Dzień dobry Eljot!!!!! Co Ty taki zdziwiony od samego rana, hm??? Ja mam dziś bardzo miły humorek – nawet się uśmiecham. Może to dlatego, że się wyspałam??? Czekaj, zaraz zrobię Ci kawy. Ponieważ wczoraj od 18 mniej więcej nie miałam łączności ze światem poszłam spać przed 21. Jeszcze chwilkę poczytałam „Zwierciadło”, ale coś mi nie szło. Wolałam odpłynąć na różowych chmurkach w krainę Miłych Snów. Musiałam zasnąć już w okolicach 22. Obudziłam się o 6 rano!!! Ale obudziłam się uśmiechnięta... Wyspana... Po drodze do sklepu spotkałam osiedlowego konserwatora – pana L., który jak zwykle powitał mnie swoim: „witam panienkę Oleńkę”. Miły początek dnia. No, jeszcze wcześniej odebrałam równie miłego, o ile nie milszego, sms-a. Kawa, której aromat zawsze zbliża i rogalik dopełniły całości. O, już jest Twoja kawa – zaraz Ci przyniosę. Fajna muzyka, prawda??? Klimatyczna, z duszą, trochę jakby nieziemska. Wczoraj obejrzałam świetny film Sofii Coppolii „Przekleństwa niewinności”. Hm, takie filmy to ja lubię. One mają swój urok, swoją atmosferę, swój klimat. I ta muzyka.. „Cherry Blossom girl” zespołu Air. Cudo!!! Przy tej piosence to mogłabym tańczyć na pokrytej poranną rosą trawie... mmmm... aż się rozmarzyłam. Hm, fajnie by było...
Niestety na razie nie zanosi się coś równie przyjemnego. Szara Rzeczywistość wita. Szara, codzienna i tak potwornie rzeczywista. Smutne to. Powinno być więcej kolorów. Świat powinien wirować. Aż do zakręcenia w głowie!!! Powinien też pachnąć. Bardzo wyraziście. Tak, jak pachną forsycje i bzy (to są chyba bzy) – no, w każdym razie to, co teraz kwitnąć zaczyna i powoduje u mnie ten okropny katar i pieczenie oczu. Ale nie dam się!!!
„Znów przyjdzie maj, a z majem bzy I czekać mam na lepsze dni Znów przyjdzie mi nosić przykrótkie sny(...) Przykrótkie sny nie w porę zbyt lekko się ubiorę Noc długa, świt w szronach i wiosna spóźniona I twoje słowa zimne, że nie ma drogi innej Do lata, do lata, do lata Tak dłuży się czas... Gdybyś tylko chciał To było by to lato już I słońce i szaleństwo burz Lecz dajesz mi tylko przykrótkie sny Więc do lata, do lata do lata Piechotą będę szła... „ [Bajm – „Piechotą do lata”].
Wiesz co Aniele, wczoraj byłam totalnie rozmemłana. Przyjechał S. – na chwilę, na kawę, jeszcze raz przed świętami się pożegnać... A potem jeszcze dostałam dwa sms-y. Hm, wiesz Eljot to bardzo miłe jest kiedy w środku dnia odbierasz wiadomość z życzeniami uśmiechu, słoneczka i miłego dnia... Tak, to bardzo miłe jest, hm. No i się wczoraj rozmemłałam. I doszłam do wniosku, że trochę racji ma Z., mówiąc, że to, co mnie teraz spotyka może przypominać „Martynę” Wiśniewskiego. Wiesz, kiedy rozmawialiśmy z S. temat zszedł na rodzinę. Czy ja nie tęsknię jak jestem tak daleko i tak dalej. Smutno mi się zrobiło. Bo on ma taką normalną zdrową rodzinę. Mama, tata, siostra... nawet pies. A ja??? Ja jestem sama. Zdana na siebie. Ale wiem, że muszę się trzymać, że to kiedyś zaowocuje. Ale żal mi się zrobiło, i jakoś przykro. Bo wiesz Aniele, kiedy już leżałam w łóżku to po raz kolejny zdałam sobie sprawę z tego, że boję się, że denerwuję się przed spotkaniem z rodzicami. Z bratem może mniej, ale z rodzicami. Wiem, że się oddaliliśmy, że od dwóch lat żyjemy w różnych światach... Boję się, że nie będę umiała z nimi rozmawiać, że się zirytuję, że coś powiem. Coś, czego będę żałowała potem. Mam się nie bać??? Będzie dobrze, tak mówisz??? Masz takie mądre oczy Eljot- cieszę, się, że jesteś Moim Osobistym Aniołem. Tylko wiesz, to jest tak, że ja tęsknię, że chcę ich zobaczyć, a potem, po 2 – 3 dniach mam ochotę wracać do domu. Bo czy u nich w B-stoku, czy u dziadków w Nowinach jestem gościem. Tylko gościem. Miłym, ale nie zmienia to mojej sytuacji. Ech! Czy ja stałam się antyrodzinna Eljot??? Przecież rodzina to jeden z moich priorytetów, to jedna z najwyższych wartości. O ile nie najważniejsza. Bez rodziny jesteś nikim. Jesteś pusty, pustka cię otacza. Ja tak nie chcę... A teraz się boję, obawiam się spotkania z rodzicami. Coś jest nie tak chyba. A może to jest normalne, jak uważasz Eljot, hm??? Znowu przez dwa dni mama będzie mówiła: „Olcia, co tam u ciebie? Opowiadaj”. A potem będzie normalnie, pójdzie do swoich książek, spraw. Jak zwykle przy odjeździe tata zapyta łamiącym się głosem: „No Ola, to kiedy nas odwiedzisz znowu?”. A potem wsiądziemy do różnych pociągów. Oni do jadącego na wschód, ja do jadącego na zachód. Będziemy wracać do swoich spraw, miejsc, otaczających nas ludzi. Do swoich Światów będziemy wracać. Do światów, które coraz mniej mają wspólnego ze sobą. I będę jechać o tym pociągu co się Jaćwing nazywa i jedzie od Suwałk do Wrocławia, będę wyglądać przez okno, ale nie będę widzieć tego co za nim jest bo pod powiekami poczuję łzy, a w uszach będą mi dźwięczały słowa taty: „To kiedy nas znowu odwiedzisz?”. I ten jego głos.. Dobra Aniele zmieniamy temat bo już mi się dziwnie zrobiło.