Komentarze: 1
Dzień jest okropny!!!! Nawet nie jest zimno, ale to, co się dzieje na zewnątrz.... Mokro, brudno, nie ma jak chodzić żeby nie zamoczyć butów. Przy krawężnikach zalegają zamarznięte bryły śniegu. To znaczy tego, co kiedyś śniegiem było. Przy chodnikach są też olbrzymie kałuże wypełnione okropną breją powstałą z brudnego śniegu. Brrrr.......
Byłam dziś w pracy. Wyszłam około 13 toteż postanowiłam pójść jeszcze do miasta w poszukiwaniu czapki i szalika, które mogłyby tworzyć przyjemny komplecik z moim nowym płaszczykiem. Decydując się na zakupy (wbrew temu, że powinnam iść od razu do domu aby uczyć się na test ze słownictwa) myślałam, że zajmie mi to o wiele więcej czasu. Tymczasem miło się zaskoczyłam. Bo tak prawdę mówiąc, Eljot, ja nie lubię chodzić na zakupy. Tym bardziej kiedy nie wiem co konkretnie chcę kupić. Lubię wejść do sklepu i stwierdzić: „to mi się podoba, pasuje na mnie, to kupuję”. Może taka postawa nie jest typowo kobieca... Znowu odbiegłam od tematu. Przechodziłam obok Galerii Centrum i postanowiłam zobaczyć co ciekawego może mi zaoferować. Tak na marginesie to ja nie kupuję akurat w tej sieci sklepów bo jakoś nie zdarzyło się jeszcze żebym znalazła tam rzecz, która by mi się naprawdę podobała. A tu miła niespodzianka. W pierwszym sklepie od razu znalazłam i czapkę i szalik. Obie rzeczy zrobione z mięciutkiego i cieplutkiego szarego polaru. Potem zdecydowałam się pójść do Galerii Dominikańskiej w nadziei, że znajdę tam coś do poczytania lub posłuchania. Bo tych dwóch rzeczy mi ostatnio bardzo brakuje. (Proust nadal czeka aż przestanie mi dolegać tzw. brak czasu). Szłam więc Świdnicką w stronę Rynku kiedy przypomniałam sobie, że po drodze mam Centrum Taniej Książki. Postanowiłam zajrzeć i poszukać – a nóż znajdę jakąś literacką perełkę. I właśnie tutaj... Na I piętrze Domu Handlowego tuż przy Hotelu Monopol znalazłam go... Znalazłam tomik poezji Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Tomik liczy sobie 180 stron i nosi piękny tytuł - „Błękitne zadumanie”. Zawarto w nim wszystkie moje ukochane wiersze tego poety. No, nie całkiem. Brakuje „Zadumania XXIV” które najbardziej sobie upodobałam. Ale inne mi to wynagrodzą... Już nie mogę się doczekać aż zacznę czytać... Oczywiście najpierw nauka bo do poniedziałku czasu coraz mniej, a do nauki sporo. Poza tym czuję też wyrzuty sumienia wobec Prousta, o którym nie zapomniałam. Po prostu brakuje mi czasu.
Przyszłam do domu, a już w progu Ł. poinformował mnie, że gg nie działa. Zaskoczyło mnie to i przyznam, że trochę pokrzyżowało plany. Bo chciałam zmienić status na bardziej odpowiadający mojej dzisiejszej aurze. Z drugiej jednak strony nawet się cieszę, że nie działa. Nie będzie kusić. Świat wirtualny kusi.. Oj kusi. A ja już jestem jego (a przy tym i swoją) wirtualnością zmęczona. Wczoraj poważnie zastanawiałam się nad odinstalowaniem gg z mojego komputera. Jestem już zmęczona rozmawianiem on-line. To jest fajne, ciekawe, ale na dłuższą metę ile można??? Nie chcę być wirtualna. Ten świat jest kolorowy, zbyt wciągający. Jego kolory aż biją po oczach, tak są wyeksponowane. Te kolory przypominają nasycone barwy z filmów „Amelia” Jeana-Pierra Jeuneta i „Wszystko o mojej matce” Pedro Almodovara. Oni w swoich filmach też niesamowicie i nienaturalnie nasycili kolorami świat. Te kolory też biją po oczach... Zmęczyłam się życiem w tym sztucznym, przepełnionym wibrującymi kolorami świecie. Nie chcę tak dłużej. Może na jakiś czas muszę z niego odejść... Tę decyzję będę musiała jeszcze przemyśleć. Gdybym się na to zdecydowała to muszę się liczyć z tym, że na pewno będzie mi brakowało magii tego świata. Ale może tak będzie lepiej??? Tylko dla kogo lepiej??? Gdybym odeszła na pewno będzie mi brakowało kilku osób, które mam na swojej liście gg – moich wirtualnych znajomych. Gubię się w tym Eljot. Ale to za mną chodzi już od dłuższego czasu. Nie wiem jeszcze co zrobię. Jednak cokolwiek postanowię mam nadzieję, że będzie to słuszna decyzja. Nie zrobię niczego wbrew sobie...
Patrzą mi na ręce, mówią mi znawcy świata
Jak mam żyć, bym pod reguły się podstawiał
Biją brawa, klakierzy, marionetki losu
Mówią mi, słuchaj nas, my mamy niezawodny sposób
Te setki osób, wpatrzonych w nas oczu
Hamują nas, gdy my robimy krok po kroku
Stańcie z boku, spokój, dajcie mi szansę
Bez pomocy mędrków chce pokazać że potrafię
Mówią mi – gówniarzu bawisz się
A ja tylko sam chcę kierować moim życiem
Mówią mi, nie wiedząc, że ja też mam swoje uczucia
Chcę żyć po swojemu, podczas gdy wy chcecie zmuszać
Szepcą mi do ucha, gadają nachalnie
Walę to, nie ustąpię, przecież znasz mnie
Normalnie ja tu łapię z innej ściany strony
A konflikt wydaje się być nieunikniony
Przykro tylko gdy dostajesz to od bliskich
Lub od ludzi na pomoc których bardzo liczysz
I wierzysz w ideały z którymi dorastałeś
Mówisz walczysz, lecz napotykasz na ścianę
Wiem, że dam radę, wiem, że przeżyję
Bo oczy mam otwarte i szanuję życie, które mam
Od lat mówią mi, ciągle mówią
Nerwy ćwiczą, z moim zdaniem się nie liczą
Zobacz dziewczyno* masz tyle lat
Idź do szkoły, skończ studia, to najwyższy czas
Na to, by rozejrzeć się za lepszą pracą(...)
(...)presje przyjaciół, rodziny od małego
Wiem, ze chcą dla mnie dobrego, mówią mi
Podczas gdy ja słucham siebie tylko siebie (???)
By móc powiedzieć kiedyś, że znalazłam* szczęście
Moje schronienie, szukać lepszej* siebie(...)
(...) Minuta za minutą płynie, to jest tak
Cały czas z nowym dniem w głowie tyle spraw
A pośród nich ja i w reaktorze dusza czysta
Stań tu, wyczuj świata puls, a potem rytm łap
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment
Jutro jest za późno, póki mogę żyję sobie
Jak to jest, że stoję , a wpajają mi że
Lepiej mogłam*, że mam problem dokąd idę
To, że mam marzenia inne niż reszta to minus(...)
(„Mówią mi” Gramattik)
* zmieniłam z rodzaju męskiego na żeński