Komentarze: 5
Powiedziałam o swoich marzeniach - sprowadził mnie na ziemię. Wiem, że ma rację, ale gdzieś w środku nie chcę mu jej przyznac. Wolę się karmić czekaniem. Może kiedyś mi się spełni. Napisałam, że chcę meic ciepły, wspólny pokoik, że zazdroszczę kobietom w ciąży, że marzy mi się srebrny pierścionek. Odpowiedź??? Że trzeba czekać na ustabilizowane życie. Niby tak... Ale żal jakiś jest. Więcej nadziei nie będę sobie robić. Tak, tak, tak - easy to say but hard to do. Ale przynajmniej powiedziałam i mi w jakiś sposób ulżyło.
I tylko nie wiem czemu nasuwa mi się na myśl wiersz Ewy Bartoszewicz:
Mówisz że kochasz nad życie
chcę byś to wytłumaczył
Mówisz że trzeba poczekać
nie wiem co to znaczy
Mówisz że człowiek że wiara
obowiązki kontakty i plany
Mówisz że zarabiasz pieniądze
a ja płaczę
ja płaczę
płaczę
Wysłać mu to??? Przeczytać??? Nauczyć się na pamięć...
Młode małżeństwo naszych znajomych pyta kiedy ich odwiedzimy i zobaczymy półroczną córeczkę. Odpowiedziałam, że jak tylko powiedzą kiedy możemy wpaść to lecimy. Super są oboje, ale wiem, że zazdrostkę poczuję niejedną.
Za trzy tygodnie nasza druga rocznica. Nie będzie tym razem puszki Żywca przewiązanej wstążeczką. Ukochany zabiera mnie na obiad do Paryża, pod WieżeęEiffela.
A wiadomość z ostatniej chwili jest taka, że wygrałam zakład o dwa czerwone, półwytrawne wina. W końcu, raz mi się udało. Ha!!!