Najnowsze wpisy, strona 92


cze 17 2004 Euforyczny stan!!!
Komentarze: 0
Po rozmowie z Esiem popłakałam, pomyślałam i stwierdziłam, że chyba nie byłam dla niego zbyt miła. To znaczy nie żebym coś mówiła, ale przygnębienie wzięło górę. Głupio mi się zrobiło i pomyślałam, że do niego zadzwonię. Pobiegłam czym prędzej na pocztę po specjalną kartę. Wróciłam do domu w dużo lepszym nastroju. Uśmiechnęłam się do siebie. A zaraz potem pomyślałam, ze zrobię w przyszłą sobotę urodziny. Nic wielkiego, babskie spotkanie. Kilka koleżanek, kuzynka i ja. Najpierw posiedzimy w domu, a potem może wyjdziemy gdzieś potańczyć. W sumie taki relaks przed egzaminem może być. Esio, kiedy dzwonił po południu powiedział: „wiesz, impreza super sprawa, jak wrócę to zrobimy powtórkę z rozrywki, ale będzie ci się chciało sprzątać po imprezie mając następnego dnia egzamin Misia?”. Ale wtedy to ja sama nie wiedziałam czy coś w ogóle zorganizuję. Ale zdecydowałam się jednak. I tak muszę sobie upiec tort i jakąś urodzinową świeczkę skombinować. Ale będzie super zabawa. Szkoda tylko, że Ani z USA nie będzie... Humor poprawił mi się tym bardziej, że dziewczyny w większości już bardzo chętnie na propozycję przystały. Ale będę starą już kobietą... Zaśmiałam się, że zamówię sobie w radiu „Kiedy będę starą kobietą” Martyny Jakubowicz. No, naprawdę już nie mogę się doczekać.

W końcu zadzwoniłam do Esia. Wykręciłam najpierw jakiś numer warszawski, potem podałam pin mojej karty, a na koniec numer londyński. Ponieważ ostatnio jak dzwoniłam odebrał P., Polak z którym Esio dzieli pokój, a ja zaczęłam mówić po angielsku czym chłopaka zestresowałam tym razem przedstawiłam się po polsku. I trafiłam... na Koreańczyka. Nie dał mi powtórzyć wszystkiego in English bo już wołał Esia. Imię wszystko powiedziało. A Esio się zdziwił. „Kochanie przecież rozmawialiśmy niedawno.” – „mogę się rozłączyć...” „skarbie coś ty, cieszę się, że dzwonisz. Nie spodziewałem się zupełnie” – „wiem, ze dzwoniłeś, ale mi się wydawało, ze nie byłam zbyt miła, to znaczy wiesz podły nastrój i tak dalej” „Misiulek no coś ty, bardzo się cieszyłem, że mogłem cię usłyszeć, wcale nie czułem niczego nieprzyjemnego”. Nie muszę chyba mówić, że od tego „Misiulka” się rozpłynęłam cała. Gadaliśmy prawie 15 minut, ale co tam. Za cenę 10 złotych mam 28 minut rozmów, mogę szaleć. Nie za często, ale... Esio powiedział tylko, żebym za bardzo nie zaszalała podczas urodzin, ale życzył udanej zabawy. Nie wiem tylko czemu już teraz, do przyszłego tygodnia zdążymy pogadać jeszcze kilka razy. No, a kiedy odłożyłam słuchawkę to... nie, nie płakałam. Miałam ochotę skakać. Śmiać się, mogłabym roznieść całe mieszkanie. ZAKOCHANA JESTEM!!! Poza tym mam prawo podejrzewać, że na poprawę mojego humoru lekki wpływ miało poczytanie notek z marca i kwietnia, kiedy pisałam o tym, jak mi dobrze, jaka jestem szczęśliwa. I jestem szczęśliwa. I kurcze BĘDĘ SZCZĘŚLIWA!!!

