... bąbelki, bąbelki, ja wszystkie was bąbelki... Dostałam wczoraj szampana za ładnie zdaną sesję i dobrą średnią. Esio przyniósł, czym mnie zaskoczył bo niczego się nie spodziewałam. Przez chwile było tak, jakbym chciała żeby było częściej – on szukał czegoś w Sieci, a ja czytałam „Zwierciadło”. W tle Leszek Możdżer...
Mam ochotę na solarium, fryzjera i kosmetyczkę. Mam ochotę na wspólnie zrobione spaghettii i czerwone wino z „Nothing compares” gdzieś obok...
Tymczasem dowiedziałam się, że w niedzielę Ukochany prawdopodobnie pojedzie na narty. Ja zostanę w domu bo nie jeżdżę, a on chce pojeździć. Powiedział, że kiedyś pojedziemy we dwoje żeby mógł mnie pouczyć... Dziwnie się poczułam, a może to tylko moja chora wyobraźnia tworzy równie chore myśli??? W każdym razie, jak by nie było, poczułam, że jestem zazdrosna. O to, że on jeździ a ja nie (chociaż się nauczę), o to jak on wygląda w stroju narciarza, o tą jego przystojność... Cholera jasna, jestem zazdrosna!!!
Wczoraj zapytał czy go kocham, czy chociaż trochę go kocham. Kurcze, może ja za rzadko mu to mówię i za mało okazuję...