Archiwum lipiec 2005, strona 1


lip 10 2005 Samotni w Sieci.
Komentarze: 11

Kilkudniowy kryzys formy został zażegnany chwilowo. Najlepsiejszy Brat i jego dziewczyna przyłożyli się do kompletowania wyprawki dla mojego kotka i kupili mu antypoślizgową miseczkę.

A potem Esio coś powiedział. aż mnie trochę zatkało, ale, nie powiem, że nie chciałam tego usłyszeć. Bo Esio powiedział mi tak: wiesz, cieszę się, że jesteś ze mną, planuję przyszłość z tobą... Hm, tylko nie wiem ile w tym było żartu, a ile prawdy bo z facetami to nigdy się nie wie, oj nie wie. ;o)

 

Z Najlepsiejszym Bratem i jego dziewczyną, obejrzeliśmy w czwórkę „Przekleństwa niewinności” i „Zapach kobiety”. Zajadaliśmy się cziburiejkami i pierniczkami w czekoladzie, zapijając czerwonym barszczykiem i piwem.

 

A wieczorem umówieni byliśmy z Eśkiem ze znajomymi w Rynku. Najpierw posiedzieliśmy w „Szybkim Jasiu”, a potem poszliśmy bawić się w 9 Bramie.

Staliśmy przy barze, nie odzywałam się, tylko słuchałam. I przykro mi było.

Bo najlepszy przyjaciel Esia, O. od trzech lat próbuje pozbyć się wspomnień związanych z jego byłą dziewczyną. I Mój Ukochany radzi mu wizytę u psychiatry albo psychologa. A przede wszystkim spotkanie się z kimś spoza towarzystwa, z kimś zupełnie innym, z kimś obcym. O. nie bardzo chce na to przystać. A przykro patrzeć jak się męczy, bo musi być mu ciężko. A chłopak wartościowy jest bardzo. I nawet ja, jakoś inaczej na niego patrzę.

Esio radzi mu wejście na czata i spotkanie się z kimś raz, drugi, trzeci. Żeby tylko to był ktoś, kogo on nie zna.

Esio opierał się o bar, mnie zamknął w swoich ramionach, a ja stałam i słuchałam zdumiona. A Esio mówił, że przecież on też miał depresyjne stany, i że jak mnie spotkał to dopiero ja pomogłam mu się odnaleźć. I że to się tak mówi, że związki internetowe szans nie mają, ale przecież „dzięki internetowi mam swoje złotko”, tak zakończył. I chyba rację ma Esiek namawiając przyjaciela, że powinien kogoś poszukać tą drogą, nawet jeśli nie na całe życie to chociaż na miesiąc dwa, trzy. I ja też myślę, że to by O. dużo dało.

 

Co się działo podczas powrotu do domu wywołuje u mnie szeroki uśmiech. Esio śpiewający mi do ucha "Czerwone maki spod Monte Cassino" to coś niesamowitego. uśmiałam się do łez. On chyba nie wiele więcej pamięta... Hihihi

 

A teraz Moje (U)Kochanie śpi i słucha „Siódmego dnia tygodnia”. Zjedliśmy już śniadanko, w planie mamy jeszcze gotowanie bobu i być może wizytę w ZOO. Mam nadzieję, bo w końcu Mój Najlepsiejszy Brat przyjechał. Moglibyśmy w czwórkę gdzieś się przejść...

 

A 18 lipca, o 6 rano ruszamy w stronę plaży. Już malutko nam zostało. :o)

 

alexbluessy : :
lip 07 2005 Kłęby myśli.
Komentarze: 5

Ona mogła to specjalnie zrobić. Wiedziała, gdzie kłuje i wiedziała, jak to będzie bolesne. Zabolało bardzo.

 

Poza tym Najlepsiejszy Brat przywiózł niewesołe wieści – Rodzice prawie się unikają, nie rozmawiają ze sobą. Tata całe dnie spędza w pracy, pisze wnioski dla UE, jakieś pisma do MENiS i robi inne naukowe rzeczy. A Mama czuje się zaniedbywana, nie słuchana, olewana brzydko mówiąc. A mi przykro tego słuchać było. Gorzej, słuchałam przerażona. A i czułam, że P. miał gulę w gardle jak opowiadał mi to wszystko.

I ten Londyn dziś jeszcze. A w nim kuzyn Eśka.

 

Egzamin z historii literatury jestem gotowa na wrzesień przenieść – nie mam siły się zebrać, nie mam siły się uczyć.

W pracy się trzymam, ale lepiej do mnie za blisko nie podchodzić bo to niebezpieczne.

Chciałam zadzwonić i z Mamą pogadać, ale odebrał Tata. Nie umiałam z nim rozmawiać i wiem, ze byłam niemiła. Nigdy tak jeszcze nie było, żeby jak jedno wracało do domu to drugie żeby wychodziło.

 

Niech mnie kurwa ktoś przytuli!!!

 

alexbluessy : :
lip 06 2005 Telefon.
Komentarze: 11

Od rana niebo płacze, a ja z nim razem.

