Najnowsze wpisy, strona 53


sty 23 2005 Upojenie.
Komentarze: 6

Dialog pierwszy: „- zobacz Misia, odkąd się znamy to pijemy...” „- wiem, sprowadzasz mnie na złą drogę Kochanie :]. I to chyba nie jest dobrze jeśli związek opiera się na upojeniu alkoholowym, co???” „- nie martw się Skarbie, jak kiedyś na trzeźwo przestanie się układać to już do końca życia będziemy pić...”

Dialog drugi: „- jutro się uczysz???” „- tylko teorii literatury, w końcu mam pierwszy poniedziałek, kiedy nie muszę uczyć się na wtorkową łacinę” „- wiem i dlatego przyjadę” „- a zrobisz mi krokiety???” „- zrobię ci krokiety.”

I takim sposobem mam zapewniony jutrzejszy obiad z kolacją. Poza tym dziś rano doszliśmy do wniosku, że niepotrzebnie wczoraj wychodziliśmy do ALIBI. Mogliśmy zostać w domu i przy filmie sączyć niebieskie pomarańczowe curacao albo wermutha. A tak wstaliśmy niewyspani, to już nie te lata, żeby po knajpach się rozbijać... :D :D :D. Głód zaspokoiłam, makaron wyszedł pyszny – żółto-zielono było na naszych talerzach (i wermuth w kieliszkach)...

Aaa!!! Wiecie co się stało???!!! Przeprosił mnie za to, co jakiś czas temu powiedział o pójściu do solarium. Przyznał, że głupio powiedział, ze się wygłupił i trochę przesadził, że nie to miał na myśli i nawet buziaka dostałam.

... i po raz kolejny do mnie dotarło, że nie chcę (i boję się) Esia stracić, bez niego mnie nie ma, on jest moją napędową siłą. Jak to było „przed nim”... Hmmm... Z drugiej strony w ALIBI jedna z piosenek spowodowała rozmowę na temat naszego podchodzenia „do nas” podczas pobytu Eśka w Anglii. Gardło mi się zacisnęło, w oczach stanęły łzy – jakieś to jeszcze świeże chyba dla mnie i ciągle wywołuje emocje. Wczoraj tamto wróciło, a u mnie wywołało chęć zadania kilku pytań. Może jutro...

No bo tak. Esio powiedział wczoraj, że on dopiero po trzech tygodniach, może po miesiącu, pobytu w Londynie, zaczął podchodzić do związku ze mną nawet poważniej niż przez te dwa miesiące przed wyjazdem. W ogóle, kiedy się poznawaliśmy, nie liczył się z tym, że z kimś będzie bo wiedział, że wyjedzie. To w takim razie to wszystko, co mówił, mówił nieszczerze albo miał jakiś specjalny w tym zamysł??? I jeszcze powiedział, że jak wyjeżdżał to bardzo sceptycznie do tego wszystkiego podchodził, ale że jednak byłam jedyną osobą, której mógł powiedzieć/napisać coś więcej niż rodzicom czy siostrze. Eh, bardzo to skomplikowane. Najchętniej już bym do tego nie wracała, ale wczoraj struna się poruszyła...

Tymczasem należy mi się prysznic i trochę snu. Potem nauka, jakiś obiad, nauka. Jutro będzie nowy dzień. chcę żeby mój stan UPOJENIA się nie skończył. Chcę żeby trwał...

 

 

alexbluessy : :
sty 22 2005 Hunger.
Komentarze: 6

Gardło mi się zacisnęło, kiedy do sklepu wszedł przygarbiony staruszek i kupował pół chleba. Pamiętam pełen nadziei i od razu wyczuwalnej radości głos mojego Dziadka pytający wczoraj czy w przerwie międzysemestralnej bym do nich przyjechała. Słyszę swój głos odpowiadający, że niestety dopiero na Wielkanoc...

A przecież starość może być piękna...

 

Czekam na Esia. Dziś makaron z brokułami. Białe wino by się przydało. Mój głód rośnie. I nie mam na myśli tylko kolacji...

alexbluessy : :
sty 21 2005 Z lubczykiem.
Komentarze: 7

...coraz bardziej zakochuję się w języku Puszkina, Okudżawy, Dostojewskiego i Achmatowej. Szczególnie jej języku. Jej poezja jest przepiękna, zwłaszcza w oryginalnym wydaniu. Właśnie „Toast pożegnalny” (choć ten akurat lepiej brzmi w tłumaczeniu) Achmatowej zamierzam przeczytać na zaliczeniu z fonetyki.

Tymczasem słucham Leonarda Cohena i zastanawiam się co jutro ugotować na kolację żeby też Esio skorzystał wymęczony po kolokwium z prawa budowlanego. Mam kilka pomysłów i na pewno jakaś pycha wyjdzie. Może nawet z odrobiną lubczyku... ;o).

 

„...Żebyś tylko nad północną chmurą Przesłał mi przez gwiazdy pozdrowienie.”  (A. A. – „We śnie”)

 

alexbluessy : :
sty 20 2005 Sama.
Komentarze: 12

Siostra Esia zemdlała i karetka zabrała ją do szpitala (teraz już jest w domu i podobno już w porządku). Razem z nią, na badaniach, była jej mama. Smutne, oby to nie było nic poważnego. Jakoś tak mam, że wyczuwam przykre zdarzenia – może to stąd mój płaczliwy nastrój trzymający się od wczoraj...

Nagle zdałam sobie sprawę, że gdyby mnie coś podobnego spotkało to moja Mama nie pojechałaby ze mną do szpitala, na dobrą sprawę nawet nie musiała by wiedzieć... Może ja w portfelu powinnam nosić karteczkę, że w razie wypadku mają Eśka powiadomić. Bo przecież nie mam tu nikogo...

 

Słucham Stinga – dziś ma wyjątkowo kojący głos.

...przytulam do siebie starą, poczciwą Klementynę przywiezioną 12 lat temu z Triestu przez Tatę...

 

alexbluessy : :
sty 19 2005 Miś.
Komentarze: 9

Muszę kupić, bądź zdobyć dużego misia do przytulania. Przyda się, kiedy Esia nie będzie w pobliżu, jak dzisiaj na przykład. Bo znowu jest PUSTO. A wczoraj nie było, a było drinkowo od wermutha bianco z colą Twist (musiałam opić 4 z łaciny na semestr) i kolorowo od nasyconego kolorami francuskiego filmu „Kocha, nie kocha”.

Teraz jestem zmęczona, chce mi się płakać, podejrzewam u siebie stany depresyjne. Dodatkowo w środku nocy samochody części mieszkańców naszego osiedla sfajczyły się w pożarze garażu. Nie mogłam spać, nawet przytulenie się do bezpiecznych esiowych pleców na niewiele się zdało. A teraz jest mi samotnie i smutno. Zaraz zakopię się pod kołdrą i pochlipię. Byle do soboty...

Nie daję rady, egzaminy coraz bliżej, że nie wspomnę już o państwowym pilockim.  A wcześniej jeszcze wycieczka do Czech, nie mam czasu... Chyba, że źle go sobie organizuję. Jedno wiem – jest mi pusto.

 

MIŚ POTRZEBNY OD ZARAZ.

 

alexbluessy : :