Najnowsze wpisy, strona 25


sie 03 2005 (ni)Jakoś.
Komentarze: 5

Zasnęłam po 22 i przespałam całą noc. Bez międzybudzenia się. I cały czas czułam przy sobie Eśka.

Wstałam, zrobiłam Ukochanemu kawę, pożegnałam i poszedł do pracy. Teraz kończę sałatkę owocową jego autorstwa i oglądam „Pytanie na śniadanie” w wersji letniej. I, nie powiem, zdołowałam się trochę. Bo dyskusja się toczy o modzie wakacyjnej, o kolorowych dodatkach itp. A dla mnie wakacje już się skończyły, znowu muszę szukać pracy, odliczać czas do poprawki z historii literatury, borykać się z myślami.

 

A FNS właśnie śpiewa o Złotych Piaskach... :/

 

Jestem szczęśliwa, ale nie czuję się spokojna. Wczoraj dzień miał smak gumy balonowej Turbo (choć Donald też nie był zły), a dziś jego smaku nie czuję. Żeby tak Ukochany zabrał mnie gdzieś, gdzie jeszcze nas nie było. Może się uda oderwać jeszcze, choć na moment, od (wciąż letniej), ale jednak szarawej w jakiś sposób rzeczywistości.

 

Wczoraj przełączając bezmyślnie kanały w TV natrafiłam na napisy końcowe jakiegoś serialu. To, co zobaczyłam mnie urzekło. Zobaczyłam żółto-czerwony jesienny liść. Piękny. I od razu zamarzył mi się spacer po jesiennej wyspie tumskiej, spotkania przy grzanym winie w jakimś przytulnym miejscu.

Ja już nawet wymyślam jakiego koloru płaszcz kupię sobie na zimę. I nawet, co dość dziwne jest, mam ochotę pojechać na narty. Tą ochotę to miałam jeszcze przez wyjazdem do Bułgarii.

 

Bo ja jestem już taka liryczna i romantyczna...

 

W przyszły wtorek przywożę kocurka-czarnulka. I tak, jak chciałam, będzie mi się coś plątać pod nogami. Choć wolałabym coś innego, ale ciii o tym. Mimo wszystko, pewne instynkty dają znać o sobie, i nic na to nie poradzę. I samotność też mi czasem dokucza, szczególnie kiedy nie mam się do kogo przytulić... I takie jesienne wieczory z gorącym kakao i kocurkiem na kolanach.

Eh....

 

 

 

alexbluessy : :
sie 01 2005 Strumień.
Komentarze: 8

-         jak się pani czuje? – spytał dr Cz., według tabliczki na drzwiach gabinetu, specjalista chirurgii ogólnej?

-         trochę poszyta...

-         poszyta się pani czuje, ciekawe dlaczego – uśmiechnął się doktor

 

Usunęłam znamiona. Moja Mama na wieść o tym z nieukrywaną ulgą stwierdziła, że idę w dobre ręce – mając na myśli doktora Cz., który ją też kiedyś operował. Oddałam się więc pod skalpel specjalisty chirurgii ogólnej, który sprawną ręką wyciął co miał wyciąć, opatrunek założył, powiedział jak się opiekować rankami i kazał przyjść 12 sierpnia.

I po kłopocie, choć naprawdę czuję się poszyta...

No, ale takiemu chirurgowi to każdy dałby się pokroić, albo dał sobie coś wykroić. Bo przystojny, głos ma taki, że mrrr... i na oko tylko ma jakieś 40 lat.

 

Oczywiście specjalista chirurgii ogólnej z Esiem równać się nie może. To, co mi się wczoraj do mózgu wdarło było niesamowite... Elektryczne. Ekstatycznie. Wow.

 

... mam olbrzymią ochotę na mleko, ale coś nie dane jest mi się go napić – kupiłam jedno wczoraj – okazało się skisłe, dzisiejsze to samo. I mało tego, ze się wzięło i skisło – przy otwieraniu wylało się na całą kuchnię i teraz skrzypi pod nogami :o(. Wrrr... Może chociaż kalafiorowo-brokułowy obiad wyjdzie jak powinien...

 

I jak dzisiaj szłam przez zalane słońcem miasto jakoś melancholijnie mi się zrobiło. Zachciało mi się usiąść w jakimś ogródku i zamówić zimne piwo. Może Ukochany da się namówić... I fajnie by było jakby tez dał się namówić na spacer po parkach i ogrodach, najlepiej z fotoaparatem.

