Archiwum wrzesień 2005, strona 1


wrz 23 2005 Ptyś.
Komentarze: 10

Nie dość, że obcięłam włosy dość znacznie, nie dość, ze zafarbowałam je na opalizujący mahoń to jeszcze zakupiłam całkiem przyjemnie pachnący  fluid, który ma podobno je wyprostować. IA one mają być ultragładkie i proste.

Obudziłam się z decyzją, że idę do ulubionego fryzjera po jakąś widoczną zmianę. W saloniku przejrzałam specjalistyczne katalogi i wybrałam. Fajnie jest, ciekawe co powie Ukochany... Już wysłałam mu chyba z pięć smsów o treści, że teraz jestem całkiem inna, ale że to wszystko dlatego, że dla niego chcę być piękna.

 

A w ogóle to mam ochotę na ptysia z kremem. Najlepiej tym różowym.

 

 

P.S. A kasa??? Kurde, w końcu raz się żyje...

 

alexbluessy : :
wrz 22 2005 Siła The SUN.
Komentarze: 6

... zapaliłam kadzidełko THE SUN, włączyłam album „Chill out in Paris vol.2” z nadzieją, że odegnam myśli, które budziły mnie w nocy.

 

Muszę przedsięwziąć jakiś dobry plan finansowy, ale najpierw muszę go nakreślić. Będzie ciężko. AVON, o ile będzie jakiekolwiek zyski przynosił to wydam je na przewodniki „Wyborczej” bo w bibliotece pilota musi coś być przecież, a takie w księgarni to i stówę potrafią kosztować. Nawet, jeśli jeszcze nie jeżdżę, to zamierzam zacząć w niedługim czasie.

Poza tym wisi jeszcze nade mną dług w postaci klatki dla kocięcia, którą kupił Ukochany. I chociaż wiem, że jemu akurat mogę oddać jak już naprawdę będę miała to jakoś źle się czuję bo nie lubię być winna komuś czegokolwiek, a zwłaszcza jeśli chodzi o kasę. Nawet jeśli tym kimś jest Ukochany, mówiący o sobie „twój mąż”.

 

No i Fiodora trzeba będzie ostatni raz zaszczepić w październiku, muszę odłożyć z pięćdziesiąt złotych.

I ząb mnie zaczął pobolewać, szykuje się wypełnienie (znaczy jego prawdopodobieństwo), tylko nie wiem za co. A mam obawy czy decydować się na bezpłatną plombę. Zresztą jeśli chodzi o zęby to od razu mam wizję leczenia kanałowego, a ostatnio nawet wstawiania koronek – do dwóch się przymierzam od roku, od kiedy ząb się ukruszył, potem wypadł, a dentystka stwierdziła, że potrzebne będą dwie – wydatek rzędu 700 PLN.

W dodatku, podczas wycieczki z Eśkiem do jego babci (wątpię żeby cel podróży, albo ona sama miała jakiś wpływ na wypadki), gdzieś tak w maju ukruszył mi się kolejny, przez kawałek snickersa. I jak tu się nie załamać.

Słabość zębów odziedziczyłam po Mamie, ona się właśnie szykuje na jakąś poważną wymianę – Tata i Najlepsiejszy Brat śmieją się, że nasza Mama kochana będzie miała hollywoodzki uśmiech. Tylko, że ona jest logopedą i musi mieć ładne zęby, moich ubytków póki co (i oby jak najdłużej) nie widać.

A może ten ząb to ze stresu, bo i egzamin i te myśli kłębiące się...

 

Moje pytanie brzmi – praco gdzie jesteś???

Wczorajsze „Rozmowy w toku” znowu mnie natchnęły. Jednym z gości była Bożena Batycka, która kilkanaście lat była „tradycyjną kobietą”. Stworzyła cudowny dom, pachnący obiadem i ciastkami, wychowywała dzieci, dbała o męża. Dopiero, jak dzieci jej podrosły i zaczęły żyć własnym życiem pomyślała o sobie, i kurcze udało jej się. I wygląda na strasznie ciepłą kobietę... Tak sobie pomyślałam, że może to coś dla mnie – taka rola tradycyjnej kobiety. Skończyć studia, potem zająć się domem, a potem pomyśleć co można stworzyć dla siebie.

Ja już wiem co bym stworzyła...

 

„Mężowi” napisałam żeby przyniósł coś dobrego bo dzień zaczęłam od zbicia talerza. Chyba był któregoś z chłopaków, ale cóż moja taca, którą dostałam od Mamy jako talerz na śniadanie (a była śliczna i bardzo ją lubiłam) też gdzieś nagle wsiąkła. I jakoś nikt nie wie gdzie, jak i kiedy. Wrrr...

 

... łapię się na tym, że wchodzę rano do kuchni i chciałabym żeby Najlepsiejszy Brat już przyjechał tu na studia, żebyśmy już razem byli w mieszkanku. A najlepiej we trójkę – ja, Ukochany i Najlepsiejszy Brat. Ale nie poradzimy sobie finansowo, chyba, że wyjedziemy do Londynu. Tylko, kiedy to będzie... Za dwa lata najprędzej.

Choć, jeśli Najlepsiejszy Brat przyjedzie to już będzie coś.

 

THE SUN chyba podziałało. Na kocurka też, bo pozbawił prawie wszystkich płatków moją piękną, zasuszoną już, urodzinową różę od Ukochanego.

 

Plany na wieczór??? UKOCHANY!!! Może „Uciekające kurczaki”, dłubanie słonecznika, a potem się przytulę.

