Najnowsze wpisy, strona 28


cze 26 2005 No to happy birthday.
Komentarze: 7

Mój Śpioch Kochany najadłszy się, wypiwszy poranną kawę i wysłuchawszy „Siódmego dnia tygodnia” zapadł w przedpołudniową drzemkę. Jak się obudzi idziemy do Galerii Dominikańskiej.

 

O trzeciej nad ranem przebudziłam się z jakiegoś totalnie dziwnego, trochę strasznego (zakrawającego o horror) snu. Kiedy przytulona do esiowego ramienia próbowałam wygnać sprzed oczu te dziwne, ponure obrazy zadzwoniła komórka: urodzinowe życzenia od Najlepsiejszego Brata. Pora arcyżyczeniowa, nieprawdaż??? :> Przestraszyłam się, bo najpierw ten sen, a potem dźwięcząca komórka.

 

Na śniadanie były świeże bułeczki, kawa (dla mnie zielona herbata grapefruitowa – oczyszczam organizm z toksyn) i czekolada z orzechami. Resztki tortu zostały pochłonięte wczoraj wieczorem, a zupełnie skończone dziś między godziną siódmą a ósmą. Esio leżał z zamkniętymi oczami i tylko dzioba otwierał po tort.

 

Co prawda Najlepsiejszy Brat nie wpadł do pokoju, jak to ma w zwyczaju,  i nie zaatakował mnie słowami „sto lat siostruniu”, Mama nie upiecze truskawkowego tortu (śmieję się, że truskawkowa ze mnie dziewczyna bo się w sezonie truskawkowym urodziłam), słońca co prawda nie ma za oknem, ale widok śpiącego Ukochanego mi to wynagrodzi. Bo on jest blisko.

 

I jeszcze coś mnie o rozczulenie przyprawia. Esio dostał kiedyś od swojej mamy krzyżyk, który należał do nieżyjącego już dziadka. Od tego momentu się z nim nie rozstawał. Wkurzał się bardzo, kiedy musiał go zdjąć. Kilka dni temu rzemyk mu się przetarł, nie mógł krzyżyka nosić. A i mnie, kiedy na Eśka patrzyłam, czegoś brakowało.Wiem, jaki jest on dla Esia ważny i chciałam mu rzemyk kupić, ale na mojej trasie do pracy nie miałam gdzie. Wczoraj przypomniałam sobie, że jakieś cztery lata temu dostałam od Najlepsiejszego Brata drewniany wisior z wizerunkiem białowieskiego żubra. Nigdy go nie nosiłam, a rzemyk nadał się w sam raz na esiowy krzyżyk. I teraz wszystko jest na swoim miejscu. W oczach Ukochanego coś drgnęło kiedy mu wczoraj zawiązywałam na szyi supeł, a i ja sama jakaś spokojniejsza się spać kładłam.

 

Bo teraz wszystko jest tak, jak być powinno. I niech już tak zostanie. Idę opłukać trochę truskawek. Potem zepchnę Eśka pod ścianę i jeszcze trochę powegetujemy sobie razem...

 

alexbluessy : :
cze 25 2005 Ojej :o)
Komentarze: 7

Swój stan dzisiejszy mogę opisać w jeden sposób - niebyt w stanie nieważkosci. SZCZĘŚLIWOŚĆ I ROZMARZENIE.

Przy łóżku resztki tortu - przepysznego, z kremem, owocami i świeczkami. Nie pamiętam, kiedy ktoś mi ostatnio tort piekł. Różowa róża jest taka wysoka, że muszę podnosić głowę, żeby ją całą wzrokiem ogarnąć, a jak pachnie - tak MIŁOŚNIE. Na komodzie stoi w pomarańczowej ramce powiększone nasze wspólne zdjęcie, zrobione rok temu na spacerze. A na łóżku śpi Esio.

A powietrze za oknem takie parne i ciepłe. A wieczorem idziemy na imieniny taty Esia, a potem wracamy i jutro śpimy do południa. A potem??? To się okaże. Jedno jest pewne - mam nadzieję na wspaniałe urodziny!!!

 

 

(I znowu chandrowałam się na zapas ;)

 

alexbluessy : :
cze 24 2005 Ten stan.
Komentarze: 6

Znowu mam ten stan. PMS połączony z jakimś melancholijnyn rozrzewnieniem. Wieloziarniste bułki z pomidorem zagryzam czekoladą z Biedronki (dobra i tania, no i można mieć trzy w cenie jednej firmowej).

