Archiwum 12 lutego 2004


lut 12 2004 bezsenny sen mnie kołysze...
Komentarze: 3

... źle się czuję. Coś mi ściska gardło. Nie pomogła nawet gorąca, parująca kąpiel z mikroelementami. Zrobiłam sobie melisy to może trochę mi przejdzie. W skrzynce znalazłam dzisiaj ulotkę z Ośrodka Edukacji Psychologicznej. Moja mama kiedyś była tam na jakimś treningu i teraz kilka razy w roku przysyłają nam informacje o organizowanych treningach terapeutycznych. Pomyślałam sobie, że może to coś dla mnie. Że może przydałaby mi się rozmowa z psychologiem. Może znalazłabym odpowiedzi na moje pytania, może bym znalazła rozwiązanie moich problemów. Tylko, że taki 5-dniowy wyjazd kosztuje 850 zł. Nie stać mnie. A te treningi prowadzone są przez mistrzów. Uczyli się u Wojciecha Eichelbergera – świetnego psychologa (razem z Tomaszem Jastrunem piszą do „Zwierciadła” świetne artykuły). Bo znowu zaczynam czuć, że nie jest dobrze. Znikły uśmiechy, słońce i radości.

Chciałam zadzwonić i porozmawiać z kimś. Zadzwoniłam do A. Wyszła z chłopakiem. Zadzwoniłam do P.  Na aerobiku. Odebrała jej siostra. Może tylko zmęczona była... Może źle ją zrozumiałam... Nie mniej odniosła wrażenie jakby jak najszybciej chciała rozmowę skończyć. I jeszcze się o Z. pytała. To jej powiedziałam wszystko. Niby nic. Powiedziała, że fajnie i tak dalej, ale to właśnie po tym zakończyła rozmowę. A przecież według zasad savoir vivre’u kończy ten, kto dzwonił. Zadzwoniłam do mojego brata. Też go nie ma. Ma wrócić za pół godziny i do mnie oddzwonić. Eh!!! Ja już chyba kiedyś mówiłam, ze jak ktoś mnie potrzebuje to zawsze jestem. Ale w drugą stronę to już tak wesoło nie jest. A może ja po prostu mam takiego pecha... Eh!!!

Co to się dzisiaj porobiło... Ł. Na przykład stanął nad moimi tulipankami ślicznymi, podparł się pod boki, i powiedział: „No to się teraz przyznaj od kogo to dostałaś”. Ja mu na to, że od KOLEGI. A on mi rzecze: „Ładny kolega...Takie kwiaty...”. Zazdrosny jaki czy co??? Prawdę mówiąc mało mnie to obchodzi. Kwiatki są śliczne, moje i tyle!!! Kto chce mogę dać popatrzeć. J  Aha! Mało tego. Ł. Jeszcze zapytał: „Słuchaj, a co z tym gościem co tu przychodził? Dawno go nie było. Jak on miał na imię?” Ja: „K***”. On: „Ale co wy jesteście razem czy jak?”. W tym monecie mnie siekło. Ja: „Nie, nie jesteśmy”. On: „Aha. Ale taki bukiet. Niezły ten gość musi być. A ty droga.” Siekło mnie jeszcze bardziej bo zabrzmiało to tak jakbym była do kupienia.

Posłuchałam trochę Seweryna Krajewskiego i Marka Grechuty i trochę mi się poprawiło.

Ale za to ząb trochę zaczął boleć... Dziwne, nie??? Po wizycie u dentysty powinno być odwrotnie. Lekarka na siłę chciała mnie znieczulać. To jej powiedziałam, że: „trzeba swoje wycierpieć”. A ona mi pogratulowała takiej postawy i dawaj borować. Nie było najprzyjemniej, ale dało się wytrzymać.

Mój brat zadzwonił. Być może dostanę darmową wejściówkę na koncert. To jeszcze nic pewnego, ale szanse są. A niech by nie było!!! Muszę tylko w kiosku wyczaić tą gazetę z artykułem o jego składzie. Ale dumna... dumna z niego jestem bardzo.

Normalnie Grechuta zaczął przynosić efekty... Cud Moi Drodzy. Cud!!! Nie chcę zapeszać ale chyba zaczynam się lekko uśmiechać...

