Komentarze: 14
„...A tam, tam nie ma mnie tylko Twoja twarz. To mówi mi wszystko Ty jesteś nim. Było tak: zakląłeś, wziąłeś, nie ma mnie tylko magia trwa – by mogło nagle zaistnieć Ty i Ja...”
I jak dziewczyna szamana już nie zasnę bez twych ust...
...siedziałam wczoraj powtarzając łacinę i przygotowując się na fonetykę, kiedy moja nowa komórka zadźwięczała oznajmiając, że nowa wiadomość do mnie przyszła. Ukochany pytał czy może przyjechać do mnie, czy w planach na poniedziałkowe popołudnie i wieczór mam naukę. Zgodnie z prawdą odpisałam, że czego nauczyć się już miałam to się nauczyłam i ma przyjechać – też na korzenny kwas chlebowy (absolutna pycha) i suszone owoce.
A przyjechał bardziej po to żeby mnie zawieźć do Galerii Dominikańskiej (chciał kupić sweter - kupiliśmy taki, że wygląda w nim jak młody bóg) i zaprosić na kolację do Piramidy (quasi egipska restauracja, jakby ktoś nie wiedział).
...wróciliśmy do domu, porozmawialiśmy, powiązaliśmy sadełka, włączyliśmy naszego ulubionego Michała Bajora. Było leniwie błogo, i co prawda bez blasku świec, ale bardziej niż ciepło było od dotyku rąk. ;o).
...wyszedł dzisiaj o 8:20.
Przy nim nawet łacina nie wydaje się taka straszna i, co więcej, szybciej wchodzi do głowy. Jego ciche pochrapywanie przez zatkany nos wywołuje błogi uśmiech na mojej twarzy. Czuję się spokojnie kiedy on już śpi, a ja jeszcze coś w TV oglądam. Mogłoby to wszystko trwać...