Najnowsze wpisy, strona 54


sty 18 2005 Bez (zbędnych) słów.
Komentarze: 12

Wychodzę z domu. Na ulicy szaro. Na uszach słuchawki z „The simple things” Joe Cockera i od razu mi lepiej. W torbie noszę ze sobą pałeczkę – AVON aromatherapy z kategorii imbirowo-grapefruitowej, przesuwam nią po nadgarstku...

...nad głową świeci wiosenne słońce, ptaki śpiewają, Ostrów Tumski zielenieje, na przystanku czeka Esio...

Dobrze mi. Tak po prostu...

 

...the simple things – like joy, happiness and love in my life...

alexbluessy : :
sty 17 2005 Egzotyka.
Komentarze: 10

Mogłabym zaśpiewać o tym jak to jest być kobietą i cierpieć co miesiąc, ale tego nie zrobię. Po pierwsze Janusz L. Wiśniewski z większym polotem i delikatnością opisał to, co się z babami dzieje, po drugie musiałabym być (prze)bardzo subiektywna. Dobrze, że jest Ibuprom i czekolada mleczna Wedla (a od wczoraj miało nie być żadnych słodyczy). Dobrze, że jest kadzidełko o zapachu The MOON i saksofon Kenny’ego G. z gitarą Carlosa Santany do spółki.

Szkoda, że nie ma Esia, który mógłby przytulić, zrobić herbatki i pomasować bolący brzuch. Esio będzie jutro, mam nadzieję, że z czerwonym winem. Zapach The MOON zapanuje w pokoju, włączymy jakiś film... Jak powiedział Wojciech Młynarski: „Nie trzeba wiele by wieczór się rozwinął – wystarczy, że się uśmiech tli i w kieliszku wino”.

...postanowiłam urządzić swój pokój (dotąd w barwach jasnego drewna) bardziej w stylu orientalnym, na modłę feng shui (ale w granicach). Zaraz po sesji zabieram się do dzieła – zacznę od pięknej, skrzypiącej szafy z orzechowego drzewa, która stoi w piwnicy. Będę potrzebowała 30 wkrętów, śrubokrętu i silnych, esiowych ramion ;o). Potem jakieś dodatki w stylu orientu i będzie wspaniale – romantycznie i jakoś tak... na pewno inaczej. 

Już bym chciała żeby było jutro. I to nie tyle z powodu przyjechania po mnie Esia, ile z powodu łaciny. Jutro mam szansę dostać zaliczenie do indeksu. O ile oczywiście napiszę 2,5 kartkówki – co jest absolutnie wykonalne pod warunkiem, że od za moment siądę na tyłku i będę tak siedzieć (ucząc się pilnie rzecz jasna) do wieczora, a jutrzejsze przedpołudnie poświęcę na powtórkę. Szkoda tylko, że nienajlepiej się czuję, i samopoczucie raczej na koncentracje korzystnie nie wpływa. (Najgorsze, że rozpoczęcie Witaminkowej Kuracji znowu się odwlecze. Że też ta Natura lubi płatać figle i nie da się na nią wpłynąć... Skąd ja miałam wytrzasnąć aptekę w niedzielę w okolicach 23 wieczorem??? Wrrr...).

... o dziwo, dostrzegam jakieś pozytywy i wydaje mi się, że nawet sprawnie łacina pójść powinna. To co by losu nie kusić zmykam do notatek. Też, żeby jutro wyjść z Instytutu w dobrym humorze i wieczór żeby mógł się rozwinąć. No to pa.

alexbluessy : :
sty 16 2005 ...czasem to za mało...
Komentarze: 13

...a kiedy posadził mnie sobie na kolanach, popatrzył w oczy, to, co w nich zobaczyłam spowodowało, że przeszył mnie dreszcz. Mogłabym się zatopić, odlecieć, nie być...

Było CUDOWNIE – najpierw w Coffee Heaven, potem w Celticu. Nie potańczyłam za dużo, nie popiłam, ale to nie ważne. Byłam ja, był on, byliśmy MY. Esio jak zwykle tryskał rewelacyjnym humorem, odprężyłam się. Po raz kolejny patrząc na Ukochanego (coraz bardziej (U)Kochanego) zdałam sobie sprawę, że tamtego marcowego dnia Globalna Wioska musiała się niesamowicie skurczyć, dając nam możliwość poznania, spotkania i (PO)KOCHANIA...

A potem... – czasem, że był blask świec i dotyk rąk to za mało powiedziane... A dzisiaj rano pobudka w ramionach Ukochanego, „Siódmy Dzień Tygodnia” w Radiu ZET, powrót do Krainy Namiętności. Wspólne robienie grzanek na śniadanie, zapach kawy z ekspresu, „Gdzie jest Nemo” w polskiej wersji językowej – leżenie obok siebie, wybuchy śmiechu, od czasu do czasu przelotny całusek w czółko, delikatne, ale mocniejsze przytulenie – bycie ze sobą. Tak mogłyby wyglądać moje niedziele. Każda bez wyjątku... A w samo południe pożegnanie – do wtorku. Eh...

