Komentarze: 6
... jestem nie dobra. Jestem zła. Jestem straszna.
Nie jestem dla niego odpowiednia. Nie umiem, nie mogę mu pomóc. Nie jestem... Z nieba i moich oczu płyną łzy. Nie wiem co się stało, nie chciał mi powiedzieć.
Bo zadzwonił. Czekałam na ten telefon, czekałam bardzo. Ale jak w końcu się zdarzył to chciałam krzyczeć na Eśka, chciałam tupać i płakać w słuchawkę. Rozdrażniał mnie sowimi domniemaniami nad zachowaniem pań urzędniczek, nad brakiem Witaminek itp. Miałam ochotę nawet rzucić słuchawką.
... jakoś tak od słowa do słowa beznamiętnej dość rozmowy doszliśmy do tego, że pogoda jest straszna, że wywołuje stany depresyjne i w ogóle przyprawia o nastroje z tych zamieszkujących same doliny. Ja nie jestem dobra dla niego, obiecałam kiedyś, że nie pozwolę mu zatracić się w tym jesienno – podłym nastroju, że nie pozwolę żeby go jesienna chandra oplotła. Zawiodłam...
... kiedyś, w chińskiej herbaciarni, powiedział, że może mi powiedzieć wszystko co chciałabym wiedzieć. Chyba jednak nie do końca. Kiedy dziś spytałam o przyczynę jego oklapniętego nastroju powiedział, że „jeszcze nie może o tym mówić, ale że kiedyś mi powie”. Poczułam się strasznie w tym momencie. O czym go lojalnie poinformowałam, że stawia mnie „w świetnej sytuacji”. On tylko powiedział, że mam się nie martwić, że to nie moja wina, że kiedyś mi powie, że...
Kurwa, ja nie wiem co mam myśleć... Pogubiłam się w tym trochę. Nawet może trochę więcej... I jeszcze powiedział, że „może jutro podjedzie. Ale musi zobaczyć jak się będzie czuł bo go choroba łapie”. On ma przyjechać, muszę mu powiedzieć wszystko zanim się rozmyślę.
Jestem niedobra... Zawiodłam... Nie umiałam go nauczyć na nowo Ufać, na nowo Kochać... Nie umiałam...
... na koniec rozmowy życzył miłego wieczoru. Odpowiedziałam, że dla kogo miły, dla tego miły i że ja idę ryczeć (rąbnelam sluchawką). A jak już powyłam w poduszkę wysłałam smsa, że nie lubię takich sytuacji, że nie wiem wtedy co i jak mam myśleć, ze jakoś mi w takich sytuacjach nijako jest. A potem dodałam, że mam nadzieję, że jutro się zobaczymy... Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że coś takiego wysłałam. Nie wiem...
Co tam w jego Przeszłości musiało zaistnieć, że nie może „jeszcze” o tym mówić... I czemu nie pozwala sobie pomóc??? Pytanie tylko, gdyby nawet pozwolił, czy ja bym umiała mu taką pomoc dać. Trochę w to wątpię... A na drugi raz niech nie mówi, że czuje, że wszystko mi może powiedzieć, co tylko bym chciała. Widocznie nie może. A ja mino wszystko muszę się otworzyć. I to MUSI stać się jutro. Inaczej już nigdy...
Jak ja mam teraz skupić się na nauce, kiedy nie wiem co się dzieje??? co się takiego wydarzyło wczoraj... Jak on może mówić że to mnie nie dotyczy, że mam się nie martwić... Ja on może...
Jezu, jak ja go Kocham... Słyszysz S.?! KOCHAM CIĘ!!! Tylko, cholero jedna, powiedz czemu Ci źle!!! Kocham Cię...