Komentarze: 14
...wróciłam zakochana (coraz bardziej) w Esiu i w nartach. Zabawiłam się tak, jak dawno się nie bawiłam. Piłam, tańczyłam, odpoczywałam. Kilkanaście minut temu wróciłam do szarej rzeczywistości. Popłakałam się prawie kiedy mama Mojego Ukochanego przytuliła mnie, wycałowała, życzyła szczęścia w nowym roku i dobrego chłopaka.
A ja przecież mam najlepszego chłopaka, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Jestem szczęśliwa, kocham (pomimo wszystko), tęsknię, cierpię na jego brak. Piękne...
Jeśli chodzi o moje narciarskie wyczyny to skończyło się na zjechaniu (choć chyba to za mocno powiedziane - zdreptanie brzmi lepiej) do połowy stoku, zaliczeniu około pięciu choinek, popłakaniu się i odpięciu nart. Esio zwiózł je na dół, a ja szłam sobie z góry psiocząc na szusujących obok narciarzy i snowboardzistów. A jak Moje Kochanie wygląda w stroju narciarza – czarne pianki, okulary przeciwsłoneczne w modnym fasonie – postanowiłam, że dla niego nauczę się jeździć!!! Wrócę na stok, nie poddam się!!! Bo moje pierwsze wrażenia wyglądały mniej więcej tak (już po zdjęciu nart i zejściu z góry): „kochanie zmęczona jesteś? Weź kluczyki, zanieś sprzęt do samochodu i odpocznij, ja jeszcze pojeżdżę”, „nie mów do mnie kochanie, chrzanię to!”, „skoro mam nie mówić do ciebie „kochanie” to czemu chwytasz mnie za rękę, co misia???. „wrrr...”. CMOK zakończył sprawę.
Wróciłam – niestety. Jutro od rana zaczyna się codzienna gonitwa. Kupowanie biletu, nauka na wtorkową łacinę bo przez święta kompletnie nic nie zrobiłam. wizyta u Pana Doktora, wieczorem zakupy z Eśkiem bo już pustą mam lodówkę. Fajnie będzie jak mi zejdą pieniądze od chłopaków bo na razie stan konta jest równy zeru, a w zasadzie mam 3,58 na minusie. Wrrr... Ledwie człowiek wrócił a już same niespodzianki na niego czekają. Mam nadzieję, że jutro stan konta choć trochę wzrośnie bo jeśli nie to termin zabiegu znowu się przesunie.
Mimo wszystko jest mi DOBRZE, aż płakać mi się chce. Za tydzień Esio ma urodziny – upiekę mu pyszny tort ze świeczkami, wycałuję. Z daty jego urodzin można sądzić, ze był noworocznym prezentem dla swoich rodziców. I dla mnie był i jest. Jeśli ktoś by mi rok temu powiedział, że następnego Sylwestra spędzę z Chłopakiem poznanym on-line, że będę szczęśliwa, że będę kochać, płakać z tego szczęścia i tęsknoty za jego ciepłem nie uwierzyłabym. A jednak... Czyli, ze wszystko jest możliwe, wszystko może się zdarzyć, tylko trzeba MARZYĆ!!!
Rany, ale ze mnie Szczęściara, jestem pijana z zakochania...