           

Pójdę TAM dzisiaj – Podziękować, Poprosić, Przeprosić. Ciekawe czy jeszcze potrafię...???

alexbluessy : :
sty 14 2005 Tortowy alarm.
Komentarze: 13

Ukochany i jego siostra mają dzisiaj urodziny. Zadecydowałam, że upiekę im tort. Makowy, taki, jaki Mama piecze z okazji każdych świąt. Serca kawał w niego włożyłam, w efekcie biszkopt opadł, a krem się zważył. A tak chciałam żeby się udał... Po „reanimacji” krem wyszedł pyszny, a biszkopt się podniesie pod warstwą kremu. Pyszny będzie, dodatkowo nasączony rumem... Mniam. (Chętnych po przepis odsyłam na skrzynkę e-mail ;o)).

Z Esiem wczoraj porozmawiałam, i muszę Wam powiedzieć, że od początku wiedziałam, jaka będzie jego reakcja. Powiedziałam, że mi przykro, ze moje pytanie brzmi „dlaczego”. A on spojrzał i odpowiedział tak: „Misia, ale ty jesteś głupiutka. Zrób baranka, co? Chodź do mnie Kochanie, chodź cię przytulę. Przecież wiesz, że ja tak nie myślę, przecież mi się podobasz księżniczko...”. A on tym (nie)fortunnym przyjeździe jego w środę to w zasadzie miał rację... rzeczywiście trochę długo nie odpisywałam.

Na urodzinki dostał Kubek Czadowego Chłopaka, czapkę z pomponem i kartkę z przysięgą „starego pryka” ;o). Dla K. mam piękną, różową azalię w doniczce i kartkę z życzeniami. Każdemu z bliźniaków rymami częstochowskimi ułożyłam oddzielne życzenia, oby się spełniły... ;o). Esiowi trochę, jak powiedział, pojechałam po ambicji bo życzyłam mu powodzenia w rzucaniu palenia (ale akurat mi się rymowało... ;o)). Powiedział, że przy mnie palić nie będzie, choć nie powiem, ze czasem taki „męski” zapach papierosów i perfum nie jest kręcący... Mmmm...

(Tort w lodówce – wygląda jak mojej Mamy, tylko trochę niższy jest). Ma szansę być jadalnym (dobrze, że Tata zna się trochę na tortach i mógł mi pomóc). Jeszcze wyjdę tylko popłacić rachunki, potem się wykąpię, przebiorę, zabiorę za łacinę. Na 18 pojadę na wykład z literaturoznawstwa (historię sobie odpuszczę), a potem to już impreza z czterema tortami. No bo tak: mama bliźniaków upiekła dwa, mój trzeci, i chłopak K. tez podobno ma jakiś zrobić. Jezu, ile kalorii!!! Dlatego od rana jestem na diecie przedimprezowej, ale będzie fajnie. A jutro idę do miasta, i będę pić i tańczyć, a potem...

... jak zwykle – będzie blask świec i dotyk rąk.

Miłego dnia. I weekendu!!!

alexbluessy : :
sty 12 2005 Pulsująca.
Komentarze: 13

„- idź Misia na solarium...dla mnie...no idź...” „- nie pójdę...”, „-dlaczego?”, „- bo nie chcę, czy musi być jakiś bardziej konkretny powód?”, „- dla mnie idź...Nie odwracaj się. Przecież wiesz, że ja nie mówię tego dlatego, że mi się coś nie podoba, mam nadzieję że to wiesz.”, „- to wcale nie jest takie oczywiste.”

Nie doczekałam się przeprosin, i raczej nie doczekam. W piątek Esio ma urodziny, jutro ma pomagać mi w pieczeniu biszkoptu do tortu. Miał jutro przyjechać z maszynką zmielić mak i połuskać orzechy. Jutro też przyjeżdża mój Tata, wydaje mi się, że Esio nie bardzo chce się z nim spotkać. Być może dlatego wysłał dziś smsa czy przyjechać po mnie z „narzędziem” pracy. Byam na zajęciach, nie słyszałam sygnału, odpisałam z opóźnieniem, że może być o 21 pod Instytutem. W zamian wiecie co dostałam??? Odpowiedź, że odpisałam za późno i już umówił się z kolegą (O. tak dla jasności). Poczułam się zgoła dziwnie – no bo albo ja, albo kolega. A on zachował się zupełnie tak, jakby zapomniał, że jestem na zajęciach i co 10 sekund nie sprawdzam czy dostałam nową wiadomość, czy nie. Odpisałam tylko „Jasne”. Po chwili dostałam kolejnego smsa od Ukochanego: „mam nadzieję, że się Kochanie nie gniewa. Buziaki”. A kiedy wracałam autobusem zadzwonił, nic nie słyszałam i powiedział, że zadzwoni później. Chyba pytał się czy się gniewam.

... a ja nie wiem czy się gniewam. Jakoś dziwnie mi. Bo ja jego rodziców znam, a on moich jakby unikał. I to dzisiejsze ”niezdecydowanie”.

Płakać mi się chce. Ze zmęczenia, z jakiegoś rozczarowania. I co z tego, z eon jutro przyjedzie i zmiele mak, połuska orzechy, ubije pianę. Mógł dzisiaj nie wyskakiwać z nagłą chęcią zobaczenia mnie.

Przykro mi Kochanie, że mnie nie akceptujesz taką, jaką jestem. Naprawdę.

A co z życia „pozaesiowego”? kolejne dwie piątki z praktycznej mi dzisiaj wpadły, wczoraj chyba udało mi się zaliczyć łacinę. Koleżanka z grupy dowiedziała się dzisiaj, że we wrześniu zostanie mamą. Gdzieś tam, w głębi jej zazdroszczę...

...ja tak nie chcę dłużej żyć, chyba zacznę ostro pić...”. No comment.

alexbluessy : :