Komentarze: 11
Pewnie się powtórzę, ale muszę to napisać.
Jestem SZCZĘŚLIWA!!!
Dzisiaj zaczęłam kolejny kurs, znowu dotarło do mnie, że to właśnie to, czym obok pracy na uczelni chcę się zajmować. (o knajpce też ciągle pamiętam).
Nagłe zacałowanie twarzy przez Esia, szorstkość jego seksy bródki na policzkach i już się czuję LEKKO.
A potem zapłakany deszczem Rynek, ludzie, niektórzy ze świeczkami. Śpiewanie, coś się we mnie zmienia. Nie umiem tego dokładnie nazwać, ale to jest Dobre. Łzy...
W domu Ukochany robi herbatę z cytryną, potem siada do komputera. Błogo i Spokojnie.
Dzisiejszy poranek. Znowu deszcz. W słuchawkach discmana „Bring me to life” Evanescence.
Kurs, solarium, przygotowywanie obiadu → makaronowo-naleśnikowej wariacji, czyli jak najmniejszym kosztem wykorzystać resztkę wczorajszego obiadu. Udało się całkiem nieźle, uwielbiam kulinarne eksperymenty.
Teraz czekam na Ukochanego. Jak wróci, zje i odpocznie to będziemy robić coś очень fajnego, że będą nam zazdrościć. Jeszcze nie wiem co to będzie, ale będzie ekstra.
THANKS FOR BRINGING ME TO LIFE AND WAKING ME UP!!! / kC.