Esio... to tak ładnie brzmi, prawda???

 

alexbluessy : :
cze 17 2004 Czucie i Wiara...
Komentarze: 0

 ...tylko to mi chyba zostało...

Coraz rzadziej mi się myśleć o czymś innym niż o S. Nawet kiedy wydaje mi się, że o nim nie myślę to myślę. I widzę go. W zakamarkach, splotach ulic. Widzę, słyszę, czuję. To ostatnie irracjonalnie, podświadomie. Ciągle wściekam się, kiedy przez pół dnia nie wysyła choćby sygnału i przyciskam do siebie telefon, kiedy taki sygnał dostanę.

„I’m Afraid to sleep cause if I do I’ll dream of you and my dreams are always deep on the pillow where I’ll weep”

Poza tym zaczęłam mieć sny. Są tak intensywne, że kilka razy obudziłam się i poczułam żal pomieszany ze smutkiem i odrobiną rozczarowania, że nikogo nie ma obok mnie. Dzisiaj też tak było.

Śniło mi się, nie wiem czy ma to jakieś znaczenie, że byłam w łazience i brałam prysznic. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, otworzył Ł., mój współlokator. Zaraz potem zapukał i powiedział, że mam gościa. Wyjrzałam przez wizjer (skąd on się wziął w łazienkowych drzwiach???) i zobaczyłam S. jak znika w moim pokoju. W przedpokoju stał Ł. i jacyś jego znajomi, wszyscy ustawieni w taki sposób, że tworzyli coś na kształt przejścia. Wyszłam z łazienki ubrana w moją ulubioną niebieską piżamkę w obłoczki, przeszłam między tymi wszystkimi nieznanymi ludźmi i weszłam do pokoju. Prosto w ramiona S. przyszedł z bukietem zawiniętych w celofan róż. I zatonęłam w cieple... I obudziłam się... i zobaczyłam, że nikogo nie ma obok mnie...

Przed wyjściem do pracy zeszłam do sklepu. Wracając zobaczyłam znajomy samochód: „Nie, to niemożliwe – pomyślałam – jeszcze wczoraj był w Londynie przecież”. A za chwilę zobaczyłam znajomą (tak mi się wydawało) sylwetkę. W dodatku ten mężczyzna poruszał się w tak dobrze znany mi sposób. Stanęłam jak sparaliżowana, przestałam myśleć, nie bardzo wiedziałam co robić. Zanim się opanowałam ten facet się zbliżył. W niczym nie przypominał Mojego S. „Olka opanuj się” – pomyślałam.

Zastanawiam się czy ten sen i „wizja” spod sklepu mogą mieć coś ze sobą wspólnego. Czy jedno może wynikać z drugiego na przykład. A między jednym, a drugim zanim wstałam, leżałam i coś mi się przypomniało. To było spotkanie z S. Przyjechał „na kawę”. Siedzieliśmy u mnie w pokoju, on pił kawę, ja herbatę, rozmawialiśmy. W pewnym momencie on wykonał swoją ręką ruch w stronę mojej ręki, tyle że w tym samym momencie ja sięgnęłam po kubek. „Chciałem cię wziąć za rękę, ale chyba mi nie wyszło’ – w jego oczach zobaczyłam mieszankę zmieszania, nieśmiałości i bladego uśmiechu. Ale wziął mnie ostatecznie za rękę, a ja najpierw zaniemówiła, potem przeszył mnie jakiś prąd, a potem było ciepło... A kilka dni później powiedział: „Dziękuję ci za przywrócenie mi wiary w życie, poczucie bezpieczeństwa i ciepło.” Dziękował za to, ze czasem mu się łza w oku zakręciła, że otworzył się, a myślał, że nie umie otwarcie mówić o pewnych sprawach. A na koniec za to, że poczuł coś, czego myślał, że już nie poczuje. Popatrzyłam na zdjęcie, co mogłam zrobić – wyszeptałam tylko: „tęsknię za tobą, tak bardzo za tobą tęsknię”.

