Najnowsze wpisy, strona 13


lis 21 2005 Refleksja.
Komentarze: 6

„Kocham cię za to, że cię kochać muszę

kocham cię za to, że cię kochać mogę

kocham cię za to, żeś ty mi jedyny...”

 

... nie wiem, czy to roztargnione rozrzewnienie po sobotnim spotkaniu ze znajomymi tak wpłynęło, ale zdjęłam z półki Tetmajera i zachlipałam nad kilkoma wierszami. Potem chlipałam jeszcze na powtórkach seriali, przy „Tańciu z gwiazdami”. Bo cały czas miałam przed oczami Ukochanego.

 

Ostatecznie Sylwestra spędzimy we czwórkę (no, w piątkę, bo jeszcze Kociątko), bo jeszcze tylko A i M. jadą z nami. W sobotę zgodnie zdecydowaliśmy, że mimo dyskoteki zamiast balu będziemy się świetnie bawić. Mamy w cenie 3 wejścia na basen, zniżki na wyciągi, wieczór karaoke z kuflem piwa na odwagę, dyskotekę integracyjną no i Sylwestra oczywiście. Chyba nie wyszliśmy źle na tym, że ze Słowacji zrezygnowaliśmy.

Szkoda tylko, że z deklarowanych ośmiu osób nagle zrobiło się sześć, a zaraz potem zostało nas już tylko dwie pary. Ale co tam, niech inni żałują.

 

W najbliższy weekend robimy sobie Andrzejki. Będzie pysznie, pod każdym względem. Menu wzięłam na siebie, wczoraj powstała lista zakupów. Niedrogo, ale smacznie i sporo. O napitki się martwią inni, ja nie mam siły nawet myśleć o tym po sobocie. No cóż, nie jestem święta...

A kiedy jeszcze świeczki, Martyna Jakubowicz i znajomi...

 

 

Prezent dla Ukochanego zapakowany czeka w szafie. Ciekawe, jaka będzie reakcja, a to jeszcze dwa tygodnie ponad.

Dostałam paczkę z moim sylwestrowym strojem – na allegro za 25 złotych znalazłam świetne lycrowane spodnium w kolorze wina. Jest rewelacyjne. Za tydzień przychodzą D. i B. to wymyślimy dodatki. Chociaż B. już ma wizję – ponieważ buty są czarne, reszta też taka być powinna – a więc, szeroki pasem zastąpi się czarną chustą przewiązaną na biodrach, w uszy wsadzi długie kolczyki, i jeszcze coś na szyję – nawet coś tam już wypatrzyłyśmy. A włosy zaczeszę i potraktuję końską dawką brylantyny. I brokatem ;)

 

O Ukochanego się martwię. I mu o tym jutro powiem. Że ma fajki rzucić. Bo się boję, że może go kiedyś zabraknąć... (TFU TFU TFU). A przecież on jest Mój... On jest TYM, na kogo się czeka... I jeszcze u niego w rodzinie nowotwory są powszechne. Boję się. Nasłuchałam się przez ostatni weekend, z telewizji, z radia, coś tam w gazecie znalazłam. W nocy znowu nie mogłam spać, radio znowu grało do rana, a kiedy się obudziłam to się rozpłakałam i zarzekłam, że jutro z nim pogadam. Jak nie dla siebie, niech dla mnie to zrobi.

TFUUUUUUUU.................

 

Na uczelni dzieje się coraz więcej, a czasu jest coraz mniej. A mi się nic nie chce, nie mam siły. Nie chcę o niczym myśleć. Ochoty też na nic nie mam. Ale skoro już płacę te dwa tysiące za semestr to muszę z siebie coś wykrzesać. Minimum jakieś chociaż...

Przypomniałam sobie jak chodziłam w zeszłym roku na kurs pilocki. Sobota, niedziela od rana spędzana była w biurze. Jakiś klimat był... Za oknem ciemno, śnieg, chlapa, ludzie idą gdzieś zaspani, zmęczeni, a my siedzimy w ciepłym pokoju. Jakaś przerwa, wycieczki do pobliskiego sklepu. Nawet mile to wspominam... Fajnie było.

 

.........................

 

 

„(...)Kocham, ach! Kocham, po sto razy wołam,
A ty się smucisz i zaczynasz gniewać,
Że ja kochania mojego nie zdołam
Dosyć wymówić, wyrazić, wyśpiewać(...)”

