Najnowsze wpisy, strona 91


cze 21 2004 Jak dobrze...
Komentarze: 0

Jak dobrze było usłyszeć Esia...

Jak dobrze.

Przepraszał za... nie ważne, zresztą to wcale nie było ważne, więc nie miał za co przepraszać, ale przeprosił.

Esio...

Powiedział, że czeka. Na mnie.

Że tęskni.

Że mam się nie bać bo jestem mądra dziewczynka i wszystkie egzaminy zdam.

Powiedział, że zdjęcia wyszły super, ale wolałby żeby to było „na żywo”

Powiedział, że myśli... cały czas...

Że jeśli nie znajdzie pracy to wraca...!!!

Przesłał buziaki...

I’M TRULY MADLY DEEPLY IN LOVE!!!

alexbluessy : :
cze 21 2004 Truly, Madly, Deeply...
Komentarze: 1

Lato. Jest wszędzie, w tytułach telewizyjnych programów, radiowych spotach, na wystawach sklepów, a przede wszystkim biur podróży. Tylko pogoda jakaś mało letnia, chociaż wg prognoz od przyszłego tygodnia mają przyjść upały. Oprócz tego w przyszłym tygodniu powinno się już wszystko wyjaśnić w sprawie mojej Akademickiej Przyszłości. Na dzień dzisiejszy to raz czuję (i to jest bardzo silne przeczucie), że wszystko będzie dobrze, ale zaraz potem myślę, że: „nic z tego nie będzie, nie potrzebnie się oszukuję”. Coraz bardziej też czuję się jak bohaterka „Martyny” J. L. Wiśniewskiego. Przypomniały mi się słowa Wirtualnego Znajomego z Przeszłości: „może tym razem to nie będzie jak w „Samotności w Sieci”, może tym razem to będzie jak „Martyna”, pomyśl o tym...”. Pomyślałam, i chyba miał rację...

Już raczej przesądzone, że wakacje spędzę we Wrocławiu. Oprócz cioci Ł., która na lipiec zajmie jego pokój z racji przyjazdu na jakieś badania zamieszka u mnie koleżanka mojej kuzynki A. podobno bardzo sympatyczna dziewczyna, hm, najważniejsze żeby płaciła. Z połową „stawki” od Ł. i pieniędzmi od tej dziewczyny będzie przynajmniej na zapłatę czynszu. Ale muszę tu być, zresztą prawdę mówiąc i tak nie mam ochoty nigdzie jechać. Mam ochotę pobyć sama ze sobą, gdyby jeszcze udało mi się znaleźć jakąś pracę... Ostatecznie wakacje mogę przepracować jeszcze jako baby-sitter – doświadczenie mam, referencje też świetne. No i Czas do przyjazdu Esia szybciej by zleciał. Jak dotąd statystyki wyglądają mniej więcej tak: minęło 50 dni bez Esia (to odrobinkę więcej niż połowa), średnio 2 razy w tygodniu rozmawiamy by the phone, raz w tygodniu odbywamy rozmowę on-line, codziennie wysyłamy po kolka sygnałów, w chwilach skrajnego doła wysyłamy smsy (bardziej on niż ja, ja się boję). A co najważniejsze (i nie wiem czy nie najgorsze) tęsknię coraz bardziej. nawet najmniejsze wyobrażenie, że coś może pójść „nie tak” powoduje, ze zaczynam spadać... Zresztą tak się zastanawiam, jeśli mu tam źle, jeśli łapie „doły cały czas” (jego słowa) to dlaczego nie wróci??? Pieniądze przecież najważniejsze nie są, a sam mówi, że zwiedzać też nie bardzo ma ochotę. Gdybym tylko mogła tam być...

Jest mi smutno i myślę, że chyba łatwiej jest mi śnić... „I’m still afraid to sleep cause if I do I’ll dream of you and my dreams are always deep on the pillow where I’ll weep” Esio... Esio… Esio… Tak mi ciebie brak… każdego dnia bardziej, każdego dnia bardziej za tobą tęsknię, każdego dnia bardziej cię potrzebuję, każdego dnia bardziej się boję, każdego dnia częściej o tobie myślę, każdego dnia chcę żebyś wrócił.

