Komentarze: 0
Jaki był ten dzień??? Hm, kawa rozbudziła mnie do tego stopnia, że cała w skowronkach pojechałam do przychodni. I tu czekała mnie pierwsza, średnio miła, tego dnia niespodzianka. Okazało się, że lekarka, która nigdy z niczym nie robi problemów i podpisuje wszystkie druki wedle życzenia pacjenta jest na urlopie, a za nią przyjmuje wredna jędza. No i sobie poczekałam 2 godziny żeby się dowiedzieć, że nie podpisze mi książeczki pracowniczej. Powiedziałam jej co o tym myślę, zacisnęłam zęby i pojechałam do E. razem pojechałyśmy na spotkanie w sprawie pracy, wszystkiego się dowiedziałyśmy i jak dobrze pójdzie to jutro będziemy miały podpisane umowy, a w ciągu tygodnia przedstawią nam pierwsze oferty. Praca w roli hostessy w hipermarketach, na różnych targach i bankietach jak dla mnie może być. Tym bardziej, że sama decyduję kiedy chcę pracować. Na tym jednym nie spoczniemy, będziemy jeszcze szukać czegoś podobnego – trzeba się zabezpieczyć, nie???
Kolejną niespodzianką była wizyta w banku. Chciałam wyrobić sobie kartę Euro26, w tym celu udałam się do swojego oddziału Banku Zachodniego WBK. Miłą pani od obsługi klientów indywidualnych od razu przystąpiła do dzieła, klikała, klikała i w końcu poinformowała, że w ciągu dwóch tygodni będę miała i kartę i pin do niej. Powiedziała też, że opłata za kartę została już pobrana z mojego konta. Zapytałam się ile wynosi ta opłata (Esio wyrabiał i płacił 15 PLN), a pani uprzejmym tonem, że 45 PLN. Zdębiałam, ale było too late niestety. Hm, chociaż czy ja wiem... Co prawda nie narzekam na nadmiar pieniędzy, szczególnie teraz, ale taka karta może się przydać. Wróci Esio, może gdzieś pojedziemy – nawet niekoniecznie za granicę, ale przezorny zawsze ubezpieczony, right??? Potem dowiedziałam się, że nie muszę przyjeżdżać do K. na angielski bo on musiał jechać na jakieś badania do Karpacza, ale że B. będzie ze mną w kontakcie i że będzie potrzebowała mojej pomocy. Tylko coś trochę mało czasu jej zostało. Wtorek się kończy, została jej środa i czwartek bo w piątek to już jest zakończenie roku. A nie może być tak, że ona do mnie zadzwoni jutro rano i powie, że mam przyjść. Tak to nie będzie. Jeśli chodzi o kolejne niespodzianki to spotkałam się z P. Wczoraj przyjechała z Niemiec na egzaminy i od razu powiedziała, że chce się spotkać bo ma mi pieniądze do oddania. Ok., co prawda nie bardzo kojarzyłam o co chodzi, ale „:jak dają to trzeba brać”, nie??? Na koniec dnia pojechałam do E. uczyć się. Ale się nie pouczyłyśmy za długo bo z jej mamą rozważałyśmy „za i przeciw” jutrzejszego podpisywania umowy. W końcu stanęło na tym, że jak wrócę do domu to mam „rozejrzeć się” po Internecie i zobaczyć co to za firma. Wróciłam, sprawdziłam, wygląda w porządku więc jutro idziemy.
Z tego wszystkiego zapomniałam o Esiu... Nie, nie w tym sensie, że o tym, że on jest. Po prostu wczesnym popołudniem wysłał mi sygnał, a ja zapomniałam mu przez kilka dobrych godzin go odesłać. Biedny, musiał się niepokoić co się stało. Aż mi głupio teraz jest okropnie, że taka wredota ze mnie. Zapomnieć o Esiu – jak ja mogłam???!!! A prawda jest taka, że przez cały dzień myślałam o Esiu i to były bardzo przyjemne myśli, tylko o tym sygnale zupełnie zapomniałam. Aż cała promieniałam, miałam ochotę śmiać się, skakać, miałam ochotę wycałować wszystkich w poczekalni w przychodni. Oby tak dalej, oby już niedługo. A Esio??? Mój Esio Kochany wczoraj powiedział, że czeka na mnie, nazwał mnie „swoim biedulkiem” – to tak w temacie przyszłotygodniowych egzaminów. Jak dobrze było go usłyszeć... Esio... Jestem coraz bardziej zakochana. Naprawdę, każdego dnia czuję coraz bardziej, że bez Esia jest mi potwornie źle i że chcę żeby on już wrócił. Daj Boże, żeby to było już niedługo!!! Tak bardzo bym chciała, tak bardzo potrzebuję, żeby on był teraz blisko, żeby mnie przytulił i powiedział, że mam się nie martwić, że zdam. Oj Esiu Kochany dlaczego Ciebie tu nie ma???!!! Esiu, tak bardzo chcę żebyś przyjechał, żebyś był blisko. Hm, aż chce mi się płakać. Z tego, co czuję, z tęsknoty, z potrzeby bliskości Esia... No, żeby do końca być szczerą to powiem, że z innych problemów też. Z tego, że denerwuję się egzaminami, że nie wiem jak to będzie z pracą. Jednym słowem nie wiem czy ten dzień był tak do końca na plus. Jest prawie 21, a ja dziś nic nie zrobiłam. Zaraz idę się uczyć, i nie pójdę spać dopóki nie będę miała czystego sumienia. Tak, tak muszę zrobić. Tylko, że ze zmęczenia mój mózg nie ma siły wysilać się jeszcze bardziej. ale BĘDZIE DOBRZE. Musi być dobrze...