„When I need you I just close my eyes and I’m with you...”

Nie chcę się znowu wpędzać w paranoję, ale podobno sny tłumaczy się na odwrót, a „słowa są największym oszustwem na jakie nas faceci nabierają”. Ale tym razem będzie inaczej. Tym razem będzie dobrze. Ja to czuję i wiem. Ja w to WIERZĘ...

Do pracy postanowiłam iść na nogach, ale kiedy wiatr zaczął wiać jak oszalały, a pyłki drażnić gardło zdecydowałam się na tramwaj. To miał być spokojny dzień. Trochę zająć się T., odebrać K. ze szkoły, podgrzać im zupę i tyle. Chwilę porozmawiałam z B. I właśnie, kiedy rozmawiałyśmy w kuchni, w pokoju obok mały T. skasował jej kawałek pracy doktorskiej. Bo zostawiła włączony komputer z otwartym plikiem i poszła doprawiać zupę nie zapisawszy wcześniej zmian. No i T., który mimo swoich 4 lat komputer umie obsługiwać pozamykał jej wszystkie pliki i powstał problem. Wzięłam dziecko i poszłam z nim do parku. Nawet nie zauważyłam jak minęły 2 godziny. Poszliśmy po K. w domu chłopaki zjedli zupę, zaraz potem przyszła B.

W autobusie jak zwykle słuchałam Dido i nawet jakoś przyjemnie się poczułam. Ale jak tylko przyszłam do domu mój nastrój runął w dół. Ledwie włączyłam komputer od razu znalazły się osoby pilnie czegoś potrzebujące. A ja tylko włączyłam komputer... Zerknęłam na listę – u S. zniknął opis, to znaczy, że był on-line. Jeszcze gorzej się poczułam. Dlaczego nic nie napisał??? Dlaczego nie wysłał żadnej wiadomości??? Dlaczego nie mam żadnego e-maila??? Dlaczego??? Dopiero jeden ze Znajomych powiedział: „uspokój się. za dużo myślisz, wyluzuj. Na pewno nic się nie stało. Napisze wieczorem, zobaczysz.” Miał rację, tyle, że pomylił się w jednej rzeczy. W porze dnia. Bo tylko skończyliśmy rozmawiać do pokoju zapukał Ł. i powiedział, że S. dzwoni. –„halo?” „cześć kochanie, co tam u ciebie?” – „zestresowałam się aż, coś się stało?” „nie, u mnie nie. Ale co u ciebie?” – „dół za dołem” – „wiem, czytałem e-maila. Nie odpisałem bo byłem tylko na 15 minut. czemu ty mi się misiu tak dołujesz w tej Polsce, hm?” –„czemu? Nie wiem. Jechałam autobusem nawet się lepiej poczułam, ale przyszłam do domu i znowu to samo...” „wiem, wiem jak wyszedłem z kafejki też doła załapałem. Za wcześnie z pracy wyszedłem. Bo teraz różnie chodzę....” Porozmawialiśmy chwilę, odłożyłam słuchawkę i jedyne na co miałam ochotę to albo spać, albo płakać. Nic więcej. Bo w pewnym momencie S. się zapytał: „a co taka tęskniawa cię wzięła, że tak się źle czujesz???” I co ja mu miałam powiedzieć??? Że tak??? Że czasem mam wrażenie, że nie wytrzymam, że to mnie przerasta, że to nie ma sensu, a że najbardziej chcę żeby wrócił??? Jak bym coś takiego powiedziała to bym się tylko rozpłakała do słuchawki, a tego nie chciałam. A ja po prostu każdego dnia raz czuję, że dam radę, a zaraz że nie. I powiem szczerze, podczas tej rozmowy miałam ochotę mu powiedzieć: „tęsknię za tobą, jest mi bez ciebie źle i chcę żebyś wrócił”.  Ale nie mogę być egoistką przecież, prawda???

alexbluessy : :
cze 16 2004 Afraid to sleep
Komentarze: 0

Cześć Aniele!!!