 

Wieczór zapowiadał się taki, na jaki miałam ochotę. Pizza serowa, białe wino, jakiś rozluźniający film i elektryzująca obecność Ukochanego. I wszystko byłoby tak, jakbym chciała, żeby było. Wygłupy, dokuczanie sobie nawzajem, dogadywanie wspólne. I nagle telefon Esia zadźwięczał. Okazało się potem, że to jego eks dzwoniła bo dziś leci do Stanów.

 

Spochmurniałam, coś zakłuło. Niby takie nic, niby takie życie, takie prawo Esia, a dla mnie??? Jakoś zabolało.

Kilka cudownych chwil później, kiedy Esio zasypiał już powoli, patrzyłam na niego. Jaki jest spokojny, jaki kochany, pogładziłam go po policzku. W odpowiedzi dostałam całusa.

Z głośników leciały Moje Kołysanki, oddech Esia wskazywał na sen. Ciągle patrzyłam, łzy mi ciekły, bo myślałam jak bardzo boję się go stracić, jak Wielkie Szczęście mnie przy nim spotyka.

 

Jednocześnie wróciło to, o czym z całych sił nie chcę pamiętać, co chcę wyrzucić, co mimo upływu mnóstwa czasu wywołuje irytujący ból i złość. A może to wszystko przez moją naiwność??? (wtajemniczeni wiedzą, o czym mówię. Szczególnie ty, D.). I to wróciło, a ja nie chcę nic oprócz Eśka przy boku, oprócz tego szczęścia, które mam od niego i dzięki niemu. I nie chcę żeby tamto wracało.

 

A wszystko przez jeden telefon. :o(

 

alexbluessy : :
lip 04 2005 :o)
Komentarze: 10

Komórka zadźwięczała punktualnie o 6:40. czas do pracy. Za oknem słońce, zapowiadał się kolejny upalny dzień.

Zerknięcie na wyświetlacz: Od: Esio: „Kocham Cię bardzo Skarbie. Miłej i smacznej (???) nocy. Bardzo się cieszę, że jesteś ze mną... Buzial – Twój oddany i mam nadzieję jedyny J” Godzina nadania 23:21:41 – już spałam, nie słyszałam, ale dzięki temu przebudzenie było milsze.

 

Aż się uśmiechnęłam do siebie. I od razu słońce mocniej przygrzało.

 

6 godzin w pracy minęło nie wiem kiedy. Potem pojechałam kupić Esiowi sandały (ładne i wygodne będzie miał) i coś do lodówki. I cały czas się uśmiechałam.

 

Ł. wyjechał na 2 dni do domu. Do środy mam mieszkanko tylko dla siebie. No, nie do końca, bo jutro będę mieć wyjątkowego gościa. Ukochany przyjeżdża. Ale to już żadna nowość jest ;o). No, a w środę wieczorem przyjeżdża Najlepsiejszy Brat z dziewczyną i zabawią kilka dni – w sobotę się grill szykuje.

(No i przypomniało mi się, że Esiek pytał się w sobotę, kiedy zaproponuję mu wspólne mieszkanie. Jak dla mnie to on prawie już u mnie mieszka, ale ja nie miałabym nic przeciwko jakby tak już przyjechał i został ;o) )

 

A teraz śpiewająco tańczę po pokojach, a na cały regulator mam włączoną piosenkę „Liar” Killera. I znowu się uśmiecham bo przypomniałam sobie jak jechaliśmy z Eśkiem na Sylwestra i razem z radiem ją śpiewaliśmy, a raczej wyliśmy. Powtórka z rozrywki była w drodze na długi, majowy weekend.

Wczoraj też coś podśpiewywał w aucie, ale to chyba coś o Janosiku było.  :]

 

Ten facet na mnie tak działa... Tak działa, że nawet nie będę pisać bo nie wiem co bym mogła napisać. Po raz tysięczny tylko powtórzę, że jestem przy nim cholernie szczęśliwa. I że jestem pewna, że chcę z nim być, i że...

 

 

 

 

alexbluessy : :
lip 03 2005 Weekendy.
Komentarze: 9

No i kolejny cudowny weekend z Esiem za mną. Przede mną, a raczej przed nami najważniejszy – najdłuższy z dotychczasowych. Jak wytrzymamy ze sobą te 12 dni 24 godziny na dobę??? A jeśli się pokłócimy, jeśli coś pęknie, jeśli coś będzie nie tak??? Nie będę ukrywać, że pewien niepokój czuję. Ale i spokój jednocześnie, choć z domieszką lekkiego dreszczyku.

 

Wczoraj uświadomiłam sobie, nie po raz pierwszy zresztą, że chcę z Esiem być. Posłuchałam kilku wypowiedzi, kilku historii z życia moich znajomych, zerknęłam na Ukochanego i pomyślałam, że mam CHOLERNE szczęście, że Ukochany to akurat Mój Ukochany, a ja jego Misia.

I że on mnie wtedy znalazł...

 

A dziś byliśmy z wizytą u jego babci. I cała rodzina, której jeszcze nie znałam tak ciepło mnie przyjęła, że aż coś tam się zaszkliło. A teraz uśmiecham się...

 

 

 

alexbluessy : :