Dzisiaj dostałam smsa od mojej Mamy. Odpowiedź na moje 6 wysłane w sobotę rano: „Olcia! Przepraszam, że nie pisałam. Skończyłam studia. Szkoda. Wracam teraz z Gdańska, jak dojadę to zadzwonię. Pa.” A co ja miałam odpisać??? Miałam jej powiedzieć, że było i smutno i źle, że nawet słowem się nie odezwała jak jej obrona dyplomu poszła, że nie było miło dostać smsa o treści: „jestem na zajęciach, nie mogę rozmawiać.”??? Przecież zajęcia nie trwały 3 dni bez przerwy, mam rację??? A teraz jest prawdopodobieństwo, że możemy się zobaczyć dopiero na Boże Narodzenie. Chyba, że we wrześniu się uda... No i ładnie, dzwonił przed chwilą tata. Jeszcze się z nim posprzeczałam... szlag by to wszystko trafił. Teraz mi wypomina kupno komputera, to, że płacił za moje studia przez rok, że kupił lodówkę, a ja jeszcze stawiam mu jakieś ultimatum. Tylko, że nie bardzo wiem jakie... A ja powiedziałam tylko, że w tym miesiącu nie mam pieniędzy na zapłacenie czynszu bo dziewczyny zrobiły przedpłatę tak zwana i część ich pieniędzy czerwcowych poszła na opłaty w ubiegłym wrześniu. Gdybym miała pieniądze to pewnie bym jakoś zapłaciła, ale ja nawet ich nie mam i sama zastanawiam się jak zrobić żeby było dobrze. Ale tata ma pretensje, że nie mam z czego zapłacić. Albo ja czegoś nie rozumiem, albo jakaś głupia jestem, albo może się czepiam, albo sama już nie wiem co. Mam tylko nie liczyć „na cokolwiek” z ich strony. Dlaczego to wszystko jest takie trudne, co??? Żeby Esio chociaż zadzwonił...

W przyszły poniedziałek i wtorek mam egzaminy. Do piątku pewnie będę też po ustnych. Oby się udało... oby się udało... żeby tylko się udało... I ja wiem, gdzieś w głębi siebie wiem, że się uda, że spełnią się moje marzenia, że osiągnę to, co zamierzam, że uda mi się w końcu coś. Może w końcu po burzy wyjdzie słońce...

„lecz po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...”

Nie wytrzymałam, zadzwoniłam do taty z przeprosinami. Może byłam trochę za ostra dla niego... Ale połączenie Tęsknoty za Esiem i przedegzaminowej paniki powoduje, że zachowuję się być może trochę za ostro wobec  Bogu ducha winnych osób. A tata powiedział: „już dobrze córeczko, jestem szczęśliwy, że zadzwoniłaś...”. A ja się w tym momencie rozpłakałam. I powiedziałam, że to te egzaminy i ta tęsknota. A on powiedział, że rozumie, ale że mam nie panikować bo będzie dobrze i Czas też szybko przeleci. <kocham Cię tato!!!>

O, Esio puścił sygnałka... Kochany Esio... Tak bardzo, tak strasznie za nim tęsknię. Jak za nikim wcześniej... Esio... Esio... Esio...

A jutro czeka mnie pracowity dzień. Z samego rana biegnę podbić książeczkę pracowniczą. I z tego powodu muszę uzbroić się w cierpliwość bo w mojej przychodni MSWiA jest zawsze straszna kolejka. Przychodzą babcie z dziadkami, czekają na recepcjonistkę od 6 rano (a rejestracja zaczyna się od 8) i dyskutują o swoich przypadłościach. A inni muszą tego słuchać. Potem umówiłam się z E. i idziemy złożyć aplikację w WorkService. A potem jeszcze w jakieś miejsce, a potem ja mam angielski z K. Po południu czeka na nas polski. Wrrr... Koszmar.

