Archiwum 09 września 2004


wrz 09 2004 Marzenie.
Komentarze: 3

Moje... jak to nazwać...??? Marzenie??? Fantazja??? Nie wiem, w każdym razie „to” częściowo się spełniło. Krótko, bo krótko, ale ważne, że w ogóle, prawda???

 

Jeśli chodzi o facetów to kręcą mnie dwie rzeczy. Widok faceta pracującego przy komputerze. Coś w tym jest. Uwielbiam patrzeć na ich wyprostowaną (oni tak jakoś siadają specyficznie przy kompikach) sylwetkę, palce wsparte na myszce albo stukające w klawisze. Drugą rzeczą jest widok faceta prowadzącego samochód.

 

Może to dziwne, ale to mnie kręci. Poza innymi rzeczami rzecz jasna.

 

A dzisiaj miałam okazję być „nakręcona” przez jedno i drugie. Najpierw moje Kochanie sprawdzało coś w Sieci, a potem mogłam patrzeć jak prowadzi samochód. Spokojnie, bez nerwów. Muzyka w radio grała, latarnie świeciły, obok mknęły inne samochody. Jechaliśmy przez zasypiające miasto, czułam się rewelacyjnie. Moje chciejstwo...

 

Popołudnie i wieczór też były bardzo przyjemne. Pojechałam do Esia na pyszne leczo, potem obejrzeliśmy film. Co prawda nie „Godziny” bo coś chodzić u niego nie chciały, ale „Zmruż oczy” obejrzeliśmy bez przeszkód. Udało nam się obejrzeć film!!! Hehehe, wniosek z tego taki, że filmy powinniśmy u Esia oglądać. W międzyczasie przyszedł Ł. coś drukować, pogadaliśmy chwilkę, a wczesnym wieczorem pojechaliśmy do chłopaka K. zgrywać zdjęcia z Kłodzka. przy okazji obejrzeliśmy „I robot” – pełen efektów specjalnych dlatego lepiej oglądać go w kinie.

 

Podwieźliśmy K. do domu, a potem Esio mnie odwiózł. I tu się zaczęła uczta dla moich oczu... Rany, jaki on jest przystojny!!! Przez jeden i drugi film miałam kosmate myśli (Esio chyba też...), ale na myślach się skończyło. Niestety, hehehe. Ale co tam, za 2 tygodnie odbijemy to sobie z nawiązką.

Ten facet na mnie jakoś tak działa... Myśli mi kosmaci, chciejstwa powoduje... Kiedy byliśmy u W. i oglądaliśmy „robota” miałam olbrzymia ochotę szepnąć mu do ucha, tak żeby usłyszał tylko on, „kocham cię...”. Tylko silna wola, u kresu wytrzymałości już, nie pozwoliła mi tego zrobić. Byłoby chyba lekko (a może trochę bardziej) confused.

 

Jakoś nie mogę się pogodzić z myślą, że on wyjeżdża. Mimo, ze to tylko 2 tygodnie. Chce pożyczyć na drogę „Samotność...”. Uprzedziłam lojalnie, że mam tam zaznaczone „moje” cytaty i kilka stron jest pomarszczonych – tak płakałam.

 

Oj Esiu, Mój Ty Esiulku Kochany...

 

Dzisiaj bardzo subtelnie i delikatnie było. Jak mi otworzył drzwi (pierwszy raz udało mi się trafić do właściwej klatki samej – Victory!!!) w samych tylko spodenkach krótkich (na wyjazd specjalnie kupionych) to zamarłam i od razu zachciało mi się w ramionach Esia zostać.

Chciejstwo moje zostało spełnione, tylko, że wyglądało to tak, że Esio Mój Kochany położył się na łóżku z głową na moich kolanach, a moje ramiona mogły się na esiowych oprzeć. Niesamowite uczucie!!!

 

W zasadzie, mimo wszystko, szkoda, że odwiózł mnie autem. W przeciwnym razie nie pisałabym teraz tej notki tylko była w innym świecie. Świecie zmysłów, zapachów i tak dalej. I do rana byłoby mi ciepło... Resztę dopowiedzcie sobie sami. I tylko boli trochę, że trzeba będzie czekać na taką ucztę 2 tygodnie.

 

Esiu!!! „Widzę twoją twarz, wciąż brakuje mi słów...”

 

Jutro jeszcze rano przyjedzie na chwilkę. Tylko na chwilkę niestety.

 

A ja już za nim tęsknię. Jeszcze jutro go zobaczę, jeszcze popatrzę, jeszcze pożegnam, przytulę, a już dzisiaj tęsknię. Ale jakoś inaczej jednak. Bez strachu, bez obaw. To jest „dojrzalsza” tęsknota jeśli można to tak powiedzieć.

 

I wydaje mi się, że „Zmruż oczy” to był film akurat na dziś. Przecież kiedy go nie będzie to wystarczy, że zmrużę oczy i on znowu będzie ze mną, przy mnie. Będę mogła przeżywać minione godziny ciągle na nowo. Aż do jego powrotu.

 

„Kiedy tęsknię zamykam powieki i jesteś...”