Miałam straszną noc, wiesz??? Nie mogłam zasnąć i już sama nie wiem dlaczego. Przewracałam się z boku na bok, wypiłam ciepłe mleko, włączyłam spokojną muzykę i nic. Męczyłam się jednym słowem. Poza tym wczoraj rozmawiałam on-line z moją Koleżanką. I wiesz co się stało??? Zaniepokoiłam się, bo ona mówiła coś, co jest prawdziwe, co może się zdarzyć, ale czego ja nie chcę do siebie dopuścić. I wiesz co sobie pomyślałam??? Że ja za dużo myślę, za bardzo wdaję się w szczegóły (choć może to już jest przypadłość typowo kobieca...), a za mało odczuwam. Za mało dopuszczam do głosu uczuć. I przez to wpędzam sama siebie w paranoję. Zreszt ą kiedyś nawet N. mi powiedziała, że jak tak będę się zamartwiać, tworzyc jakieś swoje filozofie dziwne to mogę zrobić coś głupiego, a tak to mogę mieć fajnego faceta. Pisałam Ci wczoraj, że S. wysłał mi smsa, prawda??? I ja mu odpisałam, tyle, że jak potem o tym myślałam (o i widzisz??? Moje słowa same się potwierdzają -  szczegóły) to doszłam do wniosku, że niezbyt mile go „potraktowałam”. Napisałam więc około 22 kolejnego smsa, z wierszykiem: „kolejny dzień dobiega już końca, księżyc się wkrada na miejsce słońca, a za nim ciemność nocy się snuje, melodią swej ciszy świat opanuje, i znowu gwiazdy zaświecą na niebie, a ja je zapytam... o coś...” A potem jeszcze dodałam, że nienajlepiej się czuję, i że to chyba po tabletkach. Tyle, że zapomniałam napisać jakich.  I wiesz co??? Nie liczyłam, że on odpisze czy coś. Po prostu miałam potrzebę wysłania czegoś takiego. Ale dostałam odpowiedź. „Kochanie co się dzieje??? Jakie tabletki??? Proszę, uśmiechnij się- Twój tęskniący i zakochany po uszy w Tobie K*****” (wiesz Eljot jak ja go nazywam, prawda???). I najpierw się uśmiechnęłam całą gębą do telefonu, chyba z 10 razy przeczytałam wiadomość, a potem znowu zaczęłam ,myśleć. Czy aby on naprawdę, czy tylko tak pisze żeby mi humor poprawić. Z drugiej strony tłumaczyłam sobie, że gdyby on nie naprawdę to nie traciłby 35 pensów ta smsa, prawda??? Chociaż kto zrozumie facetów??? W każdym razie dla mnie to on nie kłamie i z takim nastawieniem postanowiłam zasnąć. Nie udało się. Tak bardzo chciałam, żeby on był blisko, żeby było ciepło, żeby poczuć ciepło, żeby... I odtąd moje myśli kręciły się wokół... no, nie będę ukrywać, przyjemne to były myśli. W końcu zaczęłam nucić piosenkę Dido: „(...)and I’m afraid to sleep cause if I do I’ll dream of you And the dreams are always deep on the pillow where I’ll weep(…)”. I rzeczywiście trochę pochlipałam sobie. I chyba usnęłam około 2 nad ranem. Wstałam o 7 i piłam kawę za kawą. Aniele ja Cię proszę Ty zrób coś z tą pogodą bo ona zwariowała przecież. Połowa czerwca, a tu wieje jak we wrześniu, nawet słońce nie pomaga. I WANT TO SEE THE SUN!!!