Yyyy... przecież my mamy jeszcze niezrealizowany piknik... Coś trzeba z tym zrobić. Koniecznie.

 

A jakby tego wszystkiego mało było to w Lidlu skończyła się promocja na samobrylujący się piasek dla kotów... Ehhh...

 

A dziś jest magiczny dzień - ja zaczynam modelować brzusia, a Esio ograniczać cigarety. I na dobre obojgu wyjdzie.

 

Jakiś strumień świadomości mi wyszedł. Idę dokończyć sprzątanie a potem będę rżnąć w Simsy.

 

alexbluessy : :
lip 31 2005 (...)
Komentarze: 6

Bałam się. Bałam się, co będzie, jak będzie, czy wytrzymamy ze sobą. Niepotrzebnie. Esio jest Esiem.

Kiedy mam gorszy nastrój przywraca mi (u)śmiech swoim dowcipem. Kiedy łza się w oku kręci pyta co się stało, czy mu powiem...A kiedy dojdzie do ostrzejszej wymiany zdań, kiedy tony głosów będą podirytowane, trochę obrażone to i tak chodzimy za sobą jak te smrody. Dziękuję za niego...

 

Chce się żyć. A teraz jeszcze bardziej jestem pewna, jeszcze bardziej chcę z nim być. Jeszcze bardziej się uśmiecham do jego zdjęcia.

 

Za w przyszły weekend będziemy robić tort i łamańce z makiem – co z tego, że deser wigilijny. I będzie uczta. I ja go kocham. Boże, tak bardzo, że aż się to ze mnie wylewa.

A chwilę temu zaprosił mnie na obiad. Wsiądę na rower i pojadę.

A wiatr rozwieje mi włosy...

 

alexbluessy : :
lip 30 2005 Ja chcę jeszcze raz!!!
Komentarze: 5

Było PIĘKNIE!!!

 

Dni wypełnione słońcem, gorącym piaskiem, szumem fal i ciepłem słonej wody. Kolorowymi straganami na promenadzie, niebieską woda basenów, letnim wiaterkiem.

 

Upalnymi wieczorami, wypełnionymi miłością, sączyliśmy drinki, chadzaliśmy kolorową promenadą, od czasu do czasu wskakiwaliśmy do basenu jednego czy drugiego.

 

Znaleziony na plaży zielony kamyk, oszlifowany już przez wodę, dostałam na szczęście zamiast bursztynka.

 

Zakochałam się na nowo. Otworzyliśmy się na coś, czego przed wyjazdem jakoś unikaliśmy. Ale w końcu byliśmy ze sobą przez 13 dni, 24 h. I było PIĘKNIE!!!

 

Setka zdjęć się wywołuje i będzie gotowa we wtorek. Już się nie możemy doczekać. Siądziemy na balkonie, otworzymy butelkę bułgarskiego wina – takiego, jakie najbardziej lubimy – wytrawnego czerwonego. I będziemy zdjęcia oglądać.

 

Poza tym mój kocurek czarnulek już czeka aż pojadę po niego. Ja na niego też czekam. Będzie miał dwa miesiące jak ze mną zamieszka, będzie się nazywał Fiodor. I będzie mój. Esio chce go zapoznać ze swoim pieskiem, ale ten podobno na koty nie reaguje wcale więc z zabawy pewnie nici... :o)

 

Ach....

 

alexbluessy : :
lip 16 2005 Upita.
Komentarze: 14

Choć ma czasem bardzo trupie poczucie humoru, choć lubi dogryzać (z uśmiechem na ustach), chociaż zjada całą paczkę wafelków Familijnych orzechowych na raz, a najważniejsze, że upija mnie Miłością do szleństwa i chodzę sobie ulicami odurzona Szczęściem i Miłością.

(pisane w zawalonym ubraniami, plecakami, kosmetykami i innymi duperelami podróżnika pokoju Esia. Właściciel pokoju odmówił wpuszczenie mnie do kuchni, gdzie coś przyrządza :>, musiałam się więc czymś zająć).

Idę poplażować na balkon ze szklanką kaktusowego soku i książką. :o)

 

 

alexbluessy : :