Najnowsze wpisy, strona 24


sie 15 2005 Money, money, money.
Komentarze: 8

Ech, znowu ta kasa.

Bo wszystko o kasę się rozbija.

Teraz mam lekkie wyrzuty, ze pojechałam do tej Sławy i straciłam pieniądze. A przecież muszę zapłacić za wizytę u Pana Doktora i kolejne opakowanie Witaminek. Dobrze, że Mama przyjechała...

 

A Ukochanego lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Powiedział, że kupi Fiodorowi klatkę na wyjazd, już taką profesjonalną do przewożenia go. I że jak nie mam pieniędzy to mam się nie martwić bo przecież on ma. I że za gaz też mam mu nie zwracać bo mój udział w kosztach transportu wliczył sobie w koszty. A ja się popłakałam. Bo trochę się czuję nie fair. Za klatkę mu mam zwrócić jak już będę miała z czego i że mam się nie martwić bo to nie powód do łez.

 

Wyjazd udał się genialnie. Kotek się wyszalał, my pogrillowaliśmy, odpoczęliśmy, zdjęć nacykaliśmy. Wczoraj nawet trafiliśmy na dancing pod chmurką – na piosenkę Anny Jantar „Moje największe marzenie”.

 

„Przetańczyć z tobą chcę całą noc, i nie opuszczę cię już na krok...” – i się kołysałam przy ciepłym policzku Eśka. Zaraz po tej piosence wróciliśmy do namiotu bo senność nas ogarnęła. Zasnęliśmy przytuleni z kotkiem w dole śpiwora.

 

I przecież nawet jak trochę na siebie poburkaliśmy to ja tym bardziej zrozumiałam, że Kocham. A on się spytał gdzie ja się tak długo podziewałam, mając na myśli to, że spotkaliśmy się półtora roku temu.

 

...ale i tak money, money sen z mi z powiek spędzać będzie aż do października przynajmniej.

Może zacznę Miłością się karmić...

 

Ech...

 

alexbluessy : :
sie 12 2005 Kaskader.
Komentarze: 8

Mam kota kaskadera. Dosłownie. Dzisiaj, parę minut po ósmej skoczył z okna. Z wysokości trzeciego piętra. Na szczęście był na tyle rozsądny i wybrał okno w pokoju Ł. Bluszcz i dzikie wino na tarasie sąsiadów zamortyzowało upadek i tylko się przestraszył.

Zaczęłam płakać, byłam przerażona, że już nie będę miała kotka – najwyżej kotka inwalidę. Na szczęście chłopaki nie stracili zimnej krwi i szybko go znaleźli wśród zielonych liści. Serduszko mu pikało, ale kiedy wzięłam go całego na ręce od razu pociekły mi łzy.

Ł. i Eśkowi też ulżyło. Jak Moje Kochanie tylko się dowiedział, że wszystko z Fiodorem w porządku kazał go ucałować. Z moim Ukochanym to jest już miłość wzajemna zresztą. Mam czuć się zazdrosna??? Zapytałam czy ja nie dostanę buziaka, przecież też się strachu najadłam. I co??? Dziś jednego, jutro 100. Zapamiętam i będę liczyć. A co. :]

 

Przed chwilą wróciliśmy od lekarza. Nic się Fiodorowi nie stało. Teraz się najadł, napił i stara się bardzo coś napisać na klawiaturze. Bo Fiodor, jak przystało na kota urodzonego w XXI wieku, rwie się do komputera i bardzo lubi odgłos komórki. :]

Zwinął się w kłębek na moich kolanach i ogląda W11.

 

Pod namioty nie jedziemy bo prognozy pogody nie są optymistyczne. Juro powegetujemy, porozpieszczamy kitkę. W niedzielę ewentualnie wybierzemy się do Sobótki na piknik.

Szwy mam już zdjęte, wszystko się ładnie zagoiło. 7 września idę jeszcze usunąć znamię na szyi.

 

Dobra idę poczytać i zjeść chipsy, które przywiózł Ukochany. Muszę odreagować stresy dnia.

 

alexbluessy : :
sie 10 2005 Smutki, smuteczki.
Komentarze: 9

Dobrze, że jest Fiodor. Śpi teraz na moich kolanach, taka czarna kuleczka. Jest taki cieplutki, mięciutki, i płakać można mu w futerko. I można się przytulić do niego. A on ogrzeje, uspokoi.

 

Rozmowa jakoś poszła, trwała około pół godziny. Jeśli przeszłam ją pomyślnie, zadzwonią do końca tygodnia, a potem czeka mnie szkolenie i egzamin, który ostatecznie zadecyduje.

 

Esio jutro miał przyjechać, ale chyba nie przyjedzie. Jedzie po namiot do babci za Wrocław. Trochę zamilkałam kiedy dzwonił przed chwilą. I to nie to, że nie przyjedzie, nie dlatego zrobiło mi się smutno.