U chirurga znamion barwnikowych z pleców nie usunęłam bo nie mogłabym się opalać. Umówiłam się z panem doktorem na 1 sierpnia, pożyczył wspaniałego wyjazdu i się roztsalismy. Esio powie "a mówiłem ci, żebyś wcześniej to załatwiła". No mówił, ale zawsze było coś ważniejszego, pilniejszego, zawsze brakowało czasu. To teraz mam. Zresztą moje plecy, mój problem. Tyle lat przeżyłam z tymi znamionami barwnikowymi, że jak będę je mieć jeszcze miesiąc to się nic nie stanie - ani mnie, ani im, right???

O egzaminie nie myślę, środa jest jeszcze taka odległa... Na razie w perspektywie mam samotną sobotę. No, może w towarzystwie Gogola, Puszkina i ich rodaków. Samotna bo Esio na zakupy nie chce jutro iść, ale za tydzień. Bo Esio będzie robił tort i dopiero w niedzielę się zjawi. I w niedzielę wieczorem jedziemy na chwilę na imieniny jego taty. Tak się cieszyłam na ten dzień, a pogoda ma być brzydka. Co z tego, że ciepło jeśli ma padać deszcz.

A myślałam, że skoro to moje urodziny to może przepłyniemy się gondolą, i do Ogrodu Japońskiego pójdziemy. A gucio, figa z makiem. Smutno.

 

 

alexbluessy : :
cze 22 2005 Bez sił.
Komentarze: 8

Jestem przerażona perspektywą dwumiesięcznego nicnierobienia. Za tydzień zdaję ostatni egzamin, зачётка powędruje do dziekanatu, a przede mną rozpostrze się letnia przerwa w учёбе – koszmar!!! Dobrze, że do połowy lipca będę jeździć do pracy, a przez następne pół będę wylegiwać się pod rumuńskim niebem.

 

Pomyślałam, że przeczytam wszystko to, na czytanie czego nie miałam czasu. A najchętniej jakieś nie wymagające wielkiego myślenia i skupienia książki. Totalne odmużdżenie.

Już w tej chwili schowałabym na dno szafy to, co mi się już nie przyda. Zapomniała o swoim филфаке, ale jeszcze tylko historia literatury rosyjskiej... Jeszcze tylko jeden wysiłek. A ja już nie mam siły, ja już nie chcę, ja już nie mogę.

 

Za godzinę będę zbierać się do pracy, skończę o 20. Znowu pod koniec zmiany będziemy dostawać małpiego rozumu. Wieczorem będę musiała przytulić Ukochanego bo przed północą wysłał sesemesa, że chciałby się (po)przytulić. Przytulak jeden... Poza tym w piątek ma poprawkowe kolokwium z fundametowania, trzeba będzie go jakoś podładować. A w sobotę na przedwyjazdowe zakupy dla Esia idziemy – trzeba mu kupić spodenki, sandały i parę jeszcze innych rzeczy. A wieczorem na imprezę. W końcu.

 

:o)

 

 

alexbluessy : :
cze 20 2005 Po mojemu.
Komentarze: 6

Raju, jak mi się nic nie chce. Zeszyty od rosyjskiego puszczają oczka, "Rewizor" Gogola zaprasza na spacer po swoich stronach, a słońce zza okna razi mnie w oczy i najchętniej to bym się położyła spać.

Albo nie, usiadła na tarasie takiej małej knajpki, którą niedawno otworzyli na moim osiedlu i delektując się POEMA DI CAFFE łapała chłodny wiaterek od Odry. Niestety, nic z tego - jutro egzamin. Pojutrze zresztą też. No ale w środę w zasadzie why not??? Esio przyjedzie po pracy, ja ze swojej też wrócę i sobie pójdziemy pod te parasole.

Pracuję do 15 lipca, potem mi rozwiązują umowę, a w sierpniu najwyżej wrócę. Jeśli będą mnie jeszcze chcieli i o ile nie znajdę czegoś innego, right sis??? ;)  Zresztą co ja się będę teraz martwić, jeszcze miesiąc pracy mam przed sobą, potem się zobaczy.

 

 

Nie, ja zdecydowanie nie mogę tak dłużej. Ja już nie mogę, ja już nie chcę, ja już nie mam siły. Ja już chcę na plażę, ja już chcę do rumuńskich winogron, arbuzów i wina. A teraz to najchętniej położyłabym się na hamaku, nos wsadziła w Esia policzek i uspokojona jego ciepłem i tym mrrr nęcąco-kusząco-pragnąco-esiowo-bezpiecznym zapachem zasnęła.

A sny miałabym chmurkowo hamakowe, nie???

 

alexbluessy : :