Komentarze: 11
Tęsknię za domem i do domu też tęsknię. Przed chwilą Esio mnie odwiózł. Szkoda, bo tak po domowemu było. Obiad, spacer z psem, potem drzemka przed telewizorem.
Tak dobrze było leżeć i wsłuchiwać się w spokojny oddech Mojego Mężczyzny, patrzeć na jego zamknięte powieki. Z zaskoczeniem zauważyłam, że w czasie snu Ukochany wygląda jak mały chłopczyk. Kiedy śpi bardzo lubię gładzić go po twarzy albo włosach, taki uspokajający ruch jaki dostawałam od swojej Mamy, kiedy było mi źle. Wtedy sama też się uspokajam.
I tak sobie leżeliśmy... I było tak domowo. Pokój urządzony tak, jak lubię – stare, ale lekkie, meble, ciepła kolorystyka. Pies, zapach domowego obiadu, stukanie klawiatury z sąsiedniego pokoju. Tak bardzo mi tego brakuje. Brakuje mi Mamy czytającej i zerkającej w telewizor, tęsknię za Tatą pogrążonym w kolejnym wykładzie dla swoich studentów, za bratem tworzącym nowe podkłady w swoim pokoju.
Kiedy tak leżałam, a Esio drzemał, zdałam sobie sprawę jak dużo straciłam z wyprowadzką Rodziców. Samodzielność fajna rzecz, ale w takie dni, jak dziś, brakuje mi Ich bardzo. Z drugiej strony tęsknię za własnym domem, do którego mogłabym wrócić. Już go widzę... Ciepłe kolory, lekkie meble, zapach ciasta. I Ten, do którego chce się wracać, któremu chce się rano parzyć kawę, dla którego chce się gotować ciągle coś nowego i patrzeć jak pałaszuje. Żeby w tym domu był Ktoś, przy kim chce się tylko leżeć, nic nie mówić bo wszystko jest jasne, czasem tylko mocniej się przytulić.
I żeby w tym domu był i piesek i kotek, i po jakimś czasie Szkrabek. A na razie niech będzie Ktoś...
Ja już wiem, ja czuję, że tego Ktosia znalazłam, że ten Ktoś już jest. Tylko niestety za mało, za mało mi go.
Może ja się za bardzo roztkliwiam, może za dużo chcę. Na razie mogę snuć marzenia o takim słonecznym, nawet w ponure dni, domu, który wiem, ze uda mi się stworzyć. Mogę coraz śmielej marzyć o własnej kawiarence na wzór rosyjski, coraz bardziej wiem, ze to byłoby coś, w czym sprawdziłabym się i co dałoby mi satysfakcję.
Tymczasem dokładnie za 3 tygodnie nadejdą kolejne moje urodziny, może coś ze sobą przyniosą, może coś drgnie. Na razie drży moje serce i ja sama drżę kiedy myślę o Ukochanym, o tym ile on dla mnie znaczy, jak bardzo do niego czuję.
Nie chcę stracić swoich marzeń, nie chcę też mieć złudzeń. Za oknem deszcz, zaczynam szukać lata, kto szuka ze mną???