Najnowsze wpisy, strona 43


mar 10 2005 Kobyłka.
Komentarze: 8

Do: Esio: Porwij mnie choć do Kobyłki...

Od: Esio: Ale o co chodzi?

Do: Esio: O to żebyś porwał mnie chociaż do Kobyłki.

Od: Esio: A co to jest ta Kobyłka? Zaliczyłem hydraulikę.

Do: Esio: Gratulacje. A co to za różnica to co jest Kobyłka, chyba jakaś wiocha.

Do: Esio: Jak wrócisz do domu to posłuchaj piosenki o Marioli z Młynarskiego, będziesz wiedział co to jest Kobyłka.

 

I tak trwała nasza esemesowa rozmowa, która skutku nie przyniosła żadnego. Albo nie znalazł płyty, albo nie posłuchał, albo jeszcze coś bo odpowiedzi nie dostałam.

 

Ukochany nie zrozumiał, że w tej przenośni była zawarta prośba o, i potrzeba jakiegoś zrywu romantycznego. Niespodziewanego, spontanicznego. Choćby na lody do Dominikańskiej.

 

Skoro tu jestem to porwana nie zostałam. Szkoda bo czekałam. Bo chciałam do tej Kobyłki... Syjamska sis mówi, że przeciwieństwa się przyciągają. Coś w tym musi być bo najwidoczniej Esio nie ma takich romantycznych potrzeb, jak ja. On dba żeby mi było dobrze, przyjemnie, miło, rozkosznie. Podnosi na duchu, stara się, i tak dalej... Ale nie wie, że ja chcę zostać przez niego porwana. Nie odczuwa potrzeby porwania mnie. Nawet do tej głupiej Kobyłki co to nie wiem nawet gdzie jest.  

 

A Esio to nawet bez wcześniejszego zapowiedzenia się nie przyjedzie. A ja wracając z zajęć z nadzieją spoglądam na czerwone auta na parkingu, ale nigdy nie widzę znajomych numerów. A jakby tak raz zwiał ze mną do Tłuszcza...

 

Bilans dnia: kicha. Łacina zawalona, dzisiejsza pół na pół. Doktora K. miałam ochotę wyrzucić za okno albo zrobić cokolwiek byle go nie słuchać, zasypiałam na zajęciach. Ponadto niewyspanie, zmęczenie i tym podobne. Przede wszystkim niedoczekanie. Się.

 

 

alexbluessy : :
mar 10 2005 Nokia doesn't connect people.
Komentarze: 12

Nokia wcale nie connectng people, a moja karta SIM znowu zwariowała i się odrzuciła.

 

Nie wyspałam się – najpierw nie mogłam zasnąć, potem się obudziłam a na końcu nie mogłam spać. Poza tym Esio wysyłał esemesy, których treści byłam bardzo ciekawa, a których nie mogłam przeczytać bo moja-jego komórka pokazywała komunikat o braku części tekstu. A na koniec mój SIM wziął się i odrzucił.

 

A wczorajszy wieczór zaczął się przyjemnie. Z dwiema jeszcze babeczkami postanowiłyśmy zrobić sobie wakacje od angielskiego i wylądowałyśmy w Galerii Dominikańskiej. I dobrze. A jutro idziemy kupić mi różową koszulkę i kolczyki (ale już nie różowe). I muszę się dowiedzieć czy budka z różowymi tulipanami na placu Solnym będzie czynna w niedzielę.

 

Zajęcia dzisiaj od 15 do 20. Fonetyka, leksyka, łacina. Znowu będę się nudzić, ziewać i rysować szlaczki. W międzyczasie doktor K. mnie rozbroi swoim słodkim momentami nieporadztwem, które jak widzę to mam go ochotę przytulić. Mimo, że facet nie jest z tych najbardziej przystojnych, ma jakiś swój dżentelmeński urok tyle, że momentami jest właśnie rozbrajająco nieporadny.

Od fonetyki to mamy jeszcze jednego prowadzącego – też doktora K. U niego na zajęciach wszyscy siedzą jak struny i każdy boi się głębiej odetchnąć. Zauważyłam, że jak do końca zajęć zostaje już tylko kwadrans dostaję jakiegoś olśnienia, że może jednak dogłębniej zająć się tym przedmiotem. I, co daje mi do myślenia, patrzę przez ten kwadrans na doktora innym okiem. To znaczy zastanawiam się czy jest człowiekiem temperamentnym, czy nie. Mając na myśli sytuacje zgoła inne niż te związane z uczelnią. YKHM...

 

Brakuje mi smsów od Esia – tych na dzień dobry i tych na dobranoc. Nie muszą być codziennie, ale niech będą. Ale przecież mu o tym nie powiem bo chcę żeby on tak sam z siebie...

 

Tymczasem moja/jego Nokia didn’t connect us wczorajszego wieczora. Smutno.

