Najnowsze wpisy, strona 46


lut 27 2005 I co z tego???
Komentarze: 13

I co z tego, że jest prawie czternasta a ja nadal siedzę w piżamie popijając owocową herbatę??? Jestem rozmemłana i cudownie mi w tym stanie. Jestem zakochana i nie zamierzam się tego stanu pozbywać. Jestem szczęśliwa i nie mam ochoty mojego szczęścia wypuścić. I słucham ulubionej playlisty, słońce tak fajnie świeci, a na telewizorze stoi zdjęcie do którego mam szczególny sentyment. I przypomina mi się tamten czas... za trzy tygodnie będzie małe święto. I tak mi się ciepło robi... I niech już tak zostanie.

 

 

alexbluessy : :
lut 25 2005 Za horyzontem.
Komentarze: 27

„Gdzieś tam, za horyzontem wstaje nowy dzień

Spojrzy ci w oczy słońcem, strach opuści cię...”

 

A wszystko przy ciekawej aranżacji...

 

alexbluessy : :
lut 24 2005 Bez Komentarza.
Komentarze: 13

„Very Drake” nie polecam jako filmu dla odprężenia ciała i umysłu. Mimo, że z tych ambitniejszych, nominacje do Oscara, itp. to zrelaksować mogłam się dopiero w domu. :D Hm, a może ja się skupić nie mogłam bo mi Esio pachniał obok i chciejstwa przychodziły, a poza tym czasem ans nachodziły wybuchy śmiechu, które musieliśmy dusić w sobie. I tak naprawdę film warty obejrzenia dla ostatniej sceny. 

 

To, co nastąpiło potem pominę nadmieniając jedynie, że U(ni)milanie sobie życia z Esiem jest szalenie... hm... przyjemne. Aż się rozpłynąć można, albo coś... mocniejszego. A potem zasypiać w ramionach swych... I tu znowu muszę coś przemilczeć. Coś, co miało miejsce bardzo wcześnie rano kilka dni temu, było wypowiedzianą w moim kierunku prośbą, i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy. Nawet w tramwaju jadąc zaczynam się śmiać do siebie na samą myśl. Ukochany to ma pomysły (i poczucie humoru)... I nie starajcie się odgadnąć o czym rzecz bo i tak nie zgadniecie. :]

 

Łacina nie musi być taka straszna, jak myśleliśmy, wczorajsza kartkówka – niespodzianka z „zegara” chyba nie poszła źle. Jak przeżyję dzień dzisiejszy to wszystko przeżyję. Dostałam przykazanie żeby trzymać jutro kciuki, za egzamin Ukochanego. Tak między 18 a 19, akurat będę na wykładzie z Historii Filozofii więc nie będę musiała pisać tylko keep my fingers crossed. I Wy też potrzymajcie, co??? :o)

 

W sobotę muszę przysiąść na tyłku i pogrzebać w „Kompendium Pilota Wycieczek” bo egzamin coraz bliżej. Co to będzie, co to będzie???

 

P.S. Do „kropkowego komentatora” – może nie pamiętam, a może nie chcę pamiętać. Nie wiem czemu sobie nagle przypomniałeś o tym Blogu i czemu się nie podpisujesz, i zostawiasz po sobie konsternację.

A poza tym to z coraz większą pewnością i przekonaniem stwierdzam, że coś się tu niedobrego dzieje, na Blogowisku. Jak tak dalej pójdzie to się stąd wyniosę.

 

alexbluessy : :
lut 23 2005 :] :] :]
Komentarze: 12

Obudziłam się wcześniej niż zwykle, ale i później niż zwykle zasnęłam. Już wiem, że ani historykiem literatury ani fonetykiem teoretykiem nie zostanę. Jutro kolokwium z łaciny, cały poprzedni semestr plus nowy materiał. Jak przeżyję będzie git. Z angielskiego dzisiaj urywam się znowu – wersja oficjalna łacina, nieoficjalna kino. Dla odprężenia ciała i umysłu. Ukochanemu też przyda się wytchnienie po kilku wieczorach spędzonych nad zadaniami z teorii sprężystości pola (rany, co to w ogóle jest za cudo???!!!).

 

Zima za oknem napawa mnie chęcią wyjazdu za miasto, niechby na narty nawet, na których znowu zjechać miałabym tylko do połowy stoku. Choć może Esio, nie pozwoliłby na to tym razem.. :]

 

Rozbawił mnie wczoraj mój Brat opowiadając o swoim ostatnim sprawdzianie z biologii. To znaczy jego klasy. Pisali go w Walentynki, jeden kolega narysował tylko serduszko być może licząc, że zaliczy tak z litości. Nie udało się niestety. Drugi poszedł dalej i na pytanie o inżynierię genetyczną odpowiedź dał taką: „Droga Pani Profesor, obawiam się, że moja wiedza na ten temat jest dosyć uboga/skromna, ale naukowcy wciąż pracują i na pewno coś mądrego wymyślą”. Temu dałabym dwa lub trzy, za szczerość i dowcip. :]

 

Aha, i chciałabym sprostować. Otóż nie jestem Rudych Włosów Ogniem, nigdy nie miałam, nie mam i nie będę miała rudych włosów. Osoba dająca komentarz przesadziła, poza tym jeszcze jedna rzecz. Nikt, absolutnie nikt poza moim Bratem nie ma prawa mówić o mnie Ruda. I nie mówić, że się czepiam. Bo nawet jeśli to mój Blog, i mam tu prawo pisać co chcę i na co mam ochotę. A  jeśli już ktoś tu wszedł i zapragnął zostawić ślad po sobie to na przyszłość wolałabym widzieć jakiś podpis zamiast kropeczek, które mimo że wielce intrygujące mogą też wprowadzić w konsternację.