 

Kocham cię Esiu!!!

 

 

 

alexbluessy : :
wrz 09 2004 Pewność.
Komentarze: 3

Mam Pewność.

 

KOCHAM KOCHAM KOCHAM

 

Wystarczy, że spojrzę, że dotknę, że poczuję.

 

Tak bardzo chciałabym mu to powiedzieć... Tak bardzo to we mnie siedzi, że któregoś dnia...

 

Włosy umyte, pachnące, mięciutkie. Znaleziona w szafie spódniczka w modną ostatnio kratkę leży wspaniale. Do tego czarna bluzeczka z dekoltem w łódkę i można iść. Na obiad do Esia.

 

......................................

 

Wczoraj było wspaniale. Swoją drogą to kiedy ostatnio tak nie było???

 

Miał przyjść sam, ale jednak K. i W. też wpadli. I bardzo dobrze.

 

Poszłam do kuchni. Esio za mną.

 

E.: Pomogę ci Misia

Ja: W krojeniu ciasta??? Proszę bardzo.

E.: Nie, moja kucharko ja ci towarzystwa dotrzymam

Ja.: Aha... Esiu... Przepraszam cię za wczoraj.

E.: No cos ty kochanie. Daj spokój, przecież nic się nie stało.

Ja.: Ale ja spać nie mogłam bo się gryzłam..

E.: Skarbie niepotrzebnie. Przecież naprawdę nie ma o czym mówić. (całusek) Już dobrze??? Nie gryź się już, oki???

Ja: Oki...

 

(całusek)

 

Pojedliśmy ciasta, popiliśmy piwka, obejrzeliśmy pierwszą połowę meczu i wyszliśmy. Ja i Esio do Rynku, a reszta do domów spać. Chcieliśmy z Esiem potańczyć, ale w mieście totalnie NIC się nie działo, wszędzie pustki. Tylko telewizory przed knajpy powystawiane.

W końcu zdecydowaliśmy się wstąpić do „Za szybą”. Pośmialiśmy się, wypiliśmy po chmielowym trunku i poszliśmy na autobus.

 

Dowiedziałam się, że nie jestem ani Kłopotem, ani Problemem (jak czasem zdarza mi się myśleć) tylko Jego Szczęściem...

 

A potem było chłodne powietrze, ciemny zaułek i ciepło oddechów.

 

Zostałam odprowadzona pod same drzwi, pocałowana na dobranoc i wyściskana też. Na klatce schodowej...

 

Tak bardzo chciałam się do niego przytulić!!! Tak bardzo chciałam go mieć, poczuć bliskość jego ciała... I ten zapach... I to ciepło...

Kiedy wróci z Bułgarii to będzie wino, będą świece, będzie Bajor i będziemy my...

 

A dziś jadę na obiad. Będzie pysznie. Jeszcze w planach są „Godziny” do obejrzenia. Może dziś się uda.

I nieważne, że słońce pojawia się i znika przy czym prawie nie świeci. Nie ważne, ze powiewa chłodny wiatr. Ja mam ochotę kręcić się w kółko. Nawet włączyłam „Pozytywnie” Ha-Dwa-O. Nie moje klimaty zupełnie, ale takie nastrajające pozytywnie. Będę jechać autobusem i śpiewać...

 

Nie potrzebuję słów – wystarczy dotyk ust Tylko bądź Kuszenie twoich rąk Splecionych palców krąg – Tylko bądź Niech noc ukryje nas Zatrzyma w miejscu czas Tylko bądź Muzyka cicho gra Jej echo niesie wiatr A my uśpieni w świetle dnia Nas budzi tylko nocy blask Bo księżyc jest kochankiem Słońce karci nas Zamienię ciszę w szept Zamienię jawę w sen Tylko bądź Oddechem otul mnie Pieszczotą każdy gest Tylko bądź Księżyca srebrny cień Osłoni nas przed dniem Tylko bądź...

 

Tata już dziś wyjeżdża. Niespodziewanie zupełnie bo myślałam, że pojedzie jutro. obaj z T. trochę podnieśli mnie na duchu. Powiedzieli, że władze wydziału/kierunku/uczelni mają obowiązek powiadomić kandydatów o wszystkich możliwych przewidywanych formach rekrutacji. Skoro było tylko o złożeniu dokumentów to nie mam czym się przejmować. Teraz to nie mogą sobie czegoś dodatkowo przeprowadzać, bo byłoby to nie w porządku. Tym bardziej, że to są studia płatne i ciągną z tego niezłą kasę. W sumie to mają chłopaki rację. Siedzą w nauce, są na bieżąco, znają przepisy i wiedzą co władzom uczelni wolno, a co nie.

Zaskoczona trochę jestem bo mieli jechać jutro. Hm, no tak, ale służba nie drużba. Jak się oblało kilka osób to teraz trzeba jechać na powtórkowe egzaminy.

 

Za jakieś półtorej godziny musze wyjść. Na plac 1 Maja potuptam, a stamtąd złapię jakiś autobus do esiowej dzielnicy. Wszystkie drogi tam prowadzą... Już się nie mogę doczekać.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

           

 

 

 

alexbluessy : :