Komentarze: 5
Jestem wściekła, a wstałam w dość dobrym nastroju prawie obudzona bardzo sympatycznym esemesem. Weszłam do kuchni – w zlewie nie pozmywane naczynia. Popatrzyłam na podłogę – pełno okruszków, aż pod nogami chrupało i brudne ślady na kafelkach. Ze złością mrucząc pod nosem pozmywałam (pewnie niepotrzebnie), wyczyściłam kuchnię, część łazienki i pojechałam po zakupy. Wróciłam, zrobiłam bazę pod kolację, zrobiłam pranie, dokończyłam czyścić łazienkę i swój pokój. Z głośników obiegał kojący głos Piotra Machalicy śpiewającego Okudżawę, nawet uśmiechać się zaczęłam. Nie na długo – dostałam rachunek za prąd... Nie będę nadpłacać 100 złotych miesięcznie, z chłopakami szykuje się poważna rozmowa. W końcu oni też tu mieszkają, co oni sobie myślą w ogóle, wściekłam się i już. Nawet nie będę tego ukrywać!!!
Telefon zaczął wygrywać „Chcę tu zostać” Farby, tylko jednej osobie ten dzwonek przypisałam. Kolacja będzie około 18, po 20 idziemy do miasta zobaczyć się z szanownym jubilatem :/. Teraz najchętniej to przytuliłabym się do Ukochanego. Uwielbiam jego ciało, jest takie silne, ciepłe, pachnące i jego jest. Uwielbiam jak mnie chowa w sobie, przyciska i wtedy jest bezpiecznie i ciepło. I PRZYESIOWEMU jest, czyli naj naj naj jest. I ja tam chcę się schować. A jeszcze muszę dokończyć kolację, jechać na uczelnię po nowy plan, wstąpić do sklepu... a już prawie 13... Eh...
Ździebełko Ciepełko Wiem, że miłość jest udręką Bo się wszystkiego od niej chce Ja pragnę mało, malusieńko A właściwie jeszcze mniej
Ździebełko ciepełka W codziennych piekiełkach W wyblakłym na szaro obłędzie Różowa perełka, ździebełko ciepełka Znów wiem, że jakoś to będzie
Gdy serce ukłuje przykrości igiełka I biedne się czuje, niczyje Ciepełka ździebełko
Ździebełko ciepełka Wystarczy i wszystko przemija
Ździebełko ciepełka Diamencik ze szkiełka Czułości kropelka na listku Ciepełka ździebełko Tkliwości światełko W twych oczach wystarczy za wszystko
Nie chcę wichrów, burz, nawałnic Uczuć, w których spalę się Jesteśmy przecież łatwopalni Dla mnie najważniejsze jest:
Ździebełka ciepełka... [Jonasz Kofta.]