Archiwum wrzesień 2004, strona 8


wrz 02 2004 Jutro wyjazd.
Komentarze: 6

Jutro wyjazd.

 

Jutro jedziemy z Esiem spędzić swoje pierwsze 24 godziny, a nawet będzie tego ok. 36, bez przerwy. Jutro o 6:15 spotykamy się na dworcu i wyruszamy. Będzie super. Mam nadzieję, że nic nie popsuje nam wycieczki.

 

A dziś??? Dziś było wspaniale. Jak ostatnio zresztą jest nieustannie.

Wstałam rano i poszłam kupić jakieś adidasowate buty na wyjazd, potem szybko zaniosłam je do domu i jazda na plac Grunwaldzki, gdzie już czekał na mnie Esio. Mieliśmy iść „spuścić” sobie z żył trochę krwi, ale mój nastrój PMSowy przypomina o tym, co nastąpi niebawem, a w takim stanie oddanie krwi jest niemożliwe. Esio zdecydował, że skoro mieliśmy iść razem to razem tam pójdziemy, ale w innym terminie – jak już ze mną będzie „wszystko” w porządku. Skoro tak to nie ma sprawy.

 

Wylądowaliśmy w Parku Szczytnickim. Przeszliśmy się Pergolą, a potem położyliśmy w pełnym słońcu na ławeczce bo Esio stwierdził, że jest blady i chce się poopalać. W samo południe mu się zebrało... Położyłam się obok, Esio pachniał nową wodą toaletową, przytulił mnie do siebie, od czasu do czasu muskał wargami moje włosy, delikatnie całował usta. Istna sielanka. Mogłabym nie wstawać z tej ławeczki.

A potem przeszliśmy się po Ogrodzie Japońskim. Esio nigdy tam nie był więc opowiedziałam mu trochę o „symbolach” znajdujących się w Ogrodzie. Jejku, jak mi było dobrze tak spacerować.

Tylko dlaczego ten PMS głupi się trafił akurat teraz. Znowu mam ochotę płakać bez powodu zupełnie, siłą powstrzymuje łzy. Żebym tylko nie popsuła nam wyjazdu... 

Na zakończenie wizyty na „łonie przyrody” poszliśmy na lody, a potem nad Odrą do mnie do domu.

 

Po drodze próbowaliśmy ustalić w co się zapakujemy i co w ogóle ze sobą zabrać. Najlepsze jest to, ze my jeszcze nie wiemy dokąd mamy kupować bilety, czekamy na wiadomości od siostry Esia i jej chłopaka.

Wydawać by się mogło, że to tylko 2 dni. Ale 2 dni w górach, poza tym już robi się chłodno. A prawda ogólna i sprawdzona mówi, że przezorny jest zawsze ubezpieczony więc lepiej zabrać jedna rzecz więcej niż potem bezradnie rozkładać ręce.

Kiedy Esio pojechał już do domu się pakować i czekać na telefon od siostry ja z moją wakacyjną współlokatorką K. pół żartem, pół serio myślałyśmy co włożyć do plecaka. Wyszło tego przynajmniej jego połowa. No bo dziewczyna zazwyczaj bierze więcej rzeczy. Rano może być chłodno, potem zrobi się ciepło – trzeba mieć rzeczy na zmianę. Jakiś kostium w razie ewentualnej kąpieli, ręcznik, klapki, kosmetyki. To oczywiste chyba. Do tego nie można zapomnieć o wygodnych butach, przeciwdeszczowej kurtce i jakimś sweterku na nocne (i chłodne – choć w ramionach Eśka...) siedzenie przy ognisku. Piżamka (lub jej imitacja) to następny punkt listy. Trzeba tez wziąć pod uwagę ewentualność wyjścia do pubu czy knajpki. Nie można pójść przecież w tym, w czym chodziło się chwilę wcześniej po górach, nie??? W związku z tym wypada pomyśleć o spodniach na zmianę, dodatkowej parze butów i bardziej wyjściowej bluzce. A co jeśli wpadnie nam do głowy wyjście na dyskotekę??? Kolejne para butów, jakaś spódniczka z bluzeczką lub sukienka.

Nie można zapomnieć o kosmetykach do makijażu, które należy zmieniać w zależności od pory dnia i „rodzaju” wyjścia. To samo tyczy się perfum. Tak wymyśliłyśmy z K., a skoro ja tego „tyle” potrzebuję to Esio również. Może nie do końca, ale jednak...

 

I to ma być weekend w Kotlinie Kłodzkiej. Rewelacja.

