Komentarze: 4
Zaparzyłam sobie jaśminowej herbaty i poczułam się jak w japońskim ogrodzie. Inaczej zapachniało, słońce tez jakby jaśniej zaświeciło.
Włączyłam „Stay” Kiliańskiego i odpłynęłam.
Do świata przywróciło mnie brzęczenie fiodorowej piłeczki.
Dla Ukochanego wymyśliłam zapiekankę makaronową. Na deser nadziewana czekolada i herbata o smaku brandy. Siądziemy na balkonie, zapalimy świeczkę. Uśmiechnęłam się...
Na wystawie księgarni zobaczyłam „Białe zeszyty” Soni Raduńskiej, może kiedyś będę sobie mogła pozwolić na taki mały poprawiacz nastroju, małą przyjemność.
Z okna Fiodor przygląda się z zaciekawieniem ogrodnikowi.
Jaśmin w herbacie pachnie, wizja zapiekanki od razu poprawia humor. Czekają mnie najprawdopodobniej kolejne debety i zaległości płatnicze – na szczęście niewielkie.
(po południu)
W11 w TVN. Fiodor wygrzewa się na parapecie. Zapiekanka czeka w piekarniku.
W głowie myśli o zbliżającym się 30 września. Rok temu kupiłam Ukochanemu spore pudło z tysiącem kolorowogłowaistych zapałek teraz stoją u niego w jakimś szklanym czymś. Była też kolacja w chińskiej herbaciarni.
A co tym razem??? Pomyślę...