Najnowsze wpisy, strona 105


mar 22 2004 Tak dalej nie będzie!!!
Komentarze: 1

Dobra Aniele, tak dalej nie będzie. Coś muszę ze sobą zrobić bo popadnę w jakąś paranoję. Tak ZNOWU!!! I proszę Cię, nie patrz na mnie z takim grymasem wyrzutu w oczach. Drzewa puszczają liście, na ulicach pojawiają się gruchające i szczęśliwe pary.. A ja co??? no właśnie nic. Nic się nie dzieje, na nic nie ma szans. Nadziei też jakby brakuje. Eh!!! Im mocniej świeci nieśmiałe jeszcze słońce, tym bardziej ja popadam w przygnębienie. Zamiast cieszyć się ładną pogodą, korzystać z niej zachowuję się wręcz odwrotnie...

Na uczelni też nam pani Cz. dołożyła. Do końca zostało nam jakieś 10 zajęć, wobec tego czeka nas masa pracy w domu. Właściwie to dobrze – lubię rozwiązywać zadania gramatyczne w ciszy, ale z drugiej strony... Kurcze, Eljot, to już tak niewiele czasu zostało!!! A 28 czerwca egzaminy na filologię. Tak mało czasu... Muszę się lepiej zorganizować, wiesz??? Bo mam wrażenie, że czas to trochę przecieka mi przez palce... No tak, ja wiem, że „I’m not like the other girls...”, ale w tym przypadku niewielkie ma to znaczenie. Muszę zebrać się w sobie, zacisnąć pięści i walczyć o to, co mi się należy. I wywalczę!!!

Tak sobie myślę o mojej Samotności. Bo te listki nowe zielone się rodzą, śmieją się, a we mnie zastój. We mnie nic się nie budzi. Wiesz, że po raz kolejny mam olbrzymią ochotę zacząć czytać „Samotność w Sieci” albo „Martynę”??? A najlepiej jedno i drugie jednocześnie. Dół gwarantowany... Przypadkiem dzisiaj sięgnęłam na półkę. Przejrzałam, na wybranych stronach z „MOIMI” cytatami się zatrzymałam, zamyśliłam... Eh!!!

Zza ściany, z pokoju mojego współlokatora Ł., swinguje Norah Jones... Dodatkowy czynnik usypiający. [Pierwszy i główny to słówka, które powinnam do jutra sobie przyswoić. Np. takie: „zaburzenia procesu odżywiania”]. Posuń się trochę Eljot, położę się i będziemy rozmawiać. Hm, dopóki nie usnę przynajmniej. Ta Norah Jones fajnie śpiewa, ale na dłuższą metę nie da jej się długo słuchać. Chyba, że... No, przecież wiesz o czym mówię, prawda??? Znasz moje myśli, znasz mnie - przecież rozmawiamy nie od dzisiaj. Zdawałeś "ze mnie" egzamin swego czasu, potem ja Ci o sobie opowiadałam, i nadal tak jest. Więc Eljot, nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. Słuchaj, Aniele, czy ja mam się w końcu obrazić??? Nigdy nie chcesz mi nic powiedzieć, taki jesteś okropny. Ale nie mam dziś nastroju do kłótni, do żartów zresztą też nie. Pozostając w klimatach Norah Jones to powiem Ci, że ona jest dobra do słuchania, kiedy jest ciemno, albo zimno... Najlepiej kiedy jest zimno, ale wtedy nie można jej słuchać samemu. świece niech się palą, niech pachną, wino niech trochę buzuje w głowie... Wtedy można się w tym swingu zatopić, zapomnieć się w nim (przy nim) można... I właśnie czegoś brak...