Hm, dzisiaj przypadkiem miałam bardzo sympatyczne spotkanie. Spotkałam mojego Ulubionego Profesora od organizacji turystyki. Pogawędziliśmy chwilę, a na koniec on powiedział, ze mam go łapać pod koniec wakacji albo na początku września to postara się mnie wkręcić na kurs przewodnicki. No, przynajmniej da namiary jak, gdzie i kiedy. Bardzo sympatyczny i ciepły człowiek z niego, ciekawe dlaczego nikt go nie słuchał na zajęciach???

Zaraz przyjdzie kuzynka z koleżanką, która ma u mnie mieszkać przez wakacje. Muszę się zbierać, a potem nauka... Keep your fingers crossed!!!

 

 

 

 

alexbluessy : :
cze 20 2004 Kap kap płyną łzy...
Komentarze: 1

No, z nastrojem to się idealnie do dnia dopasowałam. Za oknem pada od rana, a ja od rana płaczę. Nie wiem czemu, przecież nie mam nawet żadnego konkretnego powodu żeby płakać. Może tego potrzebuję??? Płacz oczyszcza, ponadto przynosi radość, o ile płacze się w spokoju.

„kap, kap płyną łzy..”

Brakuje mi go, strasznie mi go brakuje. Zaraz idę zwinąć się pod kołdrą w pozycji embriona, może zasnę. Chciałabym zasnąć, chciałabym żeby było już jutro. Może to będzie lepszy dzień...

Płaczę... Esio przed chwilą wysłał sygnał. To znaczy, że wszystko dobrze. Ale mimo tego, że poczułam Ciepło nadal płaczę. Wracają kolejne wspomnienia. Kolejne fragmenty wspólnych chwil. Staram się je uporządkować, ale nie umiem. Nie mam siły...

„znaleźć siłę w sobie chcę...”

Za oknem szaro, ponuro, smutno. Wsłuchuję się w deszcz, ale to tylko potęguje moją tęsknotę za bliskością, ciepłem, za obecnością jednym słowem, Esia. Spacery po Ostrowie... wspólne oglądanie filmów... słuchanie Michała Bajora przy czerwonym winie... i takie zupełnie codzienne i „ludzkie” nicnierobienie – leżenie na łóżku... blisko i tyle... I ja wiem, że to wróci, że to znowu będzie, ale teraz, dzisiaj tak bardzo tęsknię. Tak bardzo tęsknię, że mam ochotę Krzyczeć. Nie, nie krzyczeć, ja mam ochotę Wyć. Z tej tęsknoty i tego bólu.

Esio... Esio... Esio... Esiu wracaj już!!!

Z każdą chwilą coraz bardziej, wyraźniej, uświadamiam sobie, że chcę mieć go blisko. Że chcę mieć tą (komfortową, jeśli można tak powiedzieć) świadomość, że jest. Nawet niech sobie będzie na drugim końcu miasta. Ale jednego, tego samego miasta. A teraz... teraz tylko przechodzi mnie dreszcz, a do oczu napływają kolejne łzy na samą myśl o cieple, które mnie ogarnia kiedy on całuje moją twarz, ramiona, kiedy ogarnia z czoła niesforne kosmyki włosów. I nazywa „swoim kochanym Czatem” i uśmiecha się, przytula i jest dobrze, nie trzeba nic więcej... Kiedy leżę pod kołdrą wsłuchana w miarowe uderzenia kropel o szybę wyobrażam sobie (nawet blado uśmiecham się do tych/takich myśli), że on jest obok mnie, że czyta swoją ulubioną „GW” albo ogląda „Wiadomości”. A ja leżę cicho i jest mi dobrze. Znowu jest dobrze...

