Komentarze: 2
Nic się nie zmieniło. KOCHAMY siebie, chcemy być razem, wczoraj nawet stwierdziliśmy, że jak będziemy małżeństwem to z torbami pójdziemy, bo sobie kulinarnie trochę za bardzo dogadzamy. Ale w końcu przez żołądki do serca.
Poza tym zima trwa nadal, Wrocław przykryty białą pierzynką. Spędzamy razem 5 dni w tygodniu, wzajemnie sprawdzamy swoje uczelniane prace – ja czytam czy prace Eśka (dot. murów oporowych na Odrze) i pilnuję, żeby nie wyszło maślane masło, a on mnie odpytuje z teorii przekładu i zdań na zaliczenie z jego praktyki (przekładu znaczy się).
Swojsko.
Sesja się zbliża, ale co tam – wychodzę z założenia, że jakoś pójdzie. Na dzień dzisiejszy to najchętniej pojechałabym w góry, przypięła narty i jazda. Odlot.
W każdym razie u mnie bez zmian.