Ty nawet nie wiesz.. no, chociaż może i wiesz w końcu Aniołem jesteś, nie???... jak ja się dziś zdenerwowałam. Na babsztyla w sklepie ze spodniami. Jak ona mogła powiedzieć, że ja „jakaś niewymiarowa” jestem, co??? To moja wina, że teraz robią takie spodnie co to ciężko wpasować się w rozmiar bo albo za wąskie, albo za szerokie??? Oddałam jej te spodnie, odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. Wiem, że idealnej figury nie mam, że przydałoby się zgubić tu i ówdzie kilka centymetrów, ale żeby jakieś babsko mi mówiło, że jestem niewymiarowa przy rozmiarze 38 i wzroście 170??? Szok!!! Na szczęście w następnym sklepie obsłużyli mnie jak należy. Wyszłam z niego z super spodenkami i „małą” bluzeczką w różowo-czarne paseczki. Wiesz, właśnie do mnie dotarło, że wczoraj to zjadłam tylko dwie kanapki z miodem ok. 9, potem ok. 14 bułkę z makiem, ok. 18 wypiłam pół litra coca coli light, a wieczorem trochę kaszki ryżowej. Dziś jadłospis urozmaiciłam o coś bardziej obiadopodobnego, to znaczy o ryż z truskawkami. Bez coli. Zresztą musiałam jakoś zrekompensować sobie otwarcie rachunku za prąd. Denerwowałam się, bo nie wiedziałam co tam znajdę, ale nie jest źle. Jeszcze tylko Dialog zapłacić... chyba za dużo do brata dzwoniłam. Nawet przy połowie abonamentu i tańszych rozmowach suma wyszła spora. Już chyba bardziej opłacało mi się dzwonić do Londynu niż do P.... A tak w temacie dzwonienia to przypomniał mi się wiersz Ewy Bartoszewicz pt. „Telefon”.

Szykuję się do ciebie Jak na ślub na wesele Ręce myję Drżące Staram się być dobra i ładna I młodsza Serce całe ułomne wkładam W zwykłe mycie rąk O tobie myślę i lgnę Gdy robię przesadny makijaż Ciebie by dotknąć czule się chciało Gdy wygładzam krótką sukienkę Szykuję się cała dopinam Spięta Niepomna na rytuały codzienne Myję ręce dokładnie Bo wiem że dzisiaj zadzwonisz

Wiesz Eljot, dzisiaj obudziłam się z przerażeniem z jednej strony, bo 28 egzaminy coraz bliżej, a z drugiej pomyślałam: „to już będzie koniec czerwca, zacznie się lipiec, a wakacyjne miesiące lecą strasznie szybko i już niedługo go znowu zobaczę.”

AND I’LL SEE THE SUN AGAIN...

Wczoraj dzwoniłam do A. Pogadałyśmy trochę, ma dziś egzamin i jeśli będzie miała chwilę czasu to wpadnie do mnie. Ale już raczej nie ma na to szans. Inna rzecz, że w przyszłym tygodniu są moje urodziny i na pewno się zobaczymy bo ona już wczoraj pytała czy jakąś imprezę robię. Chyba nie robię. A to z tego powodu, że za kilka dni od moich urodzin mam egzaminy i pewnie będę się uczyć tego i owego.

Kończę na razie. Musze się trochę pouczyć. Trzymaj się ciepło...

alexbluessy : :
cze 15 2004 Listy do Anioła...
Komentarze: 0

Cześć Eljot!!!

