Archiwum 24 maja 2004


maj 24 2004 Zamierzam być SZCZĘŚLIWA!!!
Komentarze: 1

Zadzwonił. Tak do końca nie wierzyłam w to, ale zadzwonił. Jednak. Do mnie. Hm, nie długo rozmawialiśmy, ale przecież nie to się liczy najbardziej, prawda??? Ważne, że zadzwonił. Że słowa dotrzymał. Przeprosił, że nie napisał e-maila, że nie rozmawialiśmy na gg. Hm, tylko czy on naprawdę, czy szczerze??? <Olka! Zamknij się babo bo maksymalne głupoty gadasz!> Przecież zadzwonił i to jest najważniejsze. A dziś wysłał już kilka sygnałów. Czyli, że co to oznacza??? Czyli, że JEST DOBRZE. I że BĘDZIE DOBRZE!!! Tak MUSI właśnie być. A czas szybko leci, jak rakieta, i zaraz S. będzie z powrotem. Będzie ze mną i słońce będzie znowu świeciło. I będzie wiara, nadzieja, ciepło... Przystanek na Drobnera już nie będzie taki smutny. Najprościej mówiąc Dobre Dni wrócą. Bo ja w TO wierzę, ja TO wiem po prostu. I się nie poddam. Bo ja mam w sobie Siłę, i Wiarę w sobie mam, i Nadzieję też.

S. się przeprowadził. Znalazł gdzieś mieszkanie i teraz będą z kolegą mieszkać z jeszcze dwoma Koreańczykami. Fajnie, trzeba poszerzać kontakty między narodami, right??? On się przeprowadził, a ja jednak zaliczyłam test. Na 4. A myślałam, że obleję. Hm, no, ale ostatecznie za tydzień jest test z całości semestru i wesoło może nie być bo sporo tego, oj sporo.  Jutro przychodzą dziewczyny i będziemy oglądać „Życie seksualne ziemian”. Film głupi, jak mało który, ale trzeba czasem obejrzeć coś idiotycznego, nie??? Hm, a na razie to znowu coś mi ściska gardło. Słucham Dido, jest rewelacyjna. Nie wiem dlaczego dopiero teraz ją odkryłam. Hm, raz jej muzyka mnie podnosi na duchu („See the sun”), a raz dołuje trochę („Take my hand”). Ta pierwsza powoduje, że mam ochotę tańczyć, śpiewać i  napisać S., że... A druga.. przy drugiej mam swoistą wizję. Widzę Londyn i S. Zresztą ja ostatnio wszędzie widzę Londyn (czy jakiekolwiek nawiązania do tego miasta, czy ogólnie Wielkiej Brytanii) i S. widzę (w zakamarkach, w splotach ulic). No i smutno mi się robi najprościej mówiąc...

Wreszcie znalazłam w bibliotece książkę, o której mówił mi w lutym T. (kolega taty). Okazało się, że tylko nazwisko poprawnie zapamiętałam. Chodziło o „Dwa tygodnie w innym mieście” Irvina Showa (a nie „Tydzień w innym mieście” Irvinga Showa). Wypożyczyłam też „Tam, gdzie spadają anioły” Doroty Terakowskiej i „ Bilet w jedną stronę” Didiera van Cauwelaerta. Dwie pierwsze miałam w planie nawet kupić, ostatnią znalazłam przypadkiem.

Ależ ta Dido kołysze... Hm, przy takiej muzyce odpływam. Zatapiam się w myśli i dziwny stan. Wydaje mi się, że jest wino, są świece, że Dido śpiewa, że S. jest blisko... Zabawne, jak jeden dzień może wywrócić wszystko do góry nogami. Przecież tamten czwartek, 11 marca, to miał być dzień jak co dzień. Nic szczególnego... A jednak... Los spłatał figla. Nie tylko mnie, ale takie figle to ja zdecydowanie lubię. Tylko, żeby miał szczęśliwą pointę. Nie, nie, nie... Ona BĘDZIE SZCZĘŚLIWA. Nie ma innego wyjścia. Ja to czuję, ja to wiem.

[po kiego czorta ja włączyłam archiwum wczorajszej rozmowy na gg??? Znowu chce mi się płakać... – „tęsknota pali jak ogień, jak słońce w południe sierpniowe...”]

..............................

Przed chwilą dzwoniła Mama. Hm, podobno mój Brat zabrał się za czytanie. Nie mogę uwierzyć, P. odkrył, że poza tworzeniem muzyki istnieje coś takiego, jak książka. Prawdopodobnie nie mały wpływ miał W., jego kolega, który pożyczył mu do czytania coś o pozytywnym myśleniu. A teraz P. pożera „moją” książkę – „Samotność w Sieci”. No ładnie, ładnie. Tyle, że nie dowie się jak ona naprawdę się kończy. Jak będę do nich jechać w czerwcu to zawiozę mu „Oskara i panią Różę”. Nic więcej nie mam, co mogłoby mu odpowiadać.

I znowu smutek do mnie przyszedł... Bo S. powinien być i powinniśmy pójść na długi spacer zakończony lodami najlepiej... Hm... BĘDĘ SZCZĘŚLIWA!!! BĘDĘ SZCZĘŚLIWA!!! BĘDĘ SZCZĘŚLIWA!!!

Bo:  OSOBIŚCIE ZAMIERZAM BYĆ SZCZĘŚLIWA!!!

 

 

alexbluessy : :