Komentarze: 4
Zamiast ptysia z różowym kremem dostałam tort z kremem, polewą i owocami. Prawie taki, jaki dostałam na urodziny.
A dziś pyszną zupę na obiad. A jeszcze czeka nas chińszczyzna produkcji rodzimej w moim wykonaniu.
A jeszcze czeka nas impreza w mieście. A wcześniej czekolada z rumowym nadzieniem na deser.
Odezwała się moja Znajoma, która niedawno stała się szczęśliwą mężatką. Córeczka rośnie ślicznie, i kurcze no, szczęśliwi są jak cholera. Aż mnie coś zżarło od środka i na chwilę coś zassało w gardle. Ostatnio nawet reklama pewnej kawy mi gardło zasysa.
I stwierdziliśmy z Ukochanym, że fajnie byłoby pojechać do Tajlandii. Każde z innych względów, które jednak można połączyć na zasadzie kompromisu.
Ale to kiedyś, najbliższe wakacje spędzimy raczej gdzieś bliżej. Nawet na Egipt nie ma raczej szans...
W kocięciu chyba odezwał się zew natury, bo pomiaukuje, chce na dwór i czeka na okazję kiedy tylko otworzą się drzwi. Czasem udaje mu się wybiec na schody, ale w połowie piętra odwraca się i patrzy czy ktoś idzie za nim. Na szczęście nie trzeba go gonić i łatwo wędrowniczka złapać. Szkoda mi go trochę...
Fajnie by było gdyby się udało. Co??? Nie zapeszam.