Wiary w ludzi też trochę brak. Tak to jest, zaufasz komuś, a potem wielkie boom. Czuje się żal, gorycz, smutek... Następuje nagromadzenie tych wszystkich emocji, które nie mają nic wspólnego z radością. Coś się w człowieku załamuje. I ciężko to postawić do pionu. Chociaż tak sobie myślę, że z drugiej strony na to patrząc to na dłuższą metę tak się nie da. Owszem, jest w sercu ubytek. Może był on przez jakiś czas wypełniony... Potem plomba wypadła i powstał nowy ubytek, może nawet większy. Z jednej strony to oczywiste, że trzeba iść do „dentysty”, ale z innej czuje się strach, obawę przed kolejnym bólem. Strach, że nowa plomba znowu za jakiś czas wypadnie. Czekać i bać się można w nieskończoność, ale przecież, powiedz mi Aniele czy nie mam racji, nie można też zwlekać z wizytą u „dentysty” bo w końcu trzeba będzie zastosować bolesne, długie i nieprzyjemne leczenie kanałowe. Zgadzasz się ze mną??? Znowu miałam dzisiaj ten sen, Eljot. Znowu śniło mi się, że tańczę. Znowu ALIBI (jeszcze stary wystrój), w tle jakaś powolna muzyka, wokoło smętna, jakby leniwa atmosfera. Jestem sama na parkiecie. Tańczę. Nagle z tyłu ktoś podchodzi i tańczymy razem. Nie wiem kto to. Za każdym razem widzę jedynie zarys tej postaci. Ale wiem, ze jest mi ciepło i dobrze w tym tańcu... Zawsze to samo się śni, tylko jakoś sen nie może się zmaterializować. Eh!!!

Eljot, czy Anioły mają jakieś pojęcie o kobiecym (mam na myśli Ziemianki) seksapilu??? Ja właśnie się zastanawiam ile go w sobie mam. Teoretycznie to wiem, że z niewinnej dziewczynki mogę przeistoczyć się w drapieżnego wampa. Na co dzień wydaje mi się, że jestem kobieca i że się podobam. Ale chciałabym dowiedzieć się czegoś o seksapilu. Gdzieś czytałam wypowiedź jakiejś znanej piosenkarki, że „seksowny jest ten, kto lubi siebie, kto lubi swoje ciało”. Wydaje mi się, że swoje ciało lubię i dobrze się z nim czuję, ale czasem mam wrażenie, że się go boję. Brzydzę??? Nie, tak bardzo to może nie. Dziś trafiłam na wycinek z jakiejś babskiej gazety (których ja osobiście nie czytam, nie rób więc takich min Aniele!!) na temat bycia sexy właśnie. Posłuchaj co przeczytałam:

„(...)Bycie seksowną nie oznacza, ze musisz nosić supermini z lakierowanej skóry, botki do kolan na szpilkach i trząść burzą tlenionych kosmyków a’la wczesna Madonna. Ogromną część słowa „seksowna” wypełnia słówko „zmysłowa”: seksualność i zmysłowość są to dwie rękawiczki z tej samej pary. (...) Zmysłowość zaś to pieszczenie swoich zmysłów: dotyk chłodnej, zroszonej trawy łaskoczący twoje pięty, zapach olejku waniliowego dodawanego do ciasta i buchające z piekarnika na twoje policzki ciepło, mleczność czekolady rozpływającej się na twoim języku... Kiedy tylko pozwolisz dojść do głosu swoim zmysłom, an co dzień zagłuszonym przez pęd rzeczywistości i spuchnięty od napiętych terminów notes, kiedy tylko na chwilę przestaniesz myśleć o tym, co zrobiłaś, co robisz i co jeszcze powinnaś zrobić, nagle poczujesz, ze nawet podróż autobusem w deszczowe popołudnie ma swój urok. Wpatrzona w tańczące na szybie ścieżki deszczu, odkryjesz miękkość swojego szala i poczujesz osiadające ci na ustach drobniutkie włoski moheru, a wtulając w niego głęboko nos, wywąchasz kojący ślad zapachu twoich perfum. Świat jest pełen wrażeń, ale tylko nieliczni potrafią się na nie otworzyć. Gdy dołączysz do ich grona, poczujesz, jak twoje życie robi się radośniejsze, bardziej intensywne i... tak, bardziej seksowne. Spraw radość swoim zmysłom, a one w podzięce nadadzą twojemu krokowi lekkości, blasku spojrzeniu, magnetyzmu uśmiechowi. Seksapil bowiem to nie kwestia atrakcyjnego wyglądu, tylko atrakcyjnego życia: wypadkowa tego, w jaki sposób postrzegasz siebie, promieniującej z ciebie aury zadowolenia, pewności siebie, świadomości swoich atutów i twojje kobiecości. Seksapil to nie słynne numerki 90-60-90, tylko pasja życia, chęć przeżywania, tworzenia, ciekawość świata, witalność opływająca cię kaskadą energii, sprawiająca, że nabierzesz mocy magnesu.(...)”