 

 

 

 

 

alexbluessy : :
wrz 21 2005 Mniam.
Komentarze: 2

Oglądaliśmy wczoraj z Ukochanym „Magdę M.”. No i dowiedzieliśmy się, że nie wiadomo kogo się pozna przez Internet. Spojrzeliśmy na siebie i w śmiech – bo rzeczywiście nie wiadomo... Jesteśmy szczęśliwi ze sobą od 18 miesięcy i zamierzamy być przez kilka następnych.

A serial bardzo sympatyczny i będziemy go oglądać. Mam nadzieję, że wspólnie bo jeszcze większa przyjemność. I dłubać słonecznik.

 

A dziś na śniadanie drożdżówka z budyniem, kruszonką i lukrem (w Żabce mają rewelacyjne), herbata z czarnych owoców (nie tylko leśnych), dwójkowe „Pytanie na śniadanie”, a później do roboty. Czyli do literatury.

 

Pierwsze zamówienie z AVONu wysłane, i muszę przyznać, że nie jest źle jak na pierwszy raz.

Ukochany wydrukował pikanteryjną grę i może jutro pogramy... Choć ilekroć czytam zadania z pytaniami to mam wątpliwości. Najwyżej poradzimy sobie bez niej...

 

Wczoraj oglądałam powtórkę „Rozmów w toku”, jeszcze chyba z poprzedniego sezonu odcinek. A był bardzo ciekawy, o mężczyznach. Od Beaty Tyszkiewicz dowiedziałam się, że mężczyzn trzeba rozpieszczać, rozpieszczać i jeszcze raz rozpieszczać. Prawdę mówiąc to chyba trochę (a może nawet więcej) stosuję się do tego. A wczoraj sama byłam rozpieszczana, głównie buziakami...

 

Jutro rozpieszczę go kawą z kardamonem, cynamonem i goździkami. Mniam.

 

 

 

alexbluessy : :
wrz 19 2005 Niestety.
Komentarze: 1

Mam wrażenie, że o szóstej wstałam tylko po to żeby dowiedzieć się, że w żadnym kiosku nie ma już przewodnika po Włoszech z sobotniej „Wyborczej” i ostatecznie zamówić go przez Internet co wyniesie mnie 8 złotych drożej.

Przede wszystkim jednak, mam wrażenie, że wstałam o szóstej po to żeby półtorej godziny wlec się w korku przez miasto w stronę Instytutu. Co więcej, czekać na panią profesor szanowną przez dwie godziny aż się pojawi, a przez kolejne cztery czekać nie wiadomo na co bo znowu mnie nie przepytała. Nie zdążyła, przeciągnęła konsultacje o godzinę i zostały jej tylko trzy osoby. Mogła zostać.

Nie została i zaprosiła nas na przyszły poniedziałek, kiedy to będzie miała więcej czasu. Czyli, że tym razem chyba wstanę o czwartej, żeby kolejkę sobie zająć...

 

W domu M. powiedział, że mój kot robi się coraz bardziej nieznośny bo wchodzi mu do pokoju. Ja rozumiem, że chłopak ma alergię itd., ale żeby skarżyć od razu???

Cóż, kociątko rzeczywiście jest trochę nieznośne, ale wytłumaczyłam to sobie tym, że to z radości z mojego powrotu. Nawet telefon zrzucił...

 

W „Wyborczej” też nie ma żadnych ciekawych ogłoszeń i manufakturę (jak to nazwała sis) z wysyłaniem cv, podań itp. na tydzień zamykam.

 

I w ogóle nie czuję jakbym miała jeszcze ten jeden egzamin. Jakiś on nierealno - nierzeczywisty się wydaje.

Najchętniej to przełączała bym bezmyślnie kanały w TV, skubała słonecznik i nic nie robiła.

 

Niestety.

 

alexbluessy : :
wrz 18 2005 Być może.
Komentarze: 6

No i koniec weekendu. I koniec bliskości. Nie wiem czemu, ale w takich chwilach włącza mi się beksa – jak mówi Ukochany. A przecież zazwyczaj rozstajemy się najwyżej na trzy dni.

I zostawił mnie taką samotną i niezaspokojoną...

 

Zdecydowanie wolałabym razem z nim wracać po niedzielnym obiedzie od jego rodziców. Wracać do naszego wspólnego, i żeby Maleństwo jechało w foteliku na tylnym siedzeniu. Ale to an razie w sferze marzeń, po zderzeniu z rzeczywistością tylko łzy zostają.

Bo ja coraz bardziej chcę, coraz bardziej potrzebuję. A przecież wszystko można pogodzić, na wszystko znaleźć sposób., trzeba tylko chcieć.

Wchodząc po schodach byłam zdecydowana mu powiedzieć. Tylko co by to dało, co by to zmieniło. Podejrzewam, że nic.

 

Kupiłam arbuzową świeczkę i energetyczny napój. Bardziej na poprawę nastroju niż z potrzeby.

Wieczorem towarzystwa dotrzymają mi kruche, nie zjedzone do porannej kawy, ciasteczka. I co z tego, ze to kolejne kalorie, że poziom cukru...

 

Chyba za dużo marzę... Może za dużo i za szybko chcę.

... I bardzo się cieszę, że kociątko pojawiło się w moim życiu - mogę spokojnie wtulać się w jego cieplutkie, pachnące futerko. póki co nie ucieka...

alexbluessy : :