Archiwum 15 października 2004


paź 15 2004 Przewrotność.
Komentarze: 4

To że wszystko dzieje się inaczej

To cierpienie tędy owędy

Ten dzień bez kochanej ręki

Ten ból i tak dalej

Ten mróz że tylko jeden piec mnie zrozumiał

Zwłaszcza gdy kładłem serce do zimnego łóżka

Ta jesień lekko chora po tej stronie świata

Ta małpa bez małpy

 

Powiedz że to właśnie ważne. [ks. J. Twardowski]

 

... i do znudzenia będę powtarzać, że to jest ważne. Że nic nie dzieje się bez przyczyny, że po to upadamy aby powstać i znów iść przed siebie. Że z każdej porażki warto coś dla siebie wynieść, że nie można się poddawać. Bo nie można. Bo w każdym zdarzeniu trzeba dostrzec coś, co pozwala wierzyć, że będzie dobrze...

 

Może moja karta powoli się odwraca na dobrą stronę. Boję się tak nawet myśleć, żeby nie zapeszyć przypadkiem, ale... W środę dostałam telefon z przedszkola językowego, do którego wysłałam ofertę pracy. po spotkaniu z dyrektorem jestem przyjęta na okres próbny, a ponieważ on jest dobrej myśli to być może wyniknie z tego dłuższa współpraca. Na 20 godzin tygodniowo to ja mogę chodzić, tym bardziej, że to przedszkole jest oddalone o pięć minutek spaceru od mojego domu. Obiady będę miała pełnowartościowe i jeszcze przed zajęciami zdążę o dom zahaczyć. Moje zadanie polegać ma na pomaganiu wychowawczyni grupy i mówieniu do dzieci po angielsku, żeby się z językiem osłuchiwały. W poniedziałek zaczynam.

 

... poza tym Mój Chłopak. Może ja doszukuję się podwójnego znaczenia słów, może szukam sensacji tam, gdzie jej nie ma. Nie mniej wczoraj zostałam po raz kolejny przez Esia zaskoczona.

Jednak nie poszliśmy wczoraj do miasta, tylko zostaliśmy w domu i oglądaliśmy film. Od moich nowych współlokatorów pożyczyliśmy „Dziewczyny do wzięcia”, polską komedię sprzed kilkudziesięciu lat. Bardziej humor słowny niż sytuacyjny, ale było okej. W fabułę się nie zagłębię, kto ciekawy to sobie obejrzy. W każdym razie wspomnę tylko o końcowych sekwencjach. Bo o to trzy dziewczyny jadą pociągiem. jedna z nich, kilka chwil wcześniej wykorzystana seksualnie przez faceta podśpiewuje pod nosem „Pieski małe dwa” i mówi, że tamten powiedział, że ją kocha. Tylko, że za nim z nim poszła to mówiła jak to dziewczyna nie powinna „oddać się chłopcu przed ślubem bo ja rzuci”. A potem w tym pociągu taka odmiana... A co zrobił Mój Esio??? Odwrócił się do mnie i powiedział, „kocham cię, a teraz pobaraszkujmy...”. I w tym momencie właśnie zdębiałam bo nie wiedziałam czy on  żartuje, czy serio mówi. I nie mam tu na myśli baraszkowania.

 

... No, a potem, kiedy Mój Brat Kochany i jego dziewczyna mówili, że byli w ZOO to ja napomknęłam, że my tam od kwietnia dojść nie możemy. I znowu usłyszałam, że mam się nie martwić bo w końcu tam trafimy. Być może było na odczepnego powiedziane, tylko że ja wcale nie nalegałam ani nie przypominałam. No. 

A jutro mamy iść na imprezę do miasta i się wytańczyć. A potem wrócić i zapalić świece i otworzyć to, co Esio przyniesie, i zjeść moje naleśniki... I ja mu mam wszystko powiedzieć.

... a wczoraj to mu podarłam koszulę. Ale nie specjalnie. Położył się jakoś tak, ze ja niechcący na niej usiadłam i się trochę rozpruła. Chciałam zaszyć, ale powiedział, że nie potrzeba. A potem dodał, że to była jego ulubiona... Kurcze, będę musiała mu ją odkupić jak mi tylko jakiś grosz wpadnie do kieszeni.

Bo tak głupio z ta koszulą wyszło. Najpierw on czekał na mnie pół godziny bo babka od pisania przedłużyła zajęcia. Ja mu tą koszulę potem rozdarłam. A w ogóle to on zostawił u mnie szczoteczkę do zębów i koszulkę do spania. Że nie wspomnę o ręczniku, który dostał... Yyyy... ??? !!! ??? !!! ???

 

... ja mu tą koszulę, a on mi naprawi komputerek. Znaczy system od nowa położy i zainstaluje wszystko jak trzeba. Nie ma, musi Esio dostać nową koszulę. Niech mi tylko „Samotność...” dowiezie. Na jutro jest mi przecież niezbędna. Mam nadzieję, że nie zapomniał i zaraz się pojawi.

Aha, kartka doszła w środę. Się Esio ucieszył i uśmiechnął i powiedział, że niespodzianka super. Pewnie, że super.

 

Na studiach coraz bardziej mi się podoba. Już nawet umiem pisać powoli. I musze przyznać, że o wiele lepiej idzie mi odczytywanie liter pisanych od drukowanych. Z tych pierwszych to już nawet wyrazy pojedyncze złożę i ze słuchu coś napiszę. A tamtych hieroglifów ni jak. Przynajmniej na razie.

Historia też bardzo ciekawa, tylko czasem ciężko na wykładzie wysiedzieć bo za oknem ciemno, w sali duszno a tu trzeba siedzieć w skupieniu i notować. Choć ja i tak wzrokowcem jestem i w domu bez doczytywania się nie obejdzie.

No i w końcu nas podzielili według zaawansowania rosyjskiego i od wtorku zajęcia będą prowadzone jak trzeba.

 

Czyli podsumowując: od poniedziałku do czwartku przedszkole, od wtorku do piątku studia, a w weekendy kurs pilotów. Ambitne...

 

Jutro Mój Kochany Brat już wyjeżdża. Nawet sobie z nim nie pogadałam bo jak ja jestem to ich nie ma, a jak oni są to ja biegnę na zajęcia. Mam tylko nadzieję, że zachowywali się grzecznie i nie narobią sobie problemów. Niespokojna jestem trochę, muszę przyznać, bo wiem jak się do siebie odnoszą, jak się zachowują kiedy dajmy na to obok siebie leżą. Przecież to jeszcze dzieci...

 

Muszę jeszcze dokończyć list do Mamy. Dostałam od niej taki, że ryczałam nad nim jak głupia. Teraz chcę jej napisać coś. Odpowiedzieć, sprostować pewne rzeczy...

 

... a poza tym to czas ucieka, a męża z książką jak nie było, tak nie ma. Chyba nie zaczął jej czytać skoro jeszcze wczoraj leżała nietknięta ... Gdyby tak było to byłabym bardzo zdziwiona. Eh...

 

 

 

alexbluessy : :