Nie sądzisz, że coś w tym jest??? Z prawdy oczywiście. A ja wiem, zdaję sobie sprawę z moich atutów. Zewnętrznych i wewnętrznych. Tylko dlaczego tych drugich nikt nie chce odkryć??? Trochę to smutne, ale prawdziwe. Faceci to wzrokowcy, zawsze tacy byli i zawsze tacy będą,... A niestety na pierwszy rzut oka nie da się zauważyć tego, co w człowieku siedzi. A już na pewno ta sztuka się nie uda bez jakiegokolwiek wysiłku i chęci oczywiście. Może ja się nie znam, może nie myślę tak, jak powinno się myśleć, może jestem niepoprawną idealistką (ależ ja nią jestem!!!), ale wciąż wierzę, że niedługo (tylko ile to „niedługo” może trwać???) ktoś weźmie mnie za rękę i zaprowadzi na łąkę, i zatańczę i zaśpiewam, że „zamigotał świat tysiącem barw”. A ubytek się wypełni.

Oj wiem, wiem Aniele, że już możesz być tym zmęczony. Ale co ja Ci poradzę na to, że od rana nucę piosenkę „Not like the other girls” The Rasmus’a??? Siedzi to we mnie od rana i zmusza do śpiewania. Ale przyznaj, pasuje do mnie ta piosenka, prawda???  „(...)when you’ve loved and you’ve lost someone you kow what it feels like to lose. She’s fading away, away from this world drifting like a feather she’s not like the other girls. She lives in the clouds and talks to the birds hopeless little one, she’sot like the other girls. No more shame, she has felt too much pain in her life. In her mind she’s repeating the words, all the love you put out will return to you.”

Nie rozumiesz??? To Ci przetłumaczę Aniele. Chociaż zawsze mi się wydawało, że Anioły to każdy język zrozumieją. Ale niech Ci będzie.  „(...)kiedy kochałeś i kogoś straciłeś, wiesz jak to jest stracić. Ona ucieka z tego świata, unosi się jak liść, ona nie jest jak inne dziewczyny. Ona mieszka w chmurach, rozmawia z ptakami, cała zrozpaczona, ona nie jest jak inne dziewczyny. Nigdy więcej wstydu, ona już za dużo bólu czuła w swoim życiu, w głowie powtarza słowa, cała miłość jaką jej dasz, wróci do ciebie.”  Tak to wygląda w moim tłumaczeniu. No, pośpiewałam, wygadałam się a teraz idziemy na kolację. Follow me Eljot.

 

alexbluessy : :
mar 22 2004 "Uczucie"
Komentarze: 0

Włosy ciemny blond

szczery uśmiech oczy pełne zrozumienia

można patrzeć godzinami – tak, jak w obraz i nie doświadczać znudzenia

odczuwać bliskość

i być szczerym, czyli mówić wszystko

to moje marzenie, czy się spełni – to pokaże przyszłość

ja szukam codziennie spełnienia

te chwile piękne gdy ktoś dzieli z tobą swoje szczęście

ona żyje dla ciebie, ty dla niej

a splecione ręce to znak, ze będziecie jeszcze trwać w tym, co w życiu najważniejsze