Trochę dziwnie się czuję, dawno do Ciebie nie pisałam. Pewnie ci, którzy tego bloga czytają pomyślą, że musi być ze mną naprawdę źle skoro zaczęłam znowu do Ciebie pisać. Oczywiście jeśli jeszcze ktoś to czyta... Ale mieliby rację, nie jest najlepiej. Może Ty mi pomożesz – w końcu jesteś Moim Aniołem, prawda??? Już mam taki natłok myśli, tak się źle czuję, że nie bardzo umiem zebrać to wszystko w jedną, w miarę logiczną całość. Wstałam rano i pomyślałam, że pojadę do miasta przejść się po sklepach. Przy okazji spotkałam koleżankę z liceum, wymieniłyśmy się telefonami i wyraziłyśmy chęć spotkania ponownego – bardziej ona niż ja. W sklepach nic nie znalazłam, tylko w H & M kupiłam czarny top na ramiączkach, będzie do jeansów. Kilka godzin mi zeszło w mieście. Na 15 pojechałam na angielski do K. Zrobiłam mu test więc nie za bardzo się namęczyłam, potem jeszcze trochę chodzenia po kolejnych sklepach – wszystko dla zabicia Czasu. W domu byłam po 18. Na chwilę wpadła N. Zakochała się w jakimś chłopaku, cała promieniuje. Wiesz, może to nie będzie o mnie dobrze świadczyło, ale poczułam zazdrość. Cholerną zazdrość, że ona może, że się spotka, a ja... A ja dostałam właśnie smsa, że Moje Kochanie od jutra zaczyna pracę w Mc Donaldsie. A tam kręcić się będzie tyle Angielek... Wiedziałam, czułam, że on nie wróci wcześniej. Kiedy powiedział, że pracę ma tylko do końca czerwca nadzieja we mnie zabiła. To, co Ci teraz napiszę świadczyć będzie tylko o mojej wredocie, ale po cichu życzyłam mu żeby nie znalazł innej pracy, żeby wrócił już w lipcu. Myślisz, że powinnam mu napisać o moich obawach, o tym, co się ze mną dzieje??? Bo ja już nie wyrabiam Eljot, nie daję rady. Nie potrafię się na niczym skupić, coraz więcej rzeczy mnie denerwuje, coraz częściej wkurzam się na S.- nie wiem nawet dlaczego tak się dzieje. Czy Ty możesz mi obiecać, że będzie dobrze??? Uświadomiłam dziś sobie jedną rzecz. To znaczy właściwie dzięki N. ją sobie uświadomiłam, wiesz??? bo kiedy ona zaczęła mówić o tym swoim chłopaku to mi się zakręciły łzy w oczach, a ona powiedziała coś takiego: „nie dziwię ci się, wiesz. Ja kiedy go nie widzę 2 dni to wariuję.” No właśnie, ona 2 dni, a ja 2 miesiące już prawie. I jeszcze drugie tyle przede mną, chyba że... No i widzisz Eljot??? Znowu wredna jestem. A dlaczego??? Powinnam się cieszyć, ze znalazł pracę itede itepe, a ja co??? A ja siedzę i płaczę w poduszkę, przyciskam do siebie zdjęcie i ryczę jak głupia. I wściekam się kiedy nie wysyła sygnału, myślę wtedy: „no tak, po co do Oli wysyłać sygnał??? Przecież ona sobie doskonale daje radę, prawda???”. A prawda jest taka, że Ola sobie już rady nie daje.  No, a kiedy wyśle sygnał to myślę: „no tak, wysyłasz sygnał „na odczepnego”, smsa już się nie chce wysłać.” Dlaczego ja tak myślę, Eljot, co??? Zamiast się cieszyć to tworzę jakąś swoją bzdurną filozofię i nakręcam się w kretyńskim myśleniu. Proszę Cię Aniele, pomóż mi bo nie wytrzymam. Boję się, że zrobię coś głupiego. Coś, czego będę bardzo żałować i czego skutki mogą być nienajlepsze.

