Komentarze: 9
Zapach Słońca opanował pokój, wciska się wszędzie, do każdego kąta. Za oknem słońce, w głośnikach „Spacer po miłość” Noviki. W mojej głowie ostateczne Menu: na przystawkę naleśniki ze szpinakiem i fetą, na danie główne bez zmian, a na przystawkę wiśniowy mus z wyciętymi z galaretki serduszkami. I dużo musującego napoju – tego mi trzeba.
Plany na weekend musiały diametralnie ulec zmianie – muszę jechać do Czech bo nie dostanę zaświadczenia o ukończeniu kursu i nie dopuszczą mnie do egzaminu państwowego w marcu. Czyli miesiąc zakończę na debecie. A tak bardzo chciałam zakopać się pod kołdrą i żeby nikt mnie nie znalazł. :o( Późnym wieczorem chciałam poleżeć w gorącej, pachnącej wanilią i ylangiem wodzie, a potem założyć na siebie esiową koszulkę, zakopać się w tym bezpiecznym zapachu i znowu zniknąć pod kołdrą.
Słucham „Dwójki” Noviki – jakoś bardzo mi dzisiaj ten kawałek podchodzi. Pamiętam, że namiętnie go słuchałam kiedy Esio był w Londynie, kiedy świeciło słońce i kiedy tak potwornie Tęskniłam. Jakiś londyński klimat ma w sobie... Stworzyłam też walentynkową płytę... Pewnie niektórzy się uśmiechną i pomyślą, że zwariowałam. Może, ale się ZAKOCHAŁAM i to mam tylko na swoje wytłumaczenie, na wytłumaczenie wszystkich swoich dziwnych działań i zamierzeń. Tylko nurtuje mnie jedno, czy Ukochany to doceni. Chora wyobraźnia tworzy różne scenariusze, niekoniecznie kolorowe. Trudno, jeśli przyjdzie mi zostać samą z naleśnikami i musem to w wannie, w blasku świec, pocieszę się kolorowym drinkiem z Czech przywiezionym. „Olka, kretynko skończona zamknij się babo lepiej!!!”.
... byłam w mieście, musiałam jechać po mapę. Obejrzałam kilkanaście, ale żadna nie była odpowiednia. Może jutro w specjalistycznym sklepie będą. Może, a nic na pewno. Dobrze, że pogoda sprzyja katarom bo mam przynajmniej na co zwalić moje zaczerwienione od łez oczy.
Schowałam się pod kołdrą, nakryłam po sam noc. Jest mi źle.