miłość potrafi sprawić, że nawet najtwardsze serce zmięknie

gdy wszystko zginie ona pozostanie wiecznie

mieć obok siebie dziewczynę, która jest wszystkim i być dla niej najważniejszym

wspólne wieczory, imprezy, być zawsze razem nierozłączni

może to zbyt idealne jak na te czasy

ale to moje sny – taki jestem

i nie chcę być dumny, spotkać kogoś i zapomnieć o tym wszystkim i żyć tylko sobą

tęsknić, razem przeżywać zwycięstwa i klęski

dać bezpieczeństwo i samemu oddać się w opiekę

pielęgnować to uczucie, jak pielęgnuje się dzieci

dać szczęście i samemu być szczęśliwym

To moje marzenie, to moje sny

czy się spełni – nie wiem – mam nadzieję

chyba po to tu jesteśmy, chyba po to by być razem z kimś

Chęć do życia czerpać z każdego spotkania

czekać cierpliwie gdy tego wymaga sytuacja

pomóc gdy należy pomagać, wysłuchać gdy ktoś potrzebuje wysłuchania

ja to postaram się dać, tego samego chcę w zamian

szczerości, miłości, wierności, zaufania

to fundamenty, które gwarantują lata przetrwania

na nich budować szczęście, odnaleźć to, czego szukam na tym świecie

ja chcę ciebie dziewczyno z moich snów

może spotkamy się kiedyś na mieście, może już się znamy

chodź – zaprowadzę cię drogą subtelnych szeptów do krainy o której każdy marzy

To moje marzenie...

Te słowa napisał mój brat na potrzeby jego zespołu hh KSCH (enpewuem). Gdyby zmienić odwołanie do dziewczyny, na „męskiego” adresata to byłoby to dokładnie to, czego szukam...

alexbluessy : :
mar 17 2004 Małe dzieci po to są aby kochać je
Komentarze: 0

Dobry wieczór Eljot!!! Wiesz, że dzisiaj nawet zmęczona nie jestem. Może to dlatego, że u B. wypiłam kawę. W każdym razie dzień minął pod znakiem słoneczka i uśmiechów. Z samego rana wysłałam kartki z życzeniami dla wszystkich Zbigniewów, których znam. Czyli wszystkich dwóch. Do jednego dotarła, drugi (czyli mój osobisty tata) nie odebrał poczty. A imię Zbigniew jest jednym z niewielu przeze mnie lubianych męskich imion. Trochę mi się smutno zrobiło, że tata kartki nie odebrał, wiesz??? Ale zadzwoniłam. Bardzo się ucieszył z mojego telefonu. Chyba nawet był zaskoczyny. Być może nawet tym, że pamiętałam. Obiecał, że jutro na pewno ją odbierze. I fajnie.

Zajęcia minęły mi szybko. Nowa lektorka od listening dała nam dzisiaj niezły wycisk. Przez trzy godziny podzieleni na dwie grupy dyskusje na różne tematy. A na środę zadała nam 10 stron tekstu na temat anoreksji i klonowania. I jeszcze trzeba się słówek nauczyć. Ale Eljot ja nie widzę żadnego sensu w beznamiętnym i bezsensownym wkuwaniu kolejnych słówek. Byle więcej, byle trudniejsze. Już mi się zwyczajnie nie chce. Ile można??? Mam wrażenie, że nie robię nic innego tylko kuję słówka, słówka, słówka... One są wszędzie. Jak tak dalej pójdzie będą mi się śniły po nocach. A muszę je umieć. Wszystkie. Muszę??? Hmmmmm...... nie, ja nic nie muszę. Czy chcę??? Tego tez nie wiem. Nowe słowa, które powinnam umieć bo w końcu ktoś ode mnie tę wiedzę wyegzekwuje, mnożą się w setki, tysiące... Już nawet liczyć przestałam. 90% z nich i tak nie pamiętam. B. na konwersacjach też ostatnio przynudza. Zupełnie jakby mu się pomysły na prowadzenie zajęć skończyły. I tak od początku tego semestru.... Tylko na gramatyce jeszcze coś się dzieje

