Najnowsze wpisy, strona 50


lut 06 2005 Hogata.
Komentarze: 8

Ja: gotujemy krupnik miodowo-spirytusowy? E: dzisiaj? Ja: niekoniecznie bo nie mam spirytusu... Kochanie, a masz kociołek? E: ??? Ja: no wiesz, taki, jaki miała Hogata w „Smerfach”, taki czarny co się wiesza nad paleniskiem. Bo wiesz, możemy też zrobić gulasz kartoflany z kociołka... E: nie mam, a ty masz? Ja: nie, nie mam, ale ja sama jestem Hogata... E: ty??? Ty jesteś kochana a nie Hogata Ja: :]

I tak trwała ta nasza krótka rozmowa.

Obejrzeliśmy „Skarb Narodów” – muszę przyznać, że choć momentami naciągany i to sporo, to całkiem przyjemnie się oglądało. Następna w kolejce była „Dziwka” – jeśli to ma być kontrowersyjny film to kurcze, z nami chyba coś nie tak bo według nas spokojnie można to puścić w telewizji publicznej jako dokument po 20. :] Chyba niewiele straciliśmy „wyłączając” się na czas jakiś i sobą się zajmując. No.

 

Kurcze, w końcu muszę się zabrać za mój odcinek wycieczkowej trasy bo jeszcze nic nie zrobiłam. I koleżanka mi dziś przypomniała o wypracowaniu dla dr. Z. – no, ale to się zrobi po powrocie z Czech. Tymczasem jutro szykuje się imprezka. A ja chciałabym, żeby się trochę podziało. Szczególnie po niej...

alexbluessy : :
lut 06 2005 Tak chyba trzeba.
Komentarze: 9

E: Misia, czemu nie odbierasz? Ja: bo byłam w łazience i nie słyszałam... E: Misia,  mam film, który chciałaś obejrzeć. Już jadę do ciebie. Ja : dobrze...

I przywiózł mi „Ekspres Polarny”. Nawet interesujący film, choć oboje spodziewaliśmy się czegoś więcej. Gdybyśmy poszli do kina to wyszlibyśmy poirytowani, już ja nas znam... W międzyczasie Ukochany zgłodniał i zaproponował zamówienie pizzy – on lubi bardzo ostre, ja umiarkowanie. Wybór padł na bardzo ostrą, z której oddałam mu swoje papryczki pepperoni. Jeszcze raz powiedział, że jak tylko poczuł się nie najlepiej to wolał iść niż zostać i odburkiwać. Hm, ale chyba bycie razem polega też na wspólnym burkaniu na siebie... W każdym razie poprosiłam go, że jakby zauważył, że stan mój zbliża się niebezpiecznie do stanu „foch” czy „foszek” to niech interweniuje. Zgodził się, ale jakąś taką poważną miał minę. :o)

Przed 6 obudził mnie senny koszmar, który czasem mnie odwiedza. Odwiedza mnie od roku mniej wiecej kiedy to z Moim Bratem i jego kolegą obejrzałam „Drogę bez powrotu”. Brrr... Piwnicy staram się unikać do tej pory. Pofilmowe obrazy zagłuszyłam radiem i najnowszym „Zwierciadłem”. I jakaś niewyspana jestem... Kawa jedna, druga, krojenie cebuli i śliwek z octu – wszystko jakoś automatycznie.

Teraz herbata pachnie mi ładnie dziką różą, Hanna Banaszak śpiewa o pogodzie ducha, słońce świeci za oknem, i, co najważniejsze, o 11:20 zaczyna się na Polsacie „Ania z Zielonego Wzgórza” – mój ukochany, najpozytywniejszy film!!! Jupi jupi jup!!! Jeszcze przed wyjazdem do Esia zdążę obejrzeć, super!!!

 

Bo to chyba trzeba mimo wszystko uśmiechać się przez łzy, nie???

alexbluessy : :
lut 05 2005 Szkoda.
Komentarze: 4

„chcę tu zostać i razem z tobą być nawet kiedy będzie źle...” – szkoda, że Ty nie...

Po tym jak Ukochany wyszedł prawie bez słowa wyszłam z domu. Musiałam nabrać powietrza w płuca, odetchnąć pełną piersią, dokądś pójść – byle przed siebie. I pojechałam – najpierw do Marino, gdzie moją uwagę przykuł super tapczan. Rewelacja, tylko cena trochę wysoka i mimo kredytu nie skuszę na ten wyjątkowy mebel, chyba że znajdę gdzieś tańszy. Kupiłam też czerwoną aksamitkę do przewiązania włosów i nabrałam ochoty na zakup tęczowych skarpetek z wydzielonymi paluszkami. Tylko nigdzie takich nie mogłam znaleźć, no ale jutro też jest dzień... Z Marino pojechałam do Leclerca, apetyt na skarpetki zaspokojony nie został bo tam też takich nie było niestety :o(. Zaopatrzyłam się więc w Kubusiowy zestaw (2 x sok i trójwymiarowy kubek). Do tego kilka matjasów i śliwki w occie. Chcę rodzicom Esia zawieźć trochę śledzi ze śliwkami.

W domu panował zapach obiadu – Ł. (współlokator) z dziewczyną coś gotowali. Mój kolega zza ściany wyraźnie się zakochał... I dobrze, bo fajny chłopak jest. Przygotowałam śledzie, zrobiłam pranie. W czasie pogawędki z Wirtualną Koleżanką włączył się Ukochany. Twierdził, ze wszystko w porządku, że odkąd wstał to coś go dopadło i wolał iść niż... No właśnie, niż co – nie powiedział tego. Zaprosił na obiad być jutro o 14, potem jeszcze kilka razy zapewnił, że ja nie mam nic wspólnego z jego samopoczuciem. To w takim razie dlaczego czuje się jakiś przygnębiony i niespełniony??? Ja mam PMSa, a on??? Faceci przecież tego nie mają, mają za ot jaskinie w których się chowają. Ja to rozumiem i szanuję, ale chciałabym wiedzieć czemu jest mu źle... Ostatni raz stwierdziwszy, że „nie ma o czym gadać” powiedział „papa” i poszedł. To w takim razie do zobaczenia jutro Kochanie u Twoich rodziców na obiedzie. I znowu zostałam sama, taki widocznie los.

