Archiwum 06 września 2005


wrz 06 2005 Razy dwa.
Komentarze: 2

Fiodor po zastrzyku padł. Śpi od kilku dobrych godzin, i teraz wydaje mi się, że chyba za długo. Może zjeść coś powinien... A on tylko odwiedził kuwetkę i wrócił na moją poduszkę.

 

Obejrzałam „Magdę M.” w TVN. Spodobało mi się. Jakąś przesadną fanką seriali nie jestem, ale co robić w samotny, ciemny wieczór. Przynajmniej popatrzę sobie na żywe kolory, lubię takie filmy. „Nigdy w życiu” też takie jest.

W przerwie na reklamy zaczęłam się zastanawiać czy ta gra dla dwojga to był dobry pomysł, czy jestem na tyle odważna żeby aż tak się otworzyć. Przecież tam, oprócz mniej i bardziej smakowitych zadań, są pytania prawie jak od terapeuty specjalizującego się w polepszaniu czy poprawianiu związków. A mojego przecież nie trzeba polepszać. No, przynajmniej mam taką nadzieję.

 

Oglądając zapragnęłam mieć wszystko razy dwa. Dwie szczoteczki, dwa ręczniki – hm, te akurat mam w duecie. Dwa takie same zestawy śniadaniowe (żeby się komponowało) – dwa talerzyki, kubki, filiżanki, spodeczki. Tak, jak dwie są połówki czerwonej pomarańczy. I nie wracać już do pustego domu...  No i się rozrzewniłam.

Rozrzewniłam się do tego stopnia, że wysłałam Ukochanemu znalezionego,  gdzieś w Sieci smsa: „Telefonik cicho puka A mój zasięg Ciebie szuka, smsy szepczą skromnie Tęsknię bardzo – napisz do mnie”. A on nie odpisał. To znaczy odpisał: „a to moje kochanie mi takie piękne smsy wysyła. Dziękuję bardzo, buziaki”. I tyle. Poduszka się trochę mokra zrobiła. Bo nie na to liczyłam.

A mi trzeba romantyczności, i on o tym wie. I znowu ta zacięta myśl, że nigdy więcej. A za nią następna, że nie mam co się oszukiwać bo to nie ostatni raz robię jak mi uczucia dyktują. A on, mam wrażenie, zero inwencji. Nie przyjmuję tłumaczenia, że może on jest taki niedomyślny, że nie wpadnie na pomysł, że... To są jego słowa, ale ja ich nie kupuję i mu to powiedziałam po powrocie z Sobótki. Wtedy, co wyszedł i zaraz wrócił. To znaczy jak wrócił mu powiedziałam.

I teraz czekałam, a on nic. I nie mówcie, że pewnie coś szykuje jak nie szykuje. On jest tak cholernie przewidywalny. A jak się spodziewam czegoś innego, co nawet sama zaczęłam, to się zawodzę. Nie zawsze, ale często.

A przecież kiedyś nawet maki mi o północy kupił. To znaczy kiedyś, dwa miesiące temu może. Czyli nie tak dawno jeszcze.

 

I, kurde le bele, sama dobrze wiem, że zarzekania na nic, ze jutro rano i tak coś napiszę. Zamilknę potem. Będę udawać, że źle się czuję. Tak, całkiem kłamać to nie będę i tak mam jutro umówioną wizytę u chirurga w sprawie wycięcia ostatniego znamienia. Może coś zaskoczy w męskich trybikach.

Cholewcia, wściekam się, chlipię i cyrki odstawiam, a tak naprawdę to życie z romantycznym, czytającym w myślach i słodzącym facetem byłoby nudne. Potwornie, przynajmniej dla mnie bo aż tak liryczna (choć roztkliwiać się lubię) to nie jestem. Nadmiar cukru szkodzi, a jak lubię czekoladę owszem, ale deserową czyli – i słodyczy i „goryczki” w sam raz. Czyli, że jest okej.

 

No niby jest, ale co z tego skoro idę dalej pochlipac???

 

 

alexbluessy : :
wrz 06 2005 Debiut.
Komentarze: 3

Zadebiutowałam na Allegro i kupiłam Ukochanemu na 30 września czerwone mikro subaru imprezę. Jak wczoraj stwierdziła Znajoma – faceci szaleją na punkcie subaru. Cóż, mam nadzieję, że  Mój też oszaleje. Bo, że Fiodor będzie miał dziki ubaw w to nie wątpię. Hm, zaledwie 5,5 cm a ile radości...

Mam cichą nadzieję, że na chwilę choć odstawi autko i pobawi się ze mną. Bo dla nas też coś kupiłam. Nie żebym narzekała, co to, to nie bo nie mam na co narzekać. Ale trochę zabawy i pikanterii przyda się każdemu, nie??? Trzeba trochę urozmaicać swoje życie, a jeśli za niewielką cenę tym bardziej warto. Dla nas mam grę. Pobawimy się trochę, pobawimy się trochę sobą nawzajem. Ciekawe, jaką minę będzie miał Esio jak zobaczy co nam kupiłam. Już nawet pewien plan mi się uknuł w głowie.

 

Znowu się nie wyspałam. Od rana biegam od bankomatu do sklepu ze zwierzaczkowymi akcesoriami. Znowu nakupowałam smakołyków kocięciu. Nakarmiłam go nimi, ale on chyba tego nie docenia bo przeszkadza mi potwornie. Panoszy się na biurku, spaceruje po klawiaturze. Już mam dość tego powoli, chyba krzyknę jak na dziecko... Po południu idziemy na szczepienie to trochę go zastrzyk powinien uspokoić. Jeszcze farbę muszę zamówić to na jutro będzie. W czwartek jadę z kocięciem i D. do B. Fiodor odwiedzi swoje śmieci, może pójdziemy do jego poprzedniej właścicielki...

 

Tymczasem tom trzeci „Dziejów literatur europejskich" pod red. W. Floryana czeka, termin egzaminu się przybliża, a ja tkwię w martwym punkcie, jak tkwiłam. Dokończę sprzątanie mieszkania, zrobię drugą turę prania i siądę do literatury.

 

Wciągnęłam się w szperania po aukcjach. Z ciekawości weszłam na aukcje sukien ślubnych i oderwać się nie mogłam. Dopiero gula w gardle i rosa pod powiekami zmusiły mnie do wyjścia stamtąd. Eh, kiedyś i na mnie przyjdzie czas. Mam nadzieję. Już mam taką jedną upatrzoną. Stoi tuż przy wystawowym oknie i ilekroć przejeżdżam koło tego sklepu nie mogę od niej oderwać oczu. A to grozi wypadkiem i stwarza zagrożenie dla ruchu na chodniku... Eh...

 

Opieprzyłam Fiodora i na chwilę wyrzuciłam z pokoju. Prawdę powiedziawszy nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale już mnie wkurzył na maksa. Całą rękę mam w jego pazurkach – nie wiem co mu się dzisiaj stało. Może weterynarza czuje... W każdym razie zasłużył sobie na jakąś karę. Jeszcze coś mi wcisnął i mam problemy z pisaniem bo ilekroć chcę literę skasować albo zmienić na polski znak to kasuje mi się kolejna. I nie raz muszę powtarzać całe zdania. Ale cóż, kocury są podobno wredne. Wrrr...

 

A świat nadal migoce...

 

alexbluessy : :