Bo on jak przyjeżdża to albo włącza telewizor, albo komputer. A czasem i jedno, i drugie. Zaczęłam się dziś zastanawiać czy on przyjeżdża do mnie, czy do mojego sprzętu RTV-komputerowego. Bo jest mi przykro. :o(

I mu to powiem, nie jutro to w piątek.

 

Kupiłam sobie dziś prostownicę, mam już swoją własną. Ejst identyczna jak ta, której używają domowe dziewczyny Eśka. Udany zakup. Pożyczoną mogę oddać.

Jutro pojadę do biblioteki i nawypożyczam sobie romansideł. :] Choć nie wiem czy to nie zbyt odmużdżający pomysł. Nawet, jeśli, nie mam na myśli harlekinów.

Razem z prostownicą kupiłam sześć pysznych saszetek dla Fiodora i szarpnęłam się też na antyinsektową obrożę. Nawet jej nie ma ochoty gryźć, przed czym ostrzegali na opakowaniu i czego się obawiałam.

Fiodor jest cudowny.

 

Esio, mimo wszystko, też. ;o)

 

A chciałam powiedzieć, ze jest mi przykro. I że trochę boję się spotkania z Mamą. Bo ona jest kochana, ale mam wrażenie, że trochę podcina mi skrzydła, że jak robię coś innego, coś o czym ona nie myślała to od razu mi burzy radość czy energię. I spokój zabiera moim myślom. A przecież to ode mnie zalezy czy będę w życiu robić to czy tamto, jedno, drugie czy trzecie. To ja zdecyduję czy życie przebimbam, poświęcę się rodzinie (???!!! hahaha hihihi :]), czy może będę dążyć za swoimi marzeniami. Ale mam wrażenie, że gdybym jej to powiedziała to by było jej i przykro i byśmy się rozstały w mało przyjaznej atmosferze. A po co tak, nie???

I dlatego potrzebuję Esia, potrzebuję się przytulić.

 

Chodź, Fiodor na kolację...

 

alexbluessy : :
sie 09 2005 Фёдор.
Komentarze: 6

Już jest ze mną. Upodobał sobie na razie balkon, wyleguje się przy drzwiach i pomiaukuje. I chrupie Frieskies z kurczakiem, marchewką i witaminami. Wczorajsze szczepienie też przeżył bezboleśnie. Za to wieczorem się rozbrykał i miałyśmy z B. z niego niezły ubaw. Bo Fiodor jest pyskatym kociakiem, i lubi dyskutować.

W każdym razie najpierw schował nam się za tapczan i nie chciał wyjść, potem zainteresował się świeczką i trochę przypalił sobie wąsy. Bardziej przestraszył się naszej reakcji niż coś mu się stało. Zaskoczony był tylko dość.

A dziś bardzo mu się podobała jazda autobusami. Do tego stopnia, że jak zatrzymywaliśmy się na przystanku to poganiał kierowcę piskiem i chciał jechac dalej. A jak ruszaliśmy to zaczynał się myć albo spać. J

 

Mój koteczek. Mój Fiodor, mój Федя, Феденька, Федечка. On to będzie rozpieszczony. Jak dziś jeszcze tata Esio przyjdzie to istnieje prawdopodobieństwo, że będę mieć poważnego rywala. ;o) Choć to Esiek wczoraj wyraził obawę, że będzie miał konkurenta.

Już niech on się lepiej nie martwi... ;o)

 

A jutro mam job interview. I mam nadzieję, że mój kocurek czarnulek szczęście mi przyniesie, co już mu się po trochu udało w innej materii. A potem to jeszcze być może wyjazd pod namioty, wizyta Mamy trzydniowa i należałoby rozpocząć powtórki do egzaminu z historii literatury. :/

 

Wyprostowałam włosy. I nie powiem, całkiem mi się spodobało. Muszę zainwestować w prostownicę bo póki co korzystam z pożyczonej od esiowej siostry. Jak przyjedzie Mama to padnie – kot i proste włosy jej córki to może być przeżycie. No, ale jak już dojdzie do siebie to naciągnę ja na jakieś babskie zakupy i do kina co sama dzisiaj zaproponowała w esemesie.

 

c.d.n.

 

alexbluessy : :
sie 04 2005 Takie tam.
Komentarze: 8

Wizyta u Babci przeciągnęła się do ponad 4 godzin. Chyba potrzebowała tego, być może ja też. Tym razem obyło się bez wypominań z Babci strony i upominań, że wypominać nie warto z mojej. 

Było miło. Tak, zdecydowanie, bardzo fajnie spędziłam ten czas. Mam nadzieję, że Babcia też.

 

I ten wiatr we włosach... I droga uciekająca spod kół (tylko czemu ludzie nie reagują na rowerzystów???!!!)

 

Mam ochotę na winogrona i grapefruity. I na czereśnie. I zaraz wyjdę, i sobie kupię. A potem przy aromacie waniliowej herbaty będę czekać na Ukochanego. Może coś się dziś wydarzy...

 

 

PS. Ten anioł to nie ja. Zaśpiewam za Dido: „I’m no angel...”

 

 

alexbluessy : :