 

 

alexbluessy : :
cze 20 2004 ...jednak łatwiej jest mi śnić...
Komentarze: 0

„Tak trwać nie mogę w powietrzu(...)tak żyć nie mogę bez sensu(...)jednak łatwiej jest mi śnić niż tutaj żyć. I wybacz Boże, podaruj, gdy zechcę odejść dziś stąd Już nie namawiaj i nie obiecuj Tam czuję się bezpieczniej i tam jest mój dom(...)” [K. Kowalska – „Cofnij czas”]

...jednak łatwiej jest mi śnić niż tutaj żyć... Dzisiaj mam wrażenie, że nic nie ma sensu, że nic nie mogę, na nic nie mam wpływu, nic mi się nie uda. Jest mi z tym ciężko, nie będę ukrywać. Od rana usiłuję skupić się na testach z angielskiego, nawet nieźle mi idą. Tyle, że skupienie uwagi na ćwiczeniach wymaga ode mnie maksimum wysiłku. Co chwilę myśli gdzieś uciekają, ktoś się w nich pojawia... Jak długo jeszcze, co??? Wiem, że za tydzień egzamin, że muszę się uczyć, że... I dzisiaj moje myślenie sprowadza się do: „Boże, a co jeśli nie zdam tego egzaminu??? Co jeśli znowu się nigdzie nie dostanę??? Wtedy Esio powie mi „goodbye”, bo po co mu dziewczyna, która nawet na głupie studia nie może się dostać. Jestem do d***, jestem do niczego...”. Wiem, że może przesadzam, że przecież gdzieś, tam w głębi wiem, że będzie dobrze. A jednak jest we mnie jakiś niepokój. Zaczynam panikować??? Być może.

...jednak łatwiej jest mi śnić...

Tam, w świecie wyobraźni wszystko jest proste, na wszystko jest jakaś rada. Tam nie ma labiryntów, wszystko jest różowe... A tu??? Tu, jak to dziś powiedział ksiądz: „każdy musi dźwigać swój krzyż. Nie za ciężki, On wie kto, jaki ciężar może udźwignąć, ale każdy musi nieść swój krzyż.” A jaki jest mój krzyż??? Ciężko powiedzieć, mogę się tylko domyślać co nim jest. No, chyba, że jestem w błędzie, co też jest bardzo możliwe. Zresztą czy ktoś mi może powiedzieć dlaczego ostatnio wszystko u mnie musi się sprowadzać do jednej” rzeczy???

Bo jestem zakochana??? Bardzo być może. Zresztą aż się tego boję. Boję się myśleć, bo zaraz pojawiają się myśli: „a jeśli będzie zupełnie inaczej, jeśli znowu się zawiodę???”. Ale taka jest prawda. Mam ochotę krzyczeć imię Esia, mam ochotę każdemu, kto się nawinie opowiadać o nim, o tym jak bardzo tęsknię. Do samego Esia mam ochotę wysyłać smsy. Ale nie wysyłam, nie chcę przesadzić... Ale on wie. No, przynajmniej taką mam nadzieję. I jest jeszcze coś. Boję się też, że naprawdę Czas leci bardzo szybko, coraz szybciej i że niedługo dzień, na który tak długo czekałam stanie się faktem. I co wtedy??? Co powinnam zrobić, jak się zachować??? Hm, wiem, że to trochę za wcześnie na takie problemy, ale... Serce powie co powinnam zrobić??? Tak przynajmniej mówią moje koleżanki. Ja wiem jedno: coraz bardziej chcę mieć go już przy sobie, każdego dnia to sobie uświadamiam. Każdego dnia budzę się rano i chcę go zobaczyć, zdjęcie już nie wystarcza. Siedzę na łóżku, rozwiązuję testy, godzina jest popołudniowa i co??? I łapię się na tym, że czekam na dźwięk domofonu. Ale co mogę zrobić, no co??? nic. Wielkie nic. Kiedy zamknę oczy wracają kolejne obrazy wspólnych chwil. Kolorowe, uśmiechnięte, każda inna, każda ważna. Ze wszystkich sił staram się żadnej nie zgubić. I nawet mi się to udaje, co więcej wracają wciąż nowe szczegóły. To chyba dobrze, prawda??? Ale jest coś jeszcze. Kiedy patrzę na zdjęcie, które stoi przy moim łóżku z jednej strony czuję w środku Ciepło i Czułość, ale jednocześnie pojawia się Ból. Każde zerknięcie na zdjęcie sprawia mi przykrość. A dlaczego??? Tak chyba nie powinno być, co???

