Komentarze: 1
Mam pytanie na początek. Czy ktoś może wie, a co za tym idzie może mnie poinformować skąd wziął się Światowy Dzień Całowania??? Nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje i jest obchodzone. Wczoraj wieczorem włączyłam moją ulubioną stację radiową i usłyszałam, że oto 18 lipca obchodzony jest właśnie Światowy Dzień Całowania. Najpierw się zaskoczyłam, a po chwili pomyślałam „szkoda, że Eśka nie ma...”. :D :D :D.
Dzisiaj oficjalnie rozpoczęłam swoje własne odliczanie dni do powrotu Mojego Esia Kochanego. Zostało jeszcze, lekko licząc, 40 dni. Wow!!! W porównaniu z tymi trzema miesiącami, które minęły to nic. Ale Tęskno coraz bardziej, coraz bardziej Niecierpliwiej, coraz bardziej chce się żeby Ten Dzień już nadszedł. Już nie wydaje mi się, że nie wytrzymam. Ja WIEM, ze nie tylko wytrzymam, ale że potem będę SZCZĘŚLIWA...
...BARDZO SZCZĘŚLIWA...
Dziwny, ale bardzo przyjemny, dreszcz dzisiaj poczułam kiedy niespodziewanie Esio włączył mi się na gg. Zaskoczenie, radość... Ciepło mnie od środka zalało. Nie mogliśmy długo rozmawiać bo Moje Kochanie musiało do pracy jechać. Ale te kilka minut wystarczyło żeby wprawić mnie w CUDOWNY, tańczący nastrój. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać, szczerze i z potrzeby serca, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dam sobie rękę uciąć, ze Esio też tak zareagował. Gdzieś tak w połowie rozmowy postawił trzykropek. I nic więcej. Zapytałam o co chodzi, co się kryje pod tymi kropkami. A Esio mi na to odpowiada, że pod kropkami kryje się miłość. A zaraz potem dodał, że przypomniał sobie jak na początku znajomości „kropkami rozmawialiśmy”. Ma rację, to dokładnie tak było. Kiedy zaczęło do nas docierać, że coś się zaczyna w nas dziać, że coś się zaczyna tlić i tak dalej chyba zaczęliśmy się trochę obawiać. Stąd te kropki. Żeby nie powiedzieć wszystkiego, żeby (się) nie zdradzić, żeby...
...jeszcze tylko 40 dni...ehhhh...
Jak Esio zaczął o tych kropkach, i przypomniał jak to było na początku to w przekorze swojej zapytałam czy to taki powrót do przeszłości. Moje Kochanie od razu zaprzeczyło, powiedziało, że „nasza” przeszłość, owszem, w głowach będzie, ale teraz to już tylko przyszłość. Jeszcze lepsza. Rozczuliłam się, łza mi się stoczyła (ale tylko jedna i ze wzruszenia, czyli chyba się nie liczy, nie???) i poczułam, że KOCHAM. Że moje serducho wyrywa się w stronę Londynu coraz bardziej. że będę szczęśliwa. Powtarzając za Judytą, bohaterką „Nigdy w życiu”, CHOLERNIE SZCZĘŚLIWA.
...dwuKROPEK i gwiazdka... Dla Esia. Z okazji wczorajszego Światowego Dnia Całowania i nie tylko. A potem... dwa razy pod obojczyk, dwa razy w kierunku rozmówcy. To takie proste, prawda??? Kocham cię...
Dzisiaj miałam załatwić papiery potrzebne do odwołania, ale niestety nikogo nie zastałam. Wieczorem spróbuję zadzwonić do pani Cz. do domu, a do reszty będę próbować jutro. Jutro też idziemy z E. jeszcze raz dokładnie zerknąć na listę, żeby zorientować się na mniej więcej którym miejscu jesteśmy. Potem sklepik AVONu, biblioteka i do domu bo jutro przychodzą nowi współlokatorzy umowę podpisywać. Tylko szkoda, że umówiłyśmy się akurat na 11, o tej porze Moje Kochanie będzie on-line. Esio powiedział, że mam nie przekładać spotkania, że mam załatwić wszystko, co mam do załatwienia. No może i tak, ale...
...jakie on ma cudne oczy... się rozpłynę normalnie zaraz... eh, jeszcze tylko 40 dni...
Zaraz obejrzę, jak zwykle, „Ally McBeal”. I tym razem nie zamierzam się dołować. Czasem wydaje mi się, że jestem jak ona, kiedy indziej myślę, że przypominam Kasię z „Kasi i Tomka”. (Na przykłąd wtedy, kiedy o mały włos nie wypuściłam połowy osiedla w powietrze za sprawą „podgrzania” pasty do butów. Tylko, że zupełnie umknęło mojej uwadze to, jak kilka dni wcześniej mój tata roztapiał ją na płytce. Ja o płytce zapomniałam, pojemniczek z pastą postawiłam na palniku, on się przechylił i był duży ogień. Na szczęście mój brat był w domu (wtedy jeszcze rodzice i P. mieszkali we Wrocławiu) i sytuację opanował. Niezła anegdotka...) Ale dobrze jest... hehehe. No, ale obejrzę Ally, potem może coś jeszcze, potem jakaś książeczka i nadejdzie noc. Dzisiaj przyjechała jedna z wakacyjnych współlokatorek to nie będę przynajmniej sama. Chociaż to i tak nie to samo, przyzwyczaiłam się, że zasypiam przy muzyce której za ścianą słucha Ł. Ale to za miesiąc. Wróci Ł., wróci Esio. I wszystko wróci do normy. Nareszcie.