 

Jak Esio zadzwoni wieczorem to mu o tym powiem.  Kupiłam mu (nam) czekoladę na drogę bo w pewnym monecie powiedział (albo głośno pomyślał, na jedno wychodzi), że mógł iść oddać trochę krwi to byśmy mieli „coś słodkiego” na drogę. To mu kupiłam Mleczną Wedla, niech się cieszy.

 

Esio...

 

PMS powoduje, że czuję się coraz bardziej zniechęcona, przybita. Czy on musiał nadejść akurat teraz??? Nie mógł przyjść za tydzień, kiedy Moje Kochanie pojedzie  z siostrą i swoim kolegą O. na „wakacje” do ciepłego kraju??? Znowu będę czekała, ale nie myślę o tym teraz. To jeszcze nie przesądzone jest. Hm, poza tym chłopak siostry Esia też zostaje.

Kurcze czemu to mnie trafia zawsze przed podróżą??? Cholerstwo jedno. Naturze wszystko jedno, dzień w tą czy w tą. Bez sensu. A ja będę się zwijać z bólu. Cudownie po prostu. No, ale ostatecznie ciągła obecność Esia powinna cierpienia mi wynagrodzić, right???

 

Dobra, to ja kończę. Muszę się jeszcze dopakować, coś zjeść i położyć się spać. Nie, mam przecież czekać na Esia telefon.  Kurcze, a tak chce mi się spać...

 

 

***Żabcia, ta piosenka to; Teka: „Jesteś”.

 

alexbluessy : :
wrz 01 2004 Bo to taka piękna miłość.
Komentarze: 5

... Tak mi dobrze, tak radośnie bo mam ciebie. Dziękuję ci za to Esiu...

 

Wróciłam do domu godzinę temu. Prawie cały dzień byłam u Esia. Oglądaliśmy „Gdzie jest Nemo”, przygotowywaliśmy razem obiad, poszliśmy na spacer. Było CUDOWNIE.

 

W piątek pewnie wyjedziemy na weekend do Kotliny Kłodzkiej. Dołączymy do siostry Esia i jej chłopaka, którzy jadą jutro. Będzie super, wiem to.

 

Wróciłam godzinę temu, a nie mogę powstrzymać płaczu. Za te wszystkie noce, za te wszystkie dni. Bez niego, bez jego ciepła, (u)śmiechu, zapachu, bez tego, co wnosił wraz z sobą.

Spędziliśmy dziś ze sobą dobrych kilka godzin, miałam go dla siebie, przy sobie. Dlaczego tak nie może być cały czas??? Dlaczego noce są samotne, dlaczego całe dnie nie są nim wypełnione???

 

Moje myśli są...

 

Usłyszałam, że Esio nie obawia się o nasz związek. Chyba, że ja go rzucę. Jak ja bym mogła coś takiego zrobić???!!! Przecież teraz coś się wyrywa, coś rozrywa od środka bo chciałabym go mieć przy sobie i w sobie.

 

Nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego. To czekanie, tęsknienie, pożądanie... Jutro jest nowy dzień, jutro idziemy razem oddać krew do Banku Krwi. A potem najemy się czekolady i pójdziemy do ZOO w końcu. A wieczorem obejrzymy u mnie film. I chciałabym żebyśmy oprócz tego włączyli płytę „Do kołysania” przytulili się do siebie i nic więcej. A potem znowu się rozstaniemy. Ale tylko na kilka godzin, żeby rano spotkać się na dworcu...

 

... I być ze sobą 24h.

 

„JESTEŚ DLA MNIE WSZYSTKIM, WSZYSTKO JEST TOBĄ” Esiu.

 

Poza tym coraz bardziej się do siebie zbliżamy. Czujemy to. Jest lepiej niż było przed Esia wyjazdem, ta rozłąka nas zbliżyła. Nie mogę w to uwierzyć, po prostu nie mogę.

 

Świat mi wiruje, kiedy on jest blisko, w żołądku stada motyli podrywają się do lotu. I ta niepewność, ta cudowna niepewność co się zaraz stanie. Te delikatne muśnięcia, mocniejsze przytrzymanie ręki znaczące „jestem tu, jestem przy tobie...”, zatrzymanie się na ulicy żeby na siebie spojrzeć i cmoknąć w policzek, w czoło.

Kocham go.

 

Znajomi pytają co u mnie słychać, jak po powrocie Esia. A ja nie wiem co odpowiedzieć, nie wiem od czego zacząć. Tylko się uśmiecham. Nie umiem ubrać moich uczuć w słowa. Jest tego tyle, czasem aż się boję...

 

Bo to taka piękna miłość...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

alexbluessy : :