 

A w ogóle to mam wrażenie, że jakiś zamęt i wrogie nastawienia z nastrojami ostatnio zapanowały na Blogowisku. A może się mylę??? Choć z drugiej strony...

alexbluessy : :
lut 21 2005 PoMiłośnie.
Komentarze: 16

Płakałam, wczoraj znowu płakałam. Wypiłam dwa kieliszki ajerkoniaku dla dodania sobie odwagi. Kupiłam też dwupłytowy album Martyny Jakubowicz. Leżałam i płakałam, choć nie wiem skąd te łzy jeszcze miałam. I niepokój w sobie miałam.

 

A on zadzwonił i swoim zwyczajnym tonem zawiadomił, że już wrócił, że tylko się jeszcze wykąpie i przyjeżdża.

E: hej, już wróciłem

Ja: yhym

E: tylko się wykąpię i przyjadę, zamówimy pizzę...

Ja: yhym

E: a jak samopoczucie dzisiaj?

Ja: yhym...

E: ale ty ze mną fajnie rozmawiasz, ja się pytam a ty potwierdzasz

Ja: yhym

E: oj coś mój skarb chyba przysnął

Ja: yhym :]

 

I zapytał czy może zostać. Najpierw mnie wmurowało, potem powiedziałam, że w ostateczności mam jeszcze materac i karimatę, na co on stwierdził, że sobie pójdę na karimatę bo to zdrowo tak na twardym... Że nie wspomnę, że na twardym to oboje wylądowaliśmy koło 6 nad ranem. Nie powiem, że nie było warto... :D :D :D Mniejsza z tym w każdym razie, ten fragment zachowam dla siebie.

 

Plan był taki: Esio przyjeżdża, zamawiamy pizzę i oglądamy „Ocean’s eleven”. Pizzę sobie zamówiliśmy, a kiedy czekaliśmy na dostawcę Esio położył się i wyciągnął ręce w taki sposób, że chciał zebym położyła się obok...

E: nie przytulisz się?

Ja: a już ci przeszło?

E: prawie, już mi przechodzi

Ja: ciekawe na jak długo...

E:....

 

I stanęło na tym, że on postara się nie bać, a ja postaram się mniej emocjonalnie reagować. Do rozmowy jeszcze wrócę bo nie powiedziałam wszystkiego. Chciałam, ale jak go zobaczyłam to mi połowa rzeczy z głowy wyleciała (:/), a potem szansy za dużej nie dostałam... :D Zresztą mój Wirtualny Przyjaciel powiedział, że nie muszę mówić wszystkiego od razu. Mogę to „rozłożyć” na dwa, trzy razy, ale powiedzieć mam. I tak zrobię.

 

W ogóle Ukochany przyszedł, od razu się przytulił, dał mi czekoladowe serduszka (od babci), opowiedział jak na nartach było. Chyba dobrze, że nie pojechałam... Znaczy w sensie, że mieliśmy okazję pobyć bez siebie trochę. Filmu nie obejrzeliśmy, pizzę prawie całą zjedliśmy, włączyliśmy Martynę Jakubowicz. On przysnął przytulony a ja czytałam...

E: co robisz?

Ja: wyłączam muzykę

E: aha, ciągle czytasz?

Ja: tak, przeszkadza ci lampka?

E: nie, a tobie nie przeszkadza, że śpię?

Ja: nie, absolutnie nie, śpij sobie

Ale ani on nie zasnął już, ani ja nie doczytałam rozdziału bo... :D :D :D Bo jak ludzie siebie są głodni to tak się dzieje... Eh... (albo ah...) I pomyślałam, że w przyszłość nie ma co wybiegać, że lepiej żyć dniem dzisiejszym. I że, co może być trochę myśleniem na wyrost, my możemy nie pasować już do nikogo innego. I że kurcze, jak ludziom zależy i chcą razem coś tworzyć, jeśli razem coś tworzą to powinni walczyć o to, że nie mogą się poddawać, nie mogą działać pochopnie. Żeby potem nie żałować. I ja mu to powiem wszystko. Poza tym o dopasowaniu.

 

Ukochany w pracy, ja przed komputerem, Martyna Jakubowicz w odtwarzaczu. Idę pod prysznic, zszokuję moje naturally curly hair nową „edycją” pianki Superskręt Welli bo postanowiłam trochę zmienić fryzurę. Najchętniej zostałabym w tym PoMiłosnym zapachu przez dzień cały, ale uczelnia, ale inne sprawy. Witaj poniedziałku!!!

 

 

alexbluessy : :