Komentarze: 6
Dialog pierwszy: „- zobacz Misia, odkąd się znamy to pijemy...” „- wiem, sprowadzasz mnie na złą drogę Kochanie :]. I to chyba nie jest dobrze jeśli związek opiera się na upojeniu alkoholowym, co???” „- nie martw się Skarbie, jak kiedyś na trzeźwo przestanie się układać to już do końca życia będziemy pić...”
Dialog drugi: „- jutro się uczysz???” „- tylko teorii literatury, w końcu mam pierwszy poniedziałek, kiedy nie muszę uczyć się na wtorkową łacinę” „- wiem i dlatego przyjadę” „- a zrobisz mi krokiety???” „- zrobię ci krokiety.”
I takim sposobem mam zapewniony jutrzejszy obiad z kolacją. Poza tym dziś rano doszliśmy do wniosku, że niepotrzebnie wczoraj wychodziliśmy do ALIBI. Mogliśmy zostać w domu i przy filmie sączyć niebieskie pomarańczowe curacao albo wermutha. A tak wstaliśmy niewyspani, to już nie te lata, żeby po knajpach się rozbijać... :D :D :D. Głód zaspokoiłam, makaron wyszedł pyszny – żółto-zielono było na naszych talerzach (i wermuth w kieliszkach)...
Aaa!!! Wiecie co się stało???!!! Przeprosił mnie za to, co jakiś czas temu powiedział o pójściu do solarium. Przyznał, że głupio powiedział, ze się wygłupił i trochę przesadził, że nie to miał na myśli i nawet buziaka dostałam.
... i po raz kolejny do mnie dotarło, że nie chcę (i boję się) Esia stracić, bez niego mnie nie ma, on jest moją napędową siłą. Jak to było „przed nim”... Hmmm... Z drugiej strony w ALIBI jedna z piosenek spowodowała rozmowę na temat naszego podchodzenia „do nas” podczas pobytu Eśka w Anglii. Gardło mi się zacisnęło, w oczach stanęły łzy – jakieś to jeszcze świeże chyba dla mnie i ciągle wywołuje emocje. Wczoraj tamto wróciło, a u mnie wywołało chęć zadania kilku pytań. Może jutro...
No bo tak. Esio powiedział wczoraj, że on dopiero po trzech tygodniach, może po miesiącu, pobytu w Londynie, zaczął podchodzić do związku ze mną nawet poważniej niż przez te dwa miesiące przed wyjazdem. W ogóle, kiedy się poznawaliśmy, nie liczył się z tym, że z kimś będzie bo wiedział, że wyjedzie. To w takim razie to wszystko, co mówił, mówił nieszczerze albo miał jakiś specjalny w tym zamysł??? I jeszcze powiedział, że jak wyjeżdżał to bardzo sceptycznie do tego wszystkiego podchodził, ale że jednak byłam jedyną osobą, której mógł powiedzieć/napisać coś więcej niż rodzicom czy siostrze. Eh, bardzo to skomplikowane. Najchętniej już bym do tego nie wracała, ale wczoraj struna się poruszyła...
Tymczasem należy mi się prysznic i trochę snu. Potem nauka, jakiś obiad, nauka. Jutro będzie nowy dzień. chcę żeby mój stan UPOJENIA się nie skończył. Chcę żeby trwał...