...jednak łatwiej jest mi śnić...

Jeśli zawalę egzamin, a wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić, będzie to tylko moja wina. Bo byłam słaba, bo nie potrafiłam wziąć się w garść, bo... Jeśli coś pójdzie nie tak, będzie to tylko moja wina. Moja wina, moja wina, moja bardzo... Nie wiem co zrobić. Może powinnam pozbyć się na jakiś czas komputera, albo najlepiej zamknąć się w odosobnieniu na te kilka dni. Już sama nie wiem. Wiem natomiast jedno:

I WANT TO SEE THE SUN AGAIN!!!

A ja wiem, że mimo wszystko, mimo tego, co się dzieje, co mi się przydarza nie mogę się poddać. Muszę być silna i muszę walczyć. Żebym czegoś nie straciła, żeby coś mnie nie ominęło. Bo w codziennej gonitwie, w pogoni za sowimi ideałami, wyobrażeniami można stracić coś Ważnego. A ja tego nie chcę. Z całego serca nie chcę!!!

„Wieczorami, w blasku świec, przy muzyce, w absolutnej ciszy przychodziło do mnie Zrozumienie. Zatem było nas siedmioro... Ciało, Serce, Rozum, Tęsknota, Czekanie, Smutek, Zrozumienie. „ [J. L Wiśniewski – „Martyna”]

Proszę, trzymajcie kciuki...

 

 

alexbluessy : :
cze 19 2004 W tym jest Siła!!!
Komentarze: 1

„Wiele myśli ogarnęło moją głowę bo wciąż myślę o tobie i nic z tym nie zrobię (...) nie mogę zasnąć bo wciąż jesteś w mojej głowie, to jest love song o tym jak tęsknię do ciebie i nic mi nie pomoże (...) miłość we mnie uderzyła jak kamień wystrzelony z procy, w tym jest siła (...)” [„Ty” – sł. mój brat]

Siadaj Eljot. Od wczoraj jestem w dziwnie radosnym nastroju. Powiedziałabym, że to trochę podejrzane jest nawet. Mam ochotę uśmiechać się, skakać, jakąś energię w sobie czuję. Znowu chce mi cię Chcieć, znowu Mogę, znowu Wierzę, Wiem, mam Siłę. Absolutnie CUDOWNE uczucie!!! Kiedy Esio wysyła sygnałki, uśmiecham się do telefonu jak głupia, a przecież ty tylko zwykły sygnał. A może „aż” sygnał??? W każdym razie jak najbardziej pozytywnie do świata jestem nastawiona. A wiesz dlaczego??? Bo w przyszłym tygodniu zaczyna się lipiec. A potem czas ziuuuuuuuu przeleci. Aż ciarki mnie przechodzą, tak się cieszę, i mam ochotę skakać i śpiewać i najchętniej to bym wszystkich wycałowała.

I WILL SEE THE SUN AGAIN (soon...)!!!

Przed chwilą skończyłam klikać z Moim Esiem Kochanym! I co??? Zdjęcia już doszły, powiedział, że zrobi sobie ołtarzyk, i że ma nadzieję, że ja też mam podobny z jego zdjęciami. Wiesz Eljot, ja płaczę z tego mojego zakochania. Patrzę na zdjęcie, które mam przed sobą na biurku, uśmiecham się, a potem czuję łzy. A zaraz potem czuję nagły przypływ Ciepła. Bo jak tylko popatrzę na Esia to się tak fajnie czuję. I nie może być inaczej, MUSI BYĆ DOBRZE!!! I ja będę o to walczyć, a Ty, Eljot mi w tym pomożesz!!! Od wczoraj, od momentu przebudzenia jestem pełna życia – La Vida e Bella, chciałoby się krzyczeć. A najbardziej to chciałabym krzyczeć: „Niech Esio wróci!!!”. Jeszcze trochę Aniele, jeszcze trochę...

