Komentarze: 6
Już jest ze mną. Upodobał sobie na razie balkon, wyleguje się przy drzwiach i pomiaukuje. I chrupie Frieskies z kurczakiem, marchewką i witaminami. Wczorajsze szczepienie też przeżył bezboleśnie. Za to wieczorem się rozbrykał i miałyśmy z B. z niego niezły ubaw. Bo Fiodor jest pyskatym kociakiem, i lubi dyskutować.
W każdym razie najpierw schował nam się za tapczan i nie chciał wyjść, potem zainteresował się świeczką i trochę przypalił sobie wąsy. Bardziej przestraszył się naszej reakcji niż coś mu się stało. Zaskoczony był tylko dość.
A dziś bardzo mu się podobała jazda autobusami. Do tego stopnia, że jak zatrzymywaliśmy się na przystanku to poganiał kierowcę piskiem i chciał jechac dalej. A jak ruszaliśmy to zaczynał się myć albo spać. J
Mój koteczek. Mój Fiodor, mój Федя, Феденька, Федечка. On to będzie rozpieszczony. Jak dziś jeszcze tata Esio przyjdzie to istnieje prawdopodobieństwo, że będę mieć poważnego rywala. ;o) Choć to Esiek wczoraj wyraził obawę, że będzie miał konkurenta.
Już niech on się lepiej nie martwi... ;o)
A jutro mam job interview. I mam nadzieję, że mój kocurek czarnulek szczęście mi przyniesie, co już mu się po trochu udało w innej materii. A potem to jeszcze być może wyjazd pod namioty, wizyta Mamy trzydniowa i należałoby rozpocząć powtórki do egzaminu z historii literatury. :/
Wyprostowałam włosy. I nie powiem, całkiem mi się spodobało. Muszę zainwestować w prostownicę bo póki co korzystam z pożyczonej od esiowej siostry. Jak przyjedzie Mama to padnie – kot i proste włosy jej córki to może być przeżycie. No, ale jak już dojdzie do siebie to naciągnę ja na jakieś babskie zakupy i do kina co sama dzisiaj zaproponowała w esemesie.
c.d.n.