 

alexbluessy : :
mar 09 2005 Różowo. Let's say.
Komentarze: 11

Słucham piosenki „Za mało” i czuję się, jakby Ukochany wyszedł i po pracy miał wrócić. Prawda jest taka, że przyjedzie dopiero w piątek albo sobotę.

Na monitorze stoi słonik od Esia mamy, na parapecie różowy fiołek od Ukochanego. (Jak zobaczył moją różową „syjamską” różę to najpierw zapytał skąd taki kwiat mam okazały, a zaraz po mojej odpowiedzi stwierdził, że nie wie jak można sobie samemu kwiata kupić. A jednak można, szczególnie baby mogą, nie???)

 

Zaskoczył mnie wczoraj. Podjechał pod uczelnię, wręczył kwiatka ze słonikiem i czekoladkami. Potem zawiózł do PIRAMIDY.

 

Podczas kolacji kolejny raz poczułam, że nie chcę go stracić... I chciałabym, żeby on poczuł to samo. Jakiś spokój na mnie spłynął...

 

A w domu... miał być rum z sokiem i lodem, ale nam się zasnęło i skończyło się na curacao blue. I ten zapach Chrome de Azurro na jego skórze... I ten ciepły oddech.... I ta bliskość... (najbardziej roztkliwił mnie całusek w brzuszek, a przy okazji dowiedziałam się, że jestem apetyczna. Hmmm...)

 

YKHM... YKHM...

 

W niedzielę mama Esia ma imieniny i robi rodzinne spotkanie, tak Ukochany wczoraj powiedział. Nie zareagowałam bo jak rodzina, to rodzina – ja przecież rodziną nie jestem. A Esio mówi, że mama chce żebyśmy przyszli oboje. Czyli, że będzie coś w rodzaju „egzaminu”??? Czyli, że trzeba się bardziej odświętnie niż zwykle ubrać (czyli, że trzeba iść na zakupy, ale te i tak miałam w planach bo „zachorowałam" na różową koszulową bluzeczkę ...)

 

Dla solenizantki kupię bukiet różowych tulipanów. Są wiosennie śliczne...

 

 

alexbluessy : :
mar 08 2005 Международный...
Komentarze: 14

C Международным Женским Днём wszystkim babeczkom życzę:

 

-         żeby marzenia Wam się spełniały

-         żeby Was chłopy doceniały

-         żeby słońce Wam nad głowami zawsze świeciło

-         a życie łatwym i przyjemnym było!!!

 

Już wczoraj z tej dzisiejszej okazji z moją Syjamską Sis (® LEMONKA) zaopatrzyłyśmy się w różowe róże. Cudne!!! I wypiłyśmy po szklaneczce adwokatu. Pycha!!!

alexbluessy : :
mar 07 2005 (Nie)zdecydowanie.
Komentarze: 14

Jeśli jeszcze kiedyś ktoś powie, że to kobiety są niezdecydowane to chyba się zaśmieję. Przykład? Z życia wzięty – Szczęście Moje, czyli Esio we własnej osobie.

Bo już się wychlipałam, pogodziłam z perspektywą wieczoru spędzonego z łaciną, gramatyką opisową, szlakiem najciekawszych polskich sanktuariów i telewizorem gadającym za plecami głosem Najsztuba, Wrony czy Wojewódzkiego, kiedy odebrałam smsa. Krótkiego – „a może przyjechać... :o)”.

 

I przyjechał. Zostałam zrzucona z własnego łóżka na materac, ale nie narzekałam. Ukochany sobie powtarzał teorię sprężystości a ja zgłębiałam łacińskie sentencje. Kiedy telewizor zaczął gadać głosami Najsztuba i Tuska esiowa nauka się skończyła. Moja zresztą też. YKHM...

Ale nie powiem, że nie było to przyjemne. I zaskakujące. Nawet bardzo. YKHM...

 

A potem ja sobie coś tam jeszcze oglądałam i czytałam, a Ukochany leżał przytulony. I zobaczyłam coś nowego, czego dotąd nie widziałam choć czułam. Dotarło do mnie, że on potrzebuje ciepła, światła, przygarnięcia, przytulenia, poczucia że ktoś jest obok. Pod tą jego całą męskością,  zobaczyłam pragnienie i potrzebę Ciepła.

I mnie to roztkliwiło. I chciałam żeby już tak został przytulony. Żeby został w ogóle bym chciała...

 

... choć jak wychodzi to już nie płaczę, jestem spokojna bo wiem, że wróci. I czekam, i tęsknię, ale  z większym już spokojem.

 

Znowu miałam sen, a że był dziwnie realistyczny to się nad nim zastanowiłam. Śniło mi się, że w ciąży jestem. Dobrze, że sny na odwrót się tłumaczy. Choć jak mam być szczera to chyba się przez sen do tego mojego snu uśmiechnęłam.

A jak się obudziłam to sobie popatrzyłam na śpiącego Esia i przestałam o śnie myśleć. I dobrze.

 

Mama Ukochanego przywiozła nam z nad morza słonika na szczęście. Tylko jak go podzielić...

 

 

alexbluessy : :