Komentarze: 9
Liryczna ze mnie dziewczyna...
„(...)Widzisz marzę by widzieć moich ludzi w swoich wrogach By drogowskazy były zawsze na mych drogach Nad rzeką osty, po których się poruszam Marzę, by liryczna została moja dusza(...)”
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Liryczna ze mnie dziewczyna...
„(...)Widzisz marzę by widzieć moich ludzi w swoich wrogach By drogowskazy były zawsze na mych drogach Nad rzeką osty, po których się poruszam Marzę, by liryczna została moja dusza(...)”
... wzięłam indeks, chciałam schować go do torby, odruchowo spojrzałam na komórkę. Miałam jakąś wiadomość – Esio pytał czy przyjechać po mnie. Odpisałam, że kończę za jakieś pół godziny, po chwili okazało się, że po kilku minutach byłam już wolna. Ukochany odpisał, że postara się być jak najszybciej, że już wychodzi z domu.
Czekając na niego odprowadziłam na przystanek koleżanki, wróciłam do Instytutu po gorącą czekoladę, ale i tak jeszcze postałam trochę na zimnie. W końcu zobaczyłam czerwone porsche z nowymi żarówkami, wsiadłam i zdziwiona zapytałam czemu Ukochany tak nagle zapragnął po mnie i do mnie przyjechać. Odpowiedź była następująca: „bo nie chce mi się uczyć...”. Hmmm.... W Żabce zaopatrzyliśmy się w truskawkową maślankę (Esio) i wafle ryżowe (ja). W domku poleżeliśmy chwilę w ciepłym świetle lampki i przy dźwiękach „Nothing compares” Sinead O’Connor, którą zresztą nuciliśmy sobie do uszu. Esio pochwalił moje oceny i spojrzał jakoś tak... W końcu obejrzeliśmy „Oszukać przeznaczenie” i „U Pana Boga za piecem”. A potem zasnęłam... Zrelaksowana, uśmiechnięta, bezpieczna i szczęśliwa.
Dzisiaj rano zaoferował, że uszczelni mi okna i żebym dokupiła jeszcze śrubek to szafę skończymy montować. Zaskoczył mnie.
A teraz muszę czekać na Ukochanego najprawdopodobniej do niedzieli. W sobotę pewnie umówi się z kolegami z uczelni...
ESIU, NOTHING COMPARES TO YOU.
„Nie powiem kocham Dotknę Może nawet nie zauważysz Może nawet nie dotknę Prędzej czy później Pewnie już wiesz (...) Zrób coś dla mnie Po prostu Zostań” (E. Sonnenberg)
W głośnikach Kelly Rowland i Sade. Wokół mnie zapach Słońca. Muzyka brzmi inaczej, kadzidełko też inaczej pachnie...
(Olka, weź się w garść – zdasz egzaminy to będziesz sobie mogła pozwolić na rozmarzanie się.)
... omotana zapachem Słońca i porwana muzyką... Dla mnie jest sobota. W mieszkaniu pachnie ryżem z jabłkami przyprawionym dużą ilością cynamonu – dietetyczna kolacja dla Ukochanego. Wokół zapach tym razem Księżyca, jakieś swingujące rytmy. Jest trzeźwo, smacznie, zapach cynamonu miesza się z zapachem Księżyca, co chwilę wybuchamy śmiechem grając w pokera, Monopol albo Bitwę Morską.
Następnego dnia idziemy na łyżwy, kończymy zmagania z szafą... I on znowu wraca do domu. A ja chcę, żeby został...
Wypożyczyłam „Trzęsienie czasu” K. Vonneguta. Mimo, że dopiero zaczęłam, już znalazłam kilka ciekawych stwierdzeń. Przede wszystkim to, że „nawet najbardziej rozwinięci Ziemianie zachowują się tak, jakby życie ich zawstydzało, albo jeszcze gorzej”.
Przed swoim przyjazdem Mój Leniuszek Ukochany zadzwonił z zapowiedzią, że krokietów nie będzie bo mu się nie chce robić, i że szafy nie złożymy z tego samego powodu. Tylko wstrzymałam powietrze, ale nic nie powiedziałam. W rezultacie krokietów nie było bo Esio postanowił, że przechodzi na 2-tygodniową dietę (???!!!), a szafę ostatecznie złożyliśmy. Miało nam to zająć dwie godzinki najwyżej, skończyliśmy po czterech. Trochę się poirytowaliśmy na siebie i na szafę, ale warto było. Jest piękna, z ciemnego drewna, dostojna i bardzo fajnie komponuje się z dość nowoczesnym wystrojem pokoju. I jakoś jaśniej się zrobiło, choć mniej miejsca mam.