Na Walentynki kupiłam mu perfumy. Już się nie mogę doczekać żeby się przekonać jak na jego ciele pachnie Chrome the Azurro. Na pewno zniewalająco... Do tego zabawna karteczka z napisem „MiŁOŚnie nam razem...” i serduszko z czekoladkami. Jeszcze życzenia jakieś na karteczkę powinnam wymyślić, tylko żeby za poważne nie były a trafiały w sedno. I Esia serce oczywiście.

Chciałabym być dla niego „lekiem na całe zło...”. Szkoda, ze nie jestem.

alexbluessy : :
lut 05 2005 Słowa.
Komentarze: 8
Chyba nie pozwolę, żeby Esio zostawał na noc u mnie. Jego poranne wyjścia bolą coraz bardziej, dzisiaj nawet nie starłam się ukryć łez. Tyle, że on nie wie skąd się one wzięły tak nagle. A mogło przecież być tak, jak w pewną niedzielę, że śniadanie, pachnąca kawa, film... Pojechał się uczyć. A ja znowu zostałam sama.

... Byliśmy wczoraj z wizytą u jego znajomych. I kurcze, choćbym nie wiem jak się starała nie umiem się w tym towarzystwie odnaleźć. Jestem spoza branży  bo studiują na tym kierunku co Esio.  Mogę tylko słuchać... (Zdecydowanie wolę spotkania z inną częścią znajomych Ukochanego). Potem poszliśmy do ALIBI. Nie miałam nastroju na zabawę, choć przed wyjściem z domu jeszcze całkiem pozytywnie się czułam. Było mi niedobrze, fakt – ale po czym??? Po jednym malinowym Reddsie i dwóch Gingersach??? Ukochany za to dostał humorku aż miło (to ma być sarkazm pomieszany z ironią oczywiście). zagadywał, przytulał się, wciągnął mnie nawet w trzyjęzyczną konwersację – po angielsko-rosyjsko-polsku. Co potem??? Przed pierwszą mieliśmy autobus powrotny do domu, nie marzyłam o niczym innym. Całą drogę z klubu na przystanek żartował i sypał gadkami, które mają na celu wkurzenie mnie, ale pozwalają się rozluźnić z drugiej strony. Wczoraj ukrywałam uśmiech, nie chciałam pokazać, że mu się udaje... W domu powiedział, że marzy o wspólnym prysznicu. Czyli, Esiu, myślimy/mamy ochotę na to samo, ale nie kiedy jesteś po kilku piwach i nie wtedy, kiedy jest mi niedobrze.

... w cholera jasna, nie mógł znaleźć swojej koszulki do spania i spał bez. I tak pachniał... I tak dobrze było się do niego cieplutkiego przytulić i tak zasnąć. (Mimo, że byłam wkurzona na niego). A rano znowu na niego patrzyłam i wiedziałam, że niedługo sobie pójdzie. Tylko nie przewidziałam, że tak szybko. I mimo, że zdenerwowanie mi jeszcze całkiem nie przeszło to znowu „to coś” poczułam – że on i tylko on, że chcę przy nim zasypiać i z nim się budzić, że z nim chcę chodzić na spacery do ZOO i jeździć do Tesco w celu uzupełnienia zapasów w lodówce, że on... że z nim...

Każde drgnienie jego ciepłego, silnego ciała wprawia w drżenie moje. Jego zapach uwodzi zmysły, czasem zabiera oddech. Jeden dotyk może zadziałać jak palący promień słońca w sierpniowe leniwe przedpołudnie... Mały Chłopczyk wyciągający rączki po choć odrobinę czułości i o niej zapewnienia siedzący w Moim Mężczyźnie roztkliwia i wywołuje skrywane łzy...   Esio... Zaprosił mnie na jutro na obiad. Dlaczego??? Nie wiem... Powiem Wam, że czasem głupio się czuję bo obawiam się, że może mama Esia nie jest przygotowana na dodatkową osobę. A poza tym to niedziela, taki rodzinny dzień. A ja, bądź co bądź, obca jestem...

 

Słowa dają do myślenia, z nimi wiele się zmienia... Smutno mi.

 

alexbluessy : :
lut 04 2005 Wynalazek.
Komentarze: 9

Ja: ... chciałabym zobaczyć to, co widzą inni...  E: nie bardzo wiem, co masz na myśli, ale powiem ci co byś zobaczyła. Ja: ??? E: piękną kobietę byś zobaczyła, jesteś jeszcze piękniejsza niż byłaś... Ja: haha, już ja znam Skarbie ten twój bajer, :] E: cmok, cmok Misia...

Uwielbiam jak nazywa mnie Misią. Tyle w tym ciepła jest, nawet więcej niż w moim imieniu. Może dlatego, że ono jest tak dorośle-poważne...

Uwielbiam jak przytula się, jak kładzie głowę na piersi, albo przyciska mnie mocniej do siebie. Wtedy czuję, że jemu to jest potrzebne, taka bliskość. Wczoraj nawet nieśmiało nucił „Nothing compares”...

 

A ponieważ Blog to wynalazek dla (nie)moralnych ekshibicjonistów to nie zamierzam się oszczędzać. No, może odrobinkę...

 

alexbluessy : :