Po zajęciach poszłam do B. Chłopaki przywitali mnie nadzwyczaj serdecznie. Aż mi się jakoś ciepło przy serduchu zrobiło. Szczególnie jak mały T. podszedł i powiedział: „Ola, chodź porysujemy, z tobą się tak fajnie rysuje”. Aż serce rośnie. Powiedzieli też, że kategorycznie mam z nimi zagrać w „Ski Jumping”. A potem się wszyscy zaśmiewaliśmy z moich rekordowych skoków. O! Widzę, że Ty też się śmiejesz... cóż Eljot skoczyć na odległość 45 metrów i przy okazji wywinąć wspaniałego fikołka to też jakiś sukces, nie??? No już nie śmiej się tak bo jeszcze się zakrztusisz. Wiesz, rzadko się zdarzają u B. takie dni, jak dziś. Ale dla nich warto się „męczyć”. Chociaż nie wiem czy „męczyć” to odpowiednie słowo. Dowiedziałam się, że B. jest bardzo zadowolona z mojej pomocy. I chłopaki też podobno powiedzieli, że albo ja, albo nikt inny. Ja się tam nie męczę Aniele. Przyznaję, że czasem mam ochotę wrzasnąć i tupnąć nogą, ale generalnie jest bardzo OK. Starszy z braci – K. – też był dziś bardzo pozytywnie nastawiony do świata. To nie są złe chłopaki tylko brakuje im ojca. Dlatego czasem są krnąbrni i nieposłuszni, B. ich trochę rozpuściła. Ale daję sobie radę i to jest najważniejsze. I że mam satysfakcję też.

Taki był dziś ładny dzień, że przeprosiłam się z wiosenną kurtką i butami. Bardzo wiosennie i kobieco się dziś czułam. W jasnych płóciennych spodniach, czerwonej bluzeczce w krateczkę i jeansowej kurteczce. Nawet włosy jakoś dały się wyjątkowo poskromić i nie udawały „króla lwa”. Szłam przez miasto w jakimś pogodnym nastroju. Myślałam też o tym, co mi wczoraj powiedziała P. A to było coś, co ma szansę się sprawdzić jeśli nie zmienię czegoś w swoim życiu. Powiedziała mi, że na pewno spotkam  kiedyś fantastycznego faceta. Tylko mam uważać, żebym go nie przegapiła w pogoni za swoimi sprawami. Ma rację – w szarości nie wiele się zauważa. Kazała mi uważać żebym nie przegapiła swojej szansy, swojego czasu. I jej słowa pomogły mi coś zrozumieć. Otóż ja, Aniele, robię krok do przodu i dwa w tył – typowy Rak. Uciekam, boję się, chowam... Dlatego potrzebuję kogoś, kto pomoże mi się otworzyć. Kogoś, kto krok po kroku będzie udowadniał, że warto wierzyć, ufać, mieć nadzieję. Kogoś, z kim nauczę się abecadła. Bo we mnie, Eljot, jest ogromne ciepło i masa pozytywnej energii, ale to jest jeszcze nie odkryte. Dlatego mam nadzieję, że ten, na kogo czekam powoli będzie to odkrywał, i mam nadzieję, że podoła wyzwaniu.

Co teraz Eljot??? Nie oglądaliśmy jeszcze „Czerwonego” – ostatniego z Trzech Kolorów. Ale prawdę mówiąc to nie czuję się na siłach oglądać jakiś ambitny film. Może coś lżejszego??? Niech to będzie nawet jakaś bezsensowna komedia, ale żeby dało się oglądać...

 

alexbluessy : :
mar 17 2004 Wyczerpana...
Komentarze: 0

Cześć Eljot!!! Co Ty tu robisz tak wcześnie??? Czekasz na mnie??? Czułeś/wiedziałeś, ze wrócę od P. podminowana??? Domyślny z Ciebie Anioł... No tak – Wy wiecie wszystko o swoich podopiecznych. To pewnie już wiesz co wczoraj zaszło. Mam Ci jeszcze raz wszystko opowiedzieć? Powoli i po kolei??? Dobrze.

Nie jestem dumna z tego, jaka się stałam. Jaka się staję. Wcale nie jestem. A ona mi wczoraj uświadomiła coś, co ja sama dobrze wiem, tylko nie chcę tego do siebie dopuścić. A staję się egoistką. Potworną. Boję się, że któregoś dnia i przywita mnie PUSTKA i CISZA. Tak Eljot, tak może się stać. Poza tym ostatnio jestem tak skupiona na swoich sprawach, że zapominam o tym, co mnie bezpośrednio nie dotyczy. P. powiedziała, że boi się jednego. Boi się, że pewnego dnia moje życie stanie się tak monotonne, że zacznę zmieniać facetów jak rękawiczki. Ot tak, dla urozmaicenia, żeby coś się działo.

P. powiedziała mi coś jeszcze. Coś, co nie dawało mi spokoju. Wczoraj po jje słowach poczułam się podle. Może to kara...??? Chodzi mi o to, co się zdarzyło 9 grudnia 2003 roku. Nie było Cię wtedy jeszcze ze mną, ale jestem pewna, ze wiesz o czym mówię. Obiecałam, że więcej do tej sprawy nie wrócę. Ale nie mogę. Muszę Ci o tym powiedzieć. 9 grudnia kiedy zdecydowałam się powiedzieć prawdę zrobiłam to pod wpływem mojej własnej decyzji. Nie powiedziałam nic ani P., ani jej siostrze K. Zrobiłam to, co wydało mi się w tamtym momencie najlepsze. Wczorajsze słowa P zabolały, ale ma rację. Powinnam uprzedzić K. o swoim zamiarze. A tak skrzywdziłam ją tylko. Całą ta komedia, w którą zostałam wciągnięta, i którą ciągnęłam po części wbrew sobie przed jakieś 2 miesiące dnia K. dużo znaczyła. Wreszcie coś zaczęło się dziać w jej życiu, wreszcie kogoś poznała. Nie ważne, ze poznawała go przez słowa wystukiwane moimi palcami. Ale pojawiła się w niej nadzieja. A ja ją zabiłam. To pewnie dlatego kilka tygodni temu tak szybko skończyła rozmowę, miała żal. P. mówi, że jej siostra bardzo przeżyła to, co jej powiedziałam. Pewnie nawet płakała. A wczoraj... wczoraj tak smutno patrzyła. A ja??? Co mam Ci powiedzieć Eljot??? Mam Ci powiedzieć, że poczułam się podle??? Tak się poczułam. Podle wobec P., wobec jej siostry, wobec tamtej dziewczyny. Tyle osób skrzywdziłam. „Jestem częścią tej siły, która wiecznie dobra pragnąc, wiecznie czyni zło”. Nie wiem co teraz zrobię. Jedno jest pewne, ja już nie umiem z P. rozmawiać tak, jak dawniej. Coś pękło. A teraz, kiedy ona wyjedzie pewnie się skończy...

Zbieramy się Aniele. Kolejny pracowity dzień się zaczął.

alexbluessy : :
mar 14 2004 Tamtych niedziel już nie ma...
Komentarze: 0

Godzina 10:45 ------------

Dzień dobry Eljot!!! Co powiesz na małą kawę zanim zaczniesz przepytywanie mnie z „kolorowych” idiomów??? Siadaj Aniele, mam Ci coś do powiedzenia. Tak Eljot, nie martw się, już wszystko mam przygotowane. No wiem, że od rana jeszcze nie wiele zrobiłam poza wypisaniem tego i owego. Ale wiesz, najpierw zjadłam śniadanko, poczytałam „Zwierciadło”, obejrzałam „Niebieski” – pierwszy z „Trzech kolorów” Kieślowskiego. Tuż przed Twoim przyjściem zamierzałam zorientować się czy w Internecie są jakieś testy z angielskiego na poziomie 10-latka. Ale po drodze do linku „edukacja” znalazłam link „horoskop”, nie mogłam się powstrzymać i weszłam. Co tak podejrzliwie patrzysz??? Ja wiem, że Ty w takie rzeczy nie wierzysz, przyznam, że ja też nie bardzo. Ale jakich ciekawych rzeczy się o sobie dowiedziałam!!! Coś w rodzaju całej prawdy o mnie. Wiesz, że nie przypuszczałam, że jest coś takiego jak horoskop kwiatowy??? Data urodzenia przypisana jest do danego kwiatu – dziwnym (???) zbiegiem okoliczności moim jest tulipan. Jak to przeczytałam to aż się zdziwiłam. Najlepsze jest to, Aniele, że jego charakterystyka pasuje do mnie wręcz idealnie. Posłuchaj:

[trudna o zrozumienia i zupełnie nieprzewidywalna osobowość. Często zamyka się w sobie, milczy i nie reaguje na otaczający go świat. Błądzi myślami w sobie znanym kierunku – jest nieodgadniony. Zupełnie nieoczekiwanie potrafi rozchylić swe płatki – być serdeczny, uczynny, miły i radośnie uśmiechnięty. Jego emocje także ulegają ciągłym zmianom. W chwilach uniesień, dobrego nastroju jest optymistą i wierzy w swą wspaniałą przyszłość, ale potem następuje załamanie nastroju, popada wtedy w depresję, myśląc nawet o samobójstwie. Tulipan zawsze marzy o idealnym partnerze.]

Następna była numerologia. Według jakiegoś nie bardzo skomplikowanego obliczenia jestem siódemką. Ale to, co wyszło nie odzwierciedla mojej osobowości toteż ten fragment pominę. No, może zgadzało się tylko to, że siódemki są zamknięte w sobie, nie potrafią mówić o swoich emocjach i potrzebach, z zaufaniem też mają problem. Zainteresował mnie horoskop celtycki. Może dlatego, że w kulturze Celtów jest jakaś magia i tajemnica. Według tego horoskopu jestem jabłonią. A jabłoń jest:

[osobą delikatną i zrównoważoną. Pełna powabu, wdzięku i ciepła, cieszy się dużym powodzeniem u płci przeciwnej przez długie lata. Jest kochająca i czuła, ale i sama potrzebuje dużo miłości i opieki. Jabłoń często dość powściągliwie okazuje swoje uczucia. Lubi życie uporządkowane, harmonijne i wygodne. Dom i rodzina są podstawą jej bytu. Dla dobra swych bliskich i ich bezpieczeństwa gotowa jest wiele poświęcić. Rodziny i partnera nigdy nie poświęci dla nowej znajomości, gdyż najbardziej ceni sobie stabilizację. Jest bardzo gospodarna i zaradna. Najlepiej czuje się w otoczeniu, które zna. Trudno ją wyprowadzić z równowagi, a w sytuacjach konfliktowych zawsze pójdzie na ustępstwa w imię świętego spokoju. To idealny przyjaciel, który pomoże w każdej sytuacji, oddając nawet ostatnie pieniądze. Jest sentymentalna i romantyczna – czasem przywołuje w pamięci dawne miłości i piękne miejsca.]

Godzina 12:30 ------------

Spójrz za okno Aniele!!! Jaka piękna pogoda!!! Zupełnie jak wiosna, w miarę ciepło, przyjemnie i rześko. Idziemy dzisiaj na długi spacer. A potem do kina. W Lalce grają „Tajemnicę Aleksandry”, wiesz jak bardzo chciałam ten film obejrzeć. I dziś mam okazję. Seans jest o 18 to wyjdziemy wcześniej żeby pospacerować – nabrać rumieńców, zrelaksować się i wchłonąć trochę świeżego powietrza, ono będzie musiało wystarczyć na nadchodzący tydzień. Wiesz, w takie dni, jak dziś wpadam w nostalgiczny nastrój. W takie dni, jak dziś, bardziej odczuwam brak rodziny, dzielącą nas odległość. Pamiętam nasze niedziele. Tata wstawał najwcześniej (zresztą nadal tak jest). Siadał na balkonie, rozkładał papiery  i pochylony nad wykładem zaczynał dzień od kawy i papierosa. Potem wstawałam ja, mój brat, a mama na końcu. Jedliśmy śniadanie, oglądaliśmy coś w telewizji. To były leniwe niedziele. Na 11:30 szliśmy do kościoła. Tata zazwyczaj zostawał w domu – pisał wykłady, coś liczył. Po naszym powrocie mama zabierała się do przygotowywania obiadu, tata pisał dalej, P. uruchamiał komputer, ja razem z nim. Ale pomagałam też mamie. Pamiętam, że zawsze mówiła, że nikt jej nie pomaga... W całym domu pachniało. Buraczkami, kotletem schabowym, pyszną surówką. Siadaliśmy wszyscy razem. W kuchni, albo w dużym pokoju – w zależności czy było coś ciekawego w telewizji. Jedliśmy, śmialiśmy, rozmawialiśmy. 

Potem każdy szedł do swoich zajęć. Ja zmywałam. Uwielbiałam to. Włączałam radio i zabierałam się do roboty. W tym czasie rodzice odpoczywali, brat też coś robił u siebie. Taka fajna cisza była w domu. A teraz już tego nie ma. Nie ma atmosfery tamtych niedziel, tamtych zapachów, nie ma śmiechów, rozmów. Tylko Oczami Pamięci mogę wrócić do tamtych czasów. Zobaczyć krzątającą się mamę, drzemiącego albo pracującego tatę (chociaż u niego jedno nie wyklucza drugiego, zapewne śpiąc również rozwiązuje fizyczne łamigłówki), grającego na komputerze P. Dzisiaj są jak Duchy Przeszłości. Mimo, że mieszkają jakieś 600 kilometrów na północny wschód od Wrocławia, mimo, że to „tylko” prawie 9 godzin jazdy pociągiem należą do Przeszłości. Od ponad roku moje niedziele nie pachną smakowitym obiadem, nie rozbrzmiewają śmiechem, nie grzeją rodzinnym ciepłem. To już minęło, to już było. Ale w takie dni, jak dziś, ciepłe i prawie wiosenne, brakuje mi tego. Bardzo. Nawet łza się nie raz stoczy po policzku. Bo dla mnie, Eljot – Mój Aniele, tak wygląda DOM. A raczej tak pachnie i rozbrzmiewa – domowymi potrawami i głosami domowników. Bez tego jest tylko PUSTKA, bez tego nie ma domu.

Godzina 20:10 ------------

I jak Ci się podobał film Eljot??? Nie będę ukrywać, że mnie wzburzył, poruszył...”Tajemnica Aleksandry” to mroczny, ale prawdziwy dramat psychologiczny. Widziałam, że niektórzy ludzie nie wytrzymywali – tylko nie wiem czy napięcia, czy pewnej bezkompromisowej brutalności filmu – i wychodzili w trakcie projekcji. Prawdziwie go ocenił Wojciech Eichelberger w recenzji dla „Wysokich Obcasów”. Napisał: [Film ten wzburzy i poruszy zarówno mężczyzn, jak i kobiety, bo dotyka najtrudniejszych i najboleśniejszych spraw, jakie dzieją się w naszych wzajemnych relacjach. (...) Aż włos się jeży na myśl, że ten film mógłby być filmem proroczym. Ale żeby nim się nie stał wszyscy, zarówno mężczyźni jak i kobiety powinniśmy chyba wziąć sobie głęboko do serca dramatyczną diagnozę jaką stawia.] Moja kuzynka A. powiedziała, że „Tajemnica...” to film dziwny. Nie ma racji. On jest po prostu prawdziwy. A przedkinowy spacer dobrze mi zrobił, a Tobie Aniele??? Bardzo przyjemnie szło się nad Odrą i patrzyło jak trawa budzi się nieśmiało ze snu, prawda??? A jak było ciepło – prawdę mówiąc przed wyjściem nie liczyłam na taką ładną pogodę.

Dobrze, teraz trzeba brać się do roboty. Dokończyć pranie i powtórzyć jeszcze kilka razy angielski. Aha! Eljot!!! Byśmy zapomnieli!!! Otóż ja i Mój Anioł (który potakuje mi głową nad ramieniem na znak potwierdzenia moich słów) mamy apel do tajemniczego Ktosia, który od czasu do czasu zostawia komentarz do naszych (moich i Eljota) rozmów.  Czy mógłbyś Ktosiu drogi powiedzieć nam coś więcej o liczbie PI???

 

alexbluessy : :