pojadę poszukać jakiejś bluzy i zanieść koszulkę do zrobienia wprasowanki. W potem do domu kuć słówka na poniedziałek.
..................................................................
I już prawie 19, a dopiero było rano. Koszulka oddana – będzie za tydzień gotowa. Bluza kupiona. Bardzo fajna – czarna z białymi paskami na rękawach, obcisła, zasuwana pod samą szyję – taka, jaką chciałam. Kupiłam jeszcze lakier do paznokci szybkoschnący, apaszkę do włosów niebieską, kartkę na życzenia dla mamy i taty, rzodkiewkę i ogórka. I wydałam kolejne 50 zł. Aha, no i wpłaciłam zaliczkę 10 złotych akonto mojej unikalnej koszulki. „Być kobietą, być kobietą...” S. wysyła sygnały, ale niech sobie jeszcze poczeka. Co to ma być. W końcu być może w niedzielę z e-mailem przesadziłam to teraz nie dam mu zbytniej pewności.. Tylko czy ja nie przesadzam, co??? A może ja powinnam go przeprosić, za to, co napisałam w niedzielę. To znaczy nie to, żebym pisała nieprawdę czy coś. Po prostu wyjaśnić, że może emocje mnie poniosły, i być może trochę przesadziłam. Tylko czy to nie zagmatwałoby bardziej, jak myślisz???