Sączyliśmy z Esiem niebieskie pomarańczowe curacao z sokiem, składaliśmy szafę i było bardzo sympatycznie. No, może poza tymi wyjątkami kiedy ze dwa razy spuściłam mu (niechcący zupełnie) ciężkie drzwi na stopę, albo kiedy prawie (też niechcący) zmiażdżyłabym mu palce (tym razem u rąk) tymi samymi drzwiami. Na koniec popatrzył na „swoje” dzieło i stwierdził: „ale ja zajebisty jestem...”, na co musiałam mu odpowiedzieć, że „najwyraźniej bogowie już tak mają”. Skąd ci bogowie??? Ano bo jakieś dwa tygodnie temu staliśmy sobie (razem z O.) w CELTICU i nagle Esio się mnie pyta czy boga widziałam. Ja mu na to, .że nie, ale najprawdopodobniej mam go przed sobą. I Esio i O. zastanawiali się skąd ja to wiem... A ja mam po prostu ZAJEBISTEGO faceta i toćka.
Dowiedziałam się też, co mnie miło zdziwiło, że Esio chciał przyjechać do mnie jeszcze w niedzielę, ale ponieważ się nie zapowiedział wcześniej to zrezygnował z pomysłu. A przecież on może zawsze... No, w każdym razie nie miałam wczoraj zupełnie okazji żeby go zapytać o to i tamto w związku z jego w Londynie pobytem.
Zapaliłam The SUN – niech nada swój słoneczny klimat, niech przyniesie pozytywną energię. Ale mi fajnie... Słucham Dido, która przypomina tęsknotę i czekanie, ale uświadamia jednocześnie, że to już za mną choć od czasu do czasu jakaś łza się w oku zaszkli.
I jeszcze taki krótki dialog mi się przypomniał, który miał miejsce w ostatnią sobotę. Zaczęliśmy się z Esiem przekomarzać, tuż przed wyjściem do ALIBI, on twierdził, że się ociągam i że znowu mam jakieś pretensje (a minę miał przy tym taką, ze mmm...). Ja:...no, i co jeszcze, i co jeszcze mi powiesz, co???. Esio: jak to co??? Kocham cię.
... zmęczona zasnęłam przytulona do eiowych ramion. I tylko chciałabym, żeby on kiedyś przyjechał i już został...
Przemeblowałam pokój, przygotowałam grunt pod szafę, którą, mam nadzieję, dzisiaj z pomocą Eśka postawię na nogi. Jakoś tak przytulniej się od razu zrobiło, a jak stanie szafa to chyba nie będę wychodzić z pokoju. I wszystko byłoby super gdyby nie to, że musiałam kupić śruby. 30 śrub marki Spax 3,5 mm x 25 mm. Okropnie nie lubię chodzić do „męskich” sklepów – mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą ilekroć wstępuję do jakiegoś w celu zakupu uszczelki czy śrub właśnie.
Zapaliłam kadzidełko o zapachu The SUN. Na kilka chwil zafascynował mnie dym wijący się w przeróżny sposób – oczu nie mogłam oderwać. Od razu zrobiło się jakoś tak cieplej i jeszcze przytulniej. Przede mną leżą, jednocześnie nade mną wisząc, notatki z teorii literatury i wstępu do językoznawstwa. Nawet nie jest trudne, tylko trzeba siąść na tyłku i poczytać. A prawda jest taka, że najbardziej mam ochotę spać. Dobrze, że dziś zasnę z Esiem i przy Esiu.
I na koniec – dla zakochanych i czekających na Miłość moja ulubiona A.A. Szkoda, że nie każdy zrozumie bo najchętniej przytoczyłabym w oryginale. Niestety – język Puszkina odchodzi w zapomnienie...
Rozłąki czarną udrękę Znosimy jednocześnie. Czemu płaczesz? Dajże mi rękę I obiecaj, że znów przyjdziesz we śnie. Mnie i tobie – jakby górze z górą, Mnie i tobie – na niezobaczenie. Żebyś tylko nad północną chmurą Przesłał mi przez gwiazdy pozdrowienie.