„(...)I’m afraid to sleep cause if I do I’ll dream of you and my dreams are always deep on my pillow where I’ll weep(...)”

No tak, czasem, kiedy juz śpię budzi mnie sygnał. Najczęściej od Esia, który „nie może spać i myśli i wysyła sygnał”. Ale wczoraj to nie był Esio. Niestety. Byłam pewna, że to on, wyrwana ze snu odebrałam bo nie wiedziałam co się dzieje, a telefon dzwonił i dzwonił. –„halo?” „dzień dobry...”. Dobrze powiedziane, była prawie 2 w nocy. Kiedy usłyszałam ten głos przeraziłam się, słyszałam go po raz 3, nigdy nie widziałam jego właściciela, ale nie kojarzył mi się on z niczym dobrym. Najlepsze było to, że „ten ktoś” dzwonił z komórki B. O takiej „dziwnej” porze!!! Ale to dotarło do mnie później. Najpierw po mojej głowie kołatały się pytania: „skąd on ma mój numer”, „a jeśli będzie mnie teraz śledził, skoro ma numer może ma i adres...”. „zadzwonić do Esia czy nie, ale co on pomoże...”. W końcu usnęłam, rano myślałam, że to był sen. Niestety, lista pamięci połączeń mówiła sama za siebie. „Ktoś” dzwonił z komórki B. o 2 w nocy i nie wyglądało to na to, że coś się stało. A przecież ona nie mieszka z żadnym facetem, nawet się z żadnym nie spotyka. Owszem ma kolegów, ale to tylko koledzy. Z „tą” osobą pierwszy raz miałam „przyjemność” rozmawiać w Ostatki. Zadzwonił do B., nie było jej, więc odebrałam ja. Przedstawił się tylko z imienia i zapytał kim ja jestem, kiedy mu powiedziałam: „dzień dobry Olu, W. z tej strony. Wydajesz się być bardzo tajemniczą osobą, chętnie bym cię poznał. Może wypijemy dziś razem wino? W końcu są Ostatki.” –„Raczej nie wypijemy bo mam już zaplanowany wieczór” –„Wiesz, plany zawsze można zmienić, a poza tym to po obowiązkach zaczynają się przyjemności. Ale skoro nie chcesz to nie. Trudno, może innym razem.”. Poraziło mnie w tym momencie. Co to za typ??? Oprócz imienia nie miałam pojęcia kto to jest??? Na pewno nie był to eksmąż B. bo on się zawsze przedstawia, a poza tym mimo tego, że jest, jaki jest nigdy nie zaproponowałby czegoś podobnego. Nie powiedziałam o tym B., a może powinnam??? Wczoraj, kiedy byłam u B., „W” też zadzwonił. Nie przedstawił się nawet z imienia, jak wtedy. „dzień dobry. Z kim mam przyjemność?” – „koleżanka B....” –„aha...”. Powiedział, że skoro nie ma B. to zadzwoni później i tyle. Tylko dlaczego dzwonił o 2 w nocy z jej komórki na moją komórkę???!!! Aniele, sam wiesz najlepiej, że byłam przerażona kiedy do mnie dotarło kto dzwonił. Nawet wyłączyłam dźwięk w telefonie i z bijącym sercem czekałam czy zadzwoni jeszcze raz. Zadzwonił, ale tym razem nie odebrałam. Myślisz, że powinnam o tym powiedzieć B.??? Przecież gdyby się coś rzeczywiście stało to nie dzwoniłby do mnie tylko do jej rodziców, znajomych itd., prawda??? Przeraziłam się tym bardziej, że ona mój numer i do domu i na komórkę ma wywieszone na lodówce, co jeśli ten facet je sobie przepisał, jeśli teraz będzie wydzwaniał??? Nie ukrywam, że się niepokoję Eljot, ale Esiowi nic nie powiem, po co ma się martwić, prawda??? A poza tym gdyby B. czegoś ode