W pogoni spraw, w szarości dnia

Odnaleźć chcę dłoni twej czuły gest

Wśród ludzi złych, na przekór im

Nie zgubmy drogi swej

Raz szczęścia blask, raz smutku łza

Pociąga nas życia gra, walki smak

Nie liczmy strat, ten świat jest wart

Naprawdę jest ich wart (czy aby na pewno???)

Nieprawda, że za późno - wiem, tak trudno uwierzyć

Ktoś szansę dał, pozwolił nam odnaleźć się pośród stu krętych dróg

Spróbujmy znów zaufać snom niech spełnia się nasz los [S. Krajewski „Zaufać snom”]

I tym optymistycznym akcentem życzę WAM kolorowych snów. Do jutra. Trzymajcie się. Pa.

 

 

alexbluessy : :
lut 12 2004 chciałabym popłynąć białym latawcem......
Komentarze: 1

...czuję się tak, jakbym żyła na pograniczu SNU i JAWY.  A może jakbym śniła jakiś SEN...??? Nawet nie umiem ubrać w słowa tego, jak się czuję, co czuję. Nie mogę uwierzyć w to, co się wczoraj zdarzyło. Patrzę na te piękne tulipanki i czuję się jakbym śniła. Czasem mam wrażenie, że ich nie ma. Że to tylko moja wyobraźnia... Obudziłam się i nie mogłam uwierzyć. Zastanawiałam się czy to dalszy ciąg snu, czy zaczął się już nowy dzień. Aż przetarłam oczy ze zdziwienia. Dopiero kiedy dotknęłam ich delikatnych płatków powoli, bardzo powoli zaczęłam wierzyć, że to już nie jest SEN. Chociaż i tak, kiedy zerkam na nie to mam wrażenie, że są z INNEGO ŚWIATA. Że nie są rzeczywiste. Że się zaraz rozpłyną jak poranna mgła albo noc. Wirtualny bukiet dla Wirtualnej dziewczyny??? Kiedy wczoraj moja współlokatorka G. zobaczyła ten bukiet doznała nie mniejszego szoku ode mnie i powiedziała tylko: „No to ładnie. No to ładnie narozrabiałaś. Musiałaś komuś nieźle w głowie zawrócić...”. Ma trochę racji. Właśnie takie mam wrażenie, że potrafię tylko zawracać w głowie. Robić bałagan, zamieszanie i uciekać... Bo ja trochę uciekam. Tak Kochani, UCIEKAM. Tylko jeszcze nie doszłam do tego przed czym tak naprawdę. Jakiś czas temu Z. powiedział, że nie jestem podobna do dziewczyn, które on zna. Oczywiście, że nie jestem. Podstawową rzeczą, która mnie od nich odróżnia to moja Wirtualność. I to, że w pewnym sensie jestem NieRzeczywista, a więc nie ma mnie tak naprawdę. Może różni nas jeszcze to, że żyję we Własnym Świecie mało oglądając się na innych (nie ma to wiele wspólnego z samolubstwem, próżnością czy czymś podobnym), zdarza mi się też pływać na różowych chmurkach. A poza tym to jestem nieśmiałą dziewczyną z kilkoma kompleksami, które staram się tuszować w taki czy inny sposób. Chyba znowu trochę przeczę sama sobie....

Dzisiaj śledził mnie kominiarz. Nie wierzę w takie rzeczy, ale dziwnie się czułam. Ledwie wyszłam od dentysty on zaczął iść za mną. Ja skręcam w uliczkę – on też. Ja idę w stronę bankomatu – on też. Potem na chwilkę straciłam go z oczu. Tylko na chwilę. Kilkanaście minut tak za mną szedł. Aż się zaczęłam nieswojo czuć. Podobno kominiarz przynosi szczęście. Ale trzeba się złapać za guzik (nie miałam jak) i potem zobaczyć mężczyznę w okularach – nie zobaczyłam. Czyli co??? Po SZCZĘŚCIU, tak???

Dziwnie się czuję Kochani. Jakoś mi mdło i niedobrze jest. Cały czas słucham piosenki o białym latawcu... Ze skupieniem też mam trudności. Idę się położyć. Do jutra. Papa.

 

alexbluessy : :