(20-05-2004) Wkurzyła mnie B., wiesz Aniele??? Jak ona mogła tak zadzwonić koło południa i zapytać czy nie mogłabym zająć się chłopakami przez 2-3 godzinki bo ona chce jakąś pracę pisać. Nie mogłabym. Nie koło południa. Mogła zadzwonić wczoraj, albo chociaż dzisiaj rano. A nie dzwoni koło południa i myśli, że ja przeorganizuję wszystkie plany. Takie myślenie to błąd. W sumie dobrze, że nie zadzwoniła rano bo mogłam spokojnie posprzątać w pokoju. Jak widzisz, nawet trochę przemeblowałam. I musisz przyznać, że od razu zrobiło się więcej miejsca i jaśniej jakoś jest. Od razu lepiej mi się też pracuje, myśli i w ogóle przyjemniej jest. Choć „przyjemność” to pojęcie względne.
Coraz bardziej mi go brakuje. We wtorek, w moje imieniny, już o 7 rano dostałam smsa. A potem jeszcze i jeszcze. To miłe było... Tylko, że brakuje mi jego fizycznej obecności.. ale wiesz? Świadomości, że zawsze jest też mi brakuje. Budzę się myślę o nim, w ciągu dnia myślę o nim, zasypiam – myślę o nim. A poza tym to jeszcze jak jestem w mieście też go widzę. Czy ze mną wszystko w porządku jest Eljot??? I dzisiaj umówiłam się z E. na Przystanku przy Drobnera. Hm, widziałam go po drugiej stronie ulicy, w autobusie... Hm... chcę już wrócić do przerwanego snu, chcę żeby już był ten miesiąc na „s”...
Hm, odebrałam, jak widzisz, koszulkę z wprasowanką. Bardzo mi się podoba. Szkoda, że S. jej nie widzi. Może ja stworzę własną fashion collection, co o tym myślisz??? Hm, no tak odebrałam i już ją w pewnym sensie zniszczyłam. Co mnie podkusiło żeby metkę odcinać, co??? razem z metką obcięłam kawałek materiału. Oczywiście, już zacerowałam i, jak widzisz prawie, nie widać, że coś jest nie tak. Co wcale nie zmienia faktu, że się nie zdenerwowałam.
Hm, źle mi dziś. Dziwnie, źle i smutno. Dostałam smsa od S. Napisał, że ma 2 tygodnie na znalezienie mieszkania (ale on chce takie do 45 funtów za tydzień) albo idzie mieszkać na strych, a tam nie chce. Z tego, co mówiła mi jego siostra to tam są, na tym strychu, jakieś problemy z dachem czy coś. Znaczy, że go chyba nie ma. Poza tym u S. też nienajlepiej, przez to mieszkanie i nie tylko. Zadzwoniłam do brata – myślę, może poprawi mi humor. A gdzie tam!!! On powiedział, że nie będzie ze ną rozmawiał bo właśnie je jajecznicę. Ja mu na to, że co z tego, jest moim bratem i ja chcę z nim porozmawiać. Na to on odpowiedział, że jak je jajecznicę to nie jest moim bratem, i że mam zadzwonić jak będzie jadł bułkę albo płatki z mlekiem – wtedy podobno będzie jedną ręką trzymał bułkę albo łyżkę, a drugą słuchawkę. A co to ma do jajecznicy i mojego telefonu??? Hm, te zagadnienia z polskiego nawet jakoś idą. Podzieliłyśmy się z E. to powinno być dobrze. Zresztą uratował nas też Ł. – kolega S., w którego zeszycie znalazłyśmy prawie wszystkie zagadnienia z gramatyki już opracowane. Pomyślałyśmy, że odwdzięczymy się chłopakowi jakąś czekoladą dobrą. Hm, i widzisz Aniele – potwierdza się moja teza nie wierzenia w przypadki. Gdybym tamtego dnia nie była on-line na czacie Wirtualnej Polski nie poznałabym S. Nie zaczęlibyśmy się spotykać i nie poznałabym Ł., który też studiuje filologię i ma zagadnienia ze swojego ustnego egzaminu. Czy że przypadków nie ma. Wszystko dzieje się po coś Eljot. I ja zdania nie zmienię. Hm, poza tym w zeszłym tygodniu skończyłam czytać wreszcie „Kamyk” Agaty Miklaszewskiej. I tam przeczytałam jedno zdanie, które w pamięć zapadło mi szczególnie. Ono dotyczy konkretnej sfery życia, ale spokojnie można je podciągnąć pod każdą inną – tak przynajmniej myślę.
„rozstania są po to, żeby odnaleźć się na nowo, żeby tęsknić, żeby znowu kochać”.
I to tak jest Aniele. jak coś mamy na co dzień, na wyciągniecie ręki to tego nie doceniamy, czegoś nie zauważamy, coś nam umyka. Albo po prostu przyzwyczajamy się do myśli, że to jest zawsze. Że w każdej chwili możemy po to sięgnąć. Dopiero kiedy to w jakimś sensie tracimy doceniamy jakie to było/jest dla nas ważne.
(21-05-2004). S. mnie wczoraj zaskoczył swoim telefonem. Rozmawialiśmy ponad 10 minut. Hm, tak normalnie, jakby nie było między nami z pięciu państw, morza i jeszcze wielu innych rzeczy. Poprosił żebym mu mieszkanka poszukała. Ale takiego do 45 funtów p/w i żeby było na Putney, Roehampton albo Fulham. Bo jak nic nie znajdzie to idzie na strych, no, a jak już wiesz, on na tym strychu to nie chce mieszkać. Bo chodzi o schody. Że się je niby ściąga i wciąga kijem, znaczy, że takie wiszące są. No i jak te schodki się rozwinie to zagradzają wejście do dwóch pokoi, a bez sensu je tak ściągać i wciągać. No i ja mu szukam tego mieszkania, tyle że nic nie ma. Hmmmm.......
Zmęczył mnie dziś T., wiesz??? Ciągle nie mogę pojąć skąd w takich małych dzieciach tyle ciekawości i siły do zadawania pytań. Chociaż u niego jest jeszcze coś. Podsłuchuje B., podsłuchuje swojego brata K. i się uczy. Tyle, że potem to bywa nawet bezczelny. Krzyczy, tupie, próbuje wymuszać. Ale ja się nie daję, nie ma lekko. Z angielskiego z K. jestem dziś zadowolona. Nawet sprawnie poszło, tyle, że on się znowu nie przygotował!!! Wiesz, niby znajomi mówią, że wszystko ze mną w porządku, ale ja się czasem dziwnie czuję. Bo chodzi o to, że mam zwidy. Tak, jak schizofrenik słyszy głosy, tak ja widzę S. Dzisiaj też widziałam go chyba ze 4 razy. I zawsze, kiedy wydaje mi się, że to on to czuję jakieś dziwne ciepło i przyjemnie mi się robi. Chociaż wiem, ze go nie ma, że jest daleko, ale czuję, że jest. Tak, jakby był blisko mnie. To jest normalne Aniele???
A tak w temacie Znajomych. Mam Koleżankę. Poznałyśmy się jakiś czas temu on-line. I wiesz co??? Dopiero wczoraj przy okazji jej matury wyszło na to, że kończyłyśmy tą samą szkołę. Tylko różne profile klas i inni nauczyciele. Świat jest mały Aniele, bardzo mały. Mały i zadziwiający. Tak, zdecydowanie...