mnie chciała to by sama zadzwoniła, i na pewno nie o takiej porze, tak przynajmniej myślę. Nie muszę Ci chyba mówić, że zaraz po rozłączeniu się zaczęłam mieć „różne wizje” tego, co może mi się zdarzyć. Hm, o tej rozmowie w Ostatki zapomniałam. Dopiero dzisiejszej nocy mi się przypomniała, skojarzyłam ją z człowiekiem, który dzwonił. Co ja mam robić Aniele, co??? Co prawda od rana dostaję sygnałki z numeru nieznanego, ale wiem, że to Esio. Może najlepiej nie będę o tym myśleć. Wstałam o 8, ubrałam się, uczesałam i nawet bez śniadania pojechałam do babci zawieźć pranie. Babcia mi dała jajecznicę z pyszną bułeczką, i jeszcze zaopatrzyła w rzodkiewkę i kalarepkę – będę mogła sobie pyszne surówki robić. (Esio podobno 8 kilo zrzucił. Rany! Jeśli to rzeczywiście prawda to jak on teraz wygląda??? Mam nadzieję, że nie tak, jak kolega mojego taty niejaki M.., który wygląda po prostu okropnie po zaprzestaniu picia piwa. No, ale Esia ostatecznie można będzie przywrócić do normalnego stanu, nie???) W każdym razie do domu wracałam pełna pytań o „stalkera”, ale nie było do mnie żadnych telefonów. I zaraz też pomyślałam, że gdyby B. miała mi coś do powiedzenia w tej, czy jakiejkolwiek innej sprawie to sama by zadzwoniła, right??? Bo na dobrą sprawę to ona może nawet nie wiedzieć o tym telefonie do mnie. A jeśli ten facet zadzwoni raz jeszcze to jej o tym powiem, powiem, że nie życzę sobie, żeby jej koledzy niepokoili mnie telefonami o 2 nad ranem, ani o żadnej innej porze zresztą też nie. I wiesz co??? Czułabym się bezpieczniej gdyby Esio był na miejscu. Nawet niekoniecznie przy mnie, chciałabym wiedzieć, że jest u siebie w domu, że jakby coś to mogę zadzwonić... A tak to mogę tylko myśleć, ale wiem, że on też myśli. Jejku!!! Co się ze mną porobiło??? Mam ochotę krzyczeć jego imię, mam ochotę kupić bilet i polecieć tam, mam ochotę... Już niedługo, już teraz Czas będzie biegł szybko i już niedługo go zobaczę. AND I WILL SEE THE SUN AGAIN!!! Jestem szczęśliwa, Aniele, paradoksalnie do sytuacji może trochę, ale po prostu jestem szczęśliwa. I niech tak zostanie, dobrze??? Wiem, że Esio wróci i będzie DOBRZE. ZAKOCHAŁAM SIĘ...!!! Tak po prostu, niespodziewanie, nagle, zakochałam się. Z wzajemnością co najważniejsze. I chcę to wykrzyczeć całemu światu, że się zakochałam, że tęsknię za Esiem i że chcę żeby Esio wrócił. . Już niedługo... jeszcze tylko trochę. Zresztą Aniele, czy ja nie mam racji??? No bo zobacz w przyszłym tygodniu, w czwartek już lipiec się zaczyna, mam egzaminy, będę chciała popracować, potem przyjedzie do mnie mój kochany brat. A potem... potem to już sierpień będzie. Ten długo wyczekany sierpień. Mam racje, prawda??? Już niedługo, wytrzymam. Wytrzymam, a potem... potem będę SZCZĘŚLIWA.

AND I WILL SEE THE SUN AGAIN... cause now… “(…)I am what I am I’ll do what I want but I can’t hide and I won’t go, I won’t sleep and I can’t breathe until you’re resting here with me and I won’t leave and I can’t hide until you’re resting here with me(…)”

 

 

 

 

 

 

alexbluessy : :