A wiesz co jest najgorsze Eljot??? To, że jakoś rzadziej, kiedy jest mi smutno i źle, czuję to uspokajające ciepło, które nakazuje myśleć, że będzie dobrze. Czy potrafisz powiedzieć dlaczego tak się dzieje??? Może ja podświadomie zaczynam czuć, że tylko się oszukuję, ze wcale dobrze nie będzie. A poza tym czuję, że zostałam całkiem sama. Że nie mam przy sobie nikogo, komu mogłabym zapłakać w rękaw, kto by mnie wysłuchał. A znajomi??? Przypominają sobie o mnie wtedy, kiedy sami czegoś potrzebują, a kiedy nie mogę im pomóc to się obrażają. Komputera nawet nie mam ochoty włączać. Po co??? Żeby bić pianę o niczym??? Żeby znowu się przekonać o „braku nowych wiadomości”??? Nie ma sensu. Wolę położyć się, zamknąć oczy i... Mam tylko potworne wyrzuty sumienia, że nic nie robię, a egzaminy coraz bliżej. Co będzie jeśli się nie uda??? Wtedy będę mogła winić tylko siebie, nikogo innego. Aniele przyznaj się. Twój szef celowo taką przeszkodę postawił na mojej drodze, co??? Chce sprawdzić na ile jestem silna psychicznie, na ile wpasuję się w sytuację, jak sobie z nią poradzę, mam rację??? Nie musisz odpowiadać, chyba znam odpowiedź. „Bóg gra z każdym z nas w szachy. Wykonuje ruch, a potem siedzi i obserwuje jak my zareagujemy na Jego wyzwania”. Może to właśnie o to chodzi... Tyle, że ja nie wiem co powinnam zrobić. Więcej, ja nie wiem co chcę zrobić. Nie jestem w stanie zrobić nic, tkwię w jakimś dziwnym letargu. Bez sił, ale z wiarą i nadzieją. Hm, teraz tak sobie myślę, ze chyba to już coś, nie??? I jeszcze coś. Teraz to już nie ma większego znaczenia, to już było. Pamiętasz pana D.??? Dzieliło nas 500 kilometrów, widywaliśmy się 3 razy w roku, mieliśmy po jakieś 19 lat. W końcu nie wytrzymałam i zakończyłam to. Ale zanim zakończyłam to między jednym, a kolejnym spotkaniem musiało minąć 5 miesięcy. Nie mieliśmy jak się poznać, smsy i telefony (bardzo sporadyczne) nie wystarczały. Więc może nie powinnam się martwić tak bardzo co??? Miałam S. przez 2 miesiące dzień w dzień.  Jeśli nie było go tuż obok to był po drugiej stronie Światłowodu. Teraz wysyła sygnały, smsy, dzwoni, pisze e-maile. Trochę zdążyliśmy się poznać, jestem starsza i mądrzejsza, bogatsza o różne doświadczenia, być może silniejsza, bardziej świadoma tego, czego chcę. A i intuicja nie małą rolę odgrywa, prawda??? A ona mi mówi, że jest dobrze, że nie powinnam się martwić. Czasem trudno się jej słucha, czasem jest zagłuszona przez strange myśli, ale ona jest. Wiesz Eljot, kiedy S. dzwoni albo pisze smsy to często używa takich słów jak: „kochanie”, „mój misiu”, „skarbie”. Ja wiem, że słowa sa największym oszustwem na jakie nas faceci nabierają, ale na ile zdążyłam poznać S. to nie jest on typem człowieka, który by tego typu słowa mówił tak po prostu, bez przekonania, żeby coś zyskać (przy czym to „coś” jest bliżej nieokreślone i znajome tylko jemu). Oczywiście, trzeba zachować czujność, ale... I WANT TO SEE HIM AGAIN!!! Najlepiej SOON… (Kiedy teraz o tym pomyślałam, jak zresztą często kiedy myślę o tej chwili albo o nim, to poczułam w sobie ciepło).

Trzymaj się Aniele. Opiekuj się mną. Teraz potrzebuję Cię bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

 

 

alexbluessy : :
cze 15 2004 jedno mam życzenie...
Komentarze: 0

S!!! I WANT TO SEE YOU AGAIN!!! J

alexbluessy : :