 

 

alexbluessy : :
lis 16 2005 Eh.
Komentarze: 6

Dziś mam jeden z tych dni, kiedy człowiek nie ma siły mówić, kiedy najchętniej przykryłby się kocem z kubkiem herbaty i tabliczką czekolady.

I jeszcze Przyjaciółka Gula wróciła...

 

W nocy nie mogłam zasnąć, skoczyło się na tym, że radio grało całą noc. Kilka razy się budziłam, nad ranem Kociątko zaczęło domagać się porannej porcji mleka.

Wstałam niewyspana, z jakimś dziwnym uczuciem.

 

Darowałam sobie rozmowę o pracę (wczoraj wieczorem babka dzwoniła), bo doszłam do wniosku, że nie mam siły mówić, że bez sensu ze ściśniętym gardłem. Nie działa na mnie to, co Mama mówi swoim kursantom, że jeśli nie chce się czegoś robić to trzeba sobie powiedzieć „nie muszę tego robić” – podobno działa, ale nie na mnie niestety. Jakaś odporna jestem...

 

I znowu ten strach, znowu jakieś myśli nie dające się skupić...

 

Ja chcę tabliczkę czekolady. Chcę spać.

 

alexbluessy : :
lis 14 2005 Coraz bliżej.
Komentarze: 3

...zbliża się upojny wieczór po ciężkim dniu. W ramionach Ukochanego w dodatku.

 

Sylwestra spędzimy na Słowacji, to już postanowione. Będziemy jeździć na nartach, będziemy bawić się do rana w regionalnej restauracji przy pysznym jedzonku, świetnej muzyce i w ogóle fajnie będzie. Do tego za jedyne 300 złotych. Tylko Kociątko będę musiała gdzieś przechować przez te 4 dni... L

 

...wśród zgiełku, zmęczenia i łez odebrałam smsa „kocham cię J”, a potem znalazłam w skrzynce wpkartkę, o treści podobnej choć nieco rozwiniętej.

 

Męczę teraz zadania z gramatyki opisowej, bo zaraz przyjedzie Ukochany i będziemy oglądać „Plan lotu”. Kociątko śpi, spokojnie mi jest.

 

Jutro odbiorę wyczekaną od dawna paczkę. Mam nadzieję, że skończę czytać Gonczarowa, bo z przerażeniem spostrzegłam, że już połowa listopada. Jutro ostatni wolny dzień, a w środę od razu z grubej rury...

 

Kupiłam też część prezentu dla Ukochanego. Znalazłam poduszkę jasnoniebieską z trzema latającymi baranami, o nieco szalonym wzroku i z napisem „śpij słodko”, jeszcze tylko muszę swoje zdjęcie wprasować na nią i dokupić granatową piżamkę, i „zestaw” gorących, smakowych czekolad...

 

Coraz bliżej...

 

alexbluessy : :
lis 13 2005 (a)More & (a)more.
Komentarze: 1

... padły jakieś słowa, poleciały jakieś łzy...

Generalnie weekend minął leniwie, wspólnie, kochliwie. Jeszcze dwa dni wolnego przede mną – trzeba będzie w końcu coś na uczelnię przygotować, bo trochę się w tej miłości zatraciłam...

 

... chyba miałam swój czas, przez co odczuwałam lekki, poranny dyskomfort – i głowa trochę bolała, i w gardle coś było nie tak. Ale bawiłam się fajnie, nie żałuję.

 

...odmówiłam poproszenia Mikołaja w liście o nową komórkę (wymarzoną Nokię 6610), głupio bym się czuła, bo mnie nie stać póki co na obdarowywanie Ukochanego tak drogimi prezentami. W tym roku dostanie poduszeczkę, piżamkę i coś słodkiego. Taki kochany prezent – jak to określiła D.

 

Od jutra zaczynam kompletowanie dodatków do sylwestrowego stroju. Potrzebny mi czarny kapelusz, czarne korale i kolczyki. Te przed(i)ostatnie jak najdłuższe... Zabawię się w gwiazdę kabaretu... D. i B. już zapowiedziały, że się wezmą za mnie... I chwała im za to.

 

...ja robiłam śniadania, on kolacje z winem, waniliową świecą i filmem. Obiad dzieliliśmy na pół. I tak mi błogo i spokojnie było. Nawet Fiodor przychodził, kładł się przy Eśku i zasypiał. Taka nasz trójka mała... Wczoraj Ukochany się śmiał, że naprawdę zastępuję Maleństwo Kocięciem. Nie zaprzeczyłam J

 

... JA CHCĘ WIĘCEJ TAKICH DNI...

 

P.S. Jestem Szczęśliwa, cholernie Szczęśliwa. Amen.

 

alexbluessy : :
lis 06 2005 Popołudnie.
Komentarze: 4

... zauważyłam, że ostatnio nie lubię ciszy. Ma na mnie coś jakby-destrukcyjny wpływ. Nawet czytanie lepiej mi wychodzi przy TVN24, stukaniu klawiszy, albo innych codziennych odgłosach.

Nie lubię też pustki. Poczucia, że jestem sama. Rozczulam się, kiedy Kociątko zasypia mi na brzuchu. Kiedy jestem sama, jak teraz, wczytuję się intensywnie w program telewizyjny, planując co po czym, żeby tylko nie słyszeć ciszy.

Dzisiaj też zostałam sama, z Gonczarowem, Dostojewskim i historią literatury pod redakcją Jakóbca. Z gadającym telewizorem i szalejącym Kocięciem. Z tęsknotą i z PMSem.

 

... koncert był świetny. Wzruszyłam się, z Teatru wyszłam z zaciśniętym gardłem. Kiedyś koleżanka dziwiła się, że można wzruszać się na koncercie Bajora – można. Zwłaszcza, jeśli słucha się go z KIMŚ.

Widziałam tam kobietę w ciąży, oczu oderwać nie mogłam... Kilka dni temu się źle czułam. Nawet się nie zmartwiłam, gdyby okazało się, że... Już wyliczenia zrobiłam kiedy Maleństwo by się pojawiło... Ale się nie pojawi.

 

... dobrze, że Mama dała mi kilka obiadów, nie będę musiała się zastanawiać co zjeść. Dla mnie samej, nie mam ochoty. Co za przyjemność, jeść w samotności, z myślami, ze kilkanaście ulic dalej..., że na drugim końcu kraju bliscy są razem, cieszą się sobą... Największa przyjemność jest, kiedy można zrobić coś, doprawić Miłością i patrzeć...

 

Przyszła żona, przyszły mąż – ostatnio często się te słowa przewijają. To dlaczego, nie pojechałam wczoraj na obiad do przyszłych teściów??? Bo wolałam przygotować coś dla Ukochanego, który akurat był na zajęciach. Bo czułam się jakoś lekko pilnując buraczków, zaglądając do piekarnika gdzie piekły się ziemniaki, nakrywać do stołu, zapalić żurawinową świecę.

 

Rano patrzyłam jak śpi. Znowu pojawiło się to pragnienie, żeby już został. Żebyśmy urządzili sobie pokoik, żebyśmy już byli razem.

Od jutra znowu zabawa w manufakturkę, poszukiwania pracy. Przy porannej kawie analizowanie ogłoszeń w GW i stron www.

 

...beznamiętne odliczanie godzin – o, już 11, zaraz w telewizji będzie... A za chwilę: o, już 15 obejrzę sobie... Moja telewizyjna niedziela. Chciałabym żeby Ukochany zabrał mnie do parku, potem na ciastko z kawą. A wieczorem wypilibyśmy wino przy ciepłym świetle lampki, zjedli paczkę Jeżyków. Jesień w końcu sprzyja...

 

Fiodor śpi na kanapie, biegał od rana i w końcu padł. I dobrze...

A może zrobić sobie dzisiaj piżamowy dzień??? Zaszyć się w pokoju, pod kocem, z książką i pilotem. Od czasu do czasu tylko wstawać po nowy kubek jaśminowej herbaty. Odliczać czas...

 

... w głowie, w sektorze odpowiedzialnym za marzenia pojawiają się wizje Gniazdka. Dodatkowe półki pod sufitem, na dawno przeczytane książki, kartony (by IKEA) na nie wypalone świece, nie oglądane zdjęcia, nie słuchane płyty, obejrzane filmy. Jakaś nowa komoda z większą ilością szuflad i półek. Poza tym tak samo, tylko że w szafie przybędzie kilka męskich koszul, spodni... Do komputera wprowadzą się nowe pliki, foldery i pozostające tajemnicą dla mnie programy.

... wszystko pięknie, tylko życie już mnie nauczyło, że nie warto planować, nie warto się nastawiać...

 

alexbluessy : :