Komentarze: 5
I znowu były łzy, i żal i gorycz. I PMS się zaczął też. A Ukochany po raz kolejny uświadomił, co jest ważne, na czym się skupić. I zabronił popadać w nerwicę, zresztą na pewno by temu zapobiegł.
A potem się okazało, że on rzeczywiście myśli poważnie o Nas... Czasem ciężko mi uwierzyć, czasem nie wierzę, że zasługuję... Czasem nie wierzę, że to się dzieje naprawdę.
Stanęłam przed wyborem – coś za coś. Albo poświęcam się pracy i zawalam studia w jakimś stopniu, albo na razie ograniczam wydatki i szukam pracy dalej. Wybrałam opcję drugą, choć ograniczać nie mam już czego.
I pomyślałam, że może nie warto się zaharowywać... Choć grosz by się przydał. Ukochany powiedział, ze najwyżej albo on postara się więcej odłożyć żebyśmy mogli na Sylwestra pojechać, albo nie pojedziemy. I na wakacje przecież też nie trzeba jeździć co rok, więc najwyżej nie pojedziemy.
Zaskoczył mnie i zaimponował, nie będę ukrywać.
A wieczór był romantyczny, spacer po Rynku i deser w Pożegnaniu z Afryką. Ciepło, czułość i odgadnięte myśli. Moje przez niego.
Szykuje się kolejne, dość spore zamówienie. Najwyraźniej Tata postanowił w siebie zainwestować i zamówił kosmetyki na pokaźną sumę. No wiem, że się większe zdarzają, ale dla mnie to zaskoczenie. Znam Tatę przede wszystkim.
Kanapa już stoi, jest wygodna, szeroka i stała się miejscem popołudniowych drzemek Kocięcia. Ukochany wyraził nadzieję, że nie będzie za bardzo skrzypiała... Hm, raczej to jej nie grozi...
Pomyślałam, że są pewne priorytety i ku nim muszę dążyć. Wybrać to, co ważniejsze – czyli studia. Reszta sama się